Staszku, fraszki Sztaudyngera to ja czytałam wszystkie.I nie tylko fraszki.I nie tylko Sztaudyngera.Bo we mnie siedzi taki maleńki duszek,który patrzy na świat przez różowe okulary.I bardzo dobrze widzi to co śmieszy,rozbawia.I sama lubię ludzi rozśmieszać-no ,po prostu nie umiem inaczej.A na imprezkach to bywam "duszą towarzystwa" .Mając takie usposobienie ,lżej mi się żyje-tam gdzie inni widzą tylko szarość i smutek -ja dostrzegam trochę śmieszności,humoru,czasem groteski.Takie małe skrzywienie,ale pomaga zachować odrobinę dystansu do rzeczywistości.I zdrowie psychiczne.Jeśli zaś idzie o "poezje" to gdzieś na dnie jakiejś szuflady leży kilka wierszyków,fraszek,pomyślątek-ot takie faramuszki.A na pracę czekam-mam coś obiecanego ,jak dadzą znać to zaraz zaczynam.
Jeśli ten Twój duch już sobie wyskoczy,to murowane,że tak szybko z powrotem nie wróci,oj nie.Znam się(troszeczkę) na "duszkach-świntuszkach" które skaczą po "kwiatuszkach".Jak zahaczą o piwiarnię-bywa z nimi potem marnie.Boli główka,rączki,nóżki-ależ kuszą te "kwiatuszki"