Dziś miałem wolne i stwierdziłem, że się poopalam. Leżąc więc obserwowałem samoloty zosawiające smugi, które długo nie znikały -jak to zwykło zwykle bywać. Te białe "coś" dość długo się utrzymywało i zaczynało rozpływać -łącząc z innym białym czymś zostawionym przez inny samolot, poźniej z następnym itd itd. Aż do godz. 13 kiedy to niebo zostało zasnute mleczno-białą mgiełką, zasłaniając dopływ słońca -zrobiło się zimno i nieprzyjemnie.
Ktoś mi wytłumaczy dlaczego to wszystko wyglądało jakby było spowodowane przez te samoloty na niebie? Których o dziwo było dziś dość sporo.