przepraszam was, ale musze się wypisać...bo chyba mnie rozwali od środka. Mam ostatnio fatalne dni. Do tego psuje mi się samochód...jednym słowem- same "nieszczęscia"
kulturalnie przed chwilą podjechałam pod blok, zaparkowałam na parkingu na którym oprócz mojego samochodu stał tylko jeden. Mój błąd, nie zaparkowałam bardzo blisko- drzwi w drzwi, tylko zostało trochę miejsca między naszymi autami.
Nie parkowałam dokładie, bo zaraz znow musze wyjechac.
Oberwało mi się od Pani z okna, darła się na połowę osiedla, że mam przeparkować samochód, stanąć bliżej i co to wogole za parkowanie...
zaznaczam- CAŁY PARKING POZOSTAŁ WOLNY. Trzy tiry z naczepami by się zmieściły...
Pani i jej rodzina mają odwieczny problem. Gdy przyjechali do mnie znajomi ze sląska z inna rejestracją niż SB lub SBI, syn Rozdartki, przypakowany jegomość bez karku też wykrzykiwał z okna, że kolega ma usunąć samochód z parkingu, bo to parking tylko dla mieszkanców spółdzielni...
Boszzzzzco za ludzie...i po co to wszytsko???ską w nas tyle agresji? tyle złości i krzyku...
męczy mnie to coraz bardziej...a recepty i rozwiązania na takie zachowanie nie widzę. DObrocią i tłumaczeniem nie pomaga...krzykiem- tym bardziej nie...
tym radosnym akcentem kończę, pozdrawiam i mimo wszytsko dobrego dnia!