Grego napisał(a):P.S. O zakazach wspominam nieprzypadkowo. Rzecz w tym ze takie jak Twoje głosy świętego oburzenia czyjąś swobodą zawsze poprzedzają żądania zakazu i kary dla sprawców.
zwk napisał(a):A dopiero co pisałem: "Nie trzeba niczego zakazywać.
Rozgorzała debata o publicznym karmieniu piersią. Zwolennicy tegoż domagają się, by było ono dozwolone wszędzie i zawsze. Pozwoliłem sobie na uwagę, że choć rozumiem racje matek, to jednak chciałbym, żeby one zrozumiały racje takich osób, jak ja, które nie życzą sobie, by kobiety wyciągały nad moim talerzem cycek (przypomnijmy, że sprawa stała się głośną po incydencie w restauracji, a nie na przykład w parku). Czy zatem klienci kawiarni mają prawo do tego, by pewnych widoków nie oglądać, czy też prawo karmiącej matki jest ponad wszystkim?
Tego typu zachowania są kwestią konwencji – jeśli się na nie umówimy, to ok. Ale właśnie – musimy się na nie umówić, a nie narzucać je każdemu i wszędzie. Karmienie jest czynnością naturalną i potrzebną dziecku oraz matce. Tak samo, jak dla innych puszczanie bąków, sikanie czy plucie. One też są naturalne i dobre dla organizmu. I pewnych społecznościach można je publicznie uskuteczniać – w Niemczech, Chinach, Indiach. Ale zostało to poprzedzone zgodą co do tego, że tak można i tak wypada. To właśnie konwencja przesądza o tym, czy, excusez-moi, pierdzenie, szczanie i charkanie jest akceptowalne, czy też nie. A na taką dyskusję zwolennicy publicznego karmienia nie mają ochoty.
Odpowiedź jak najbardziej adekwatna do teoryj Migalskiego. Choć po prawdzie dawanie w papę byle komu nie przystoi poważnej osobie. No ale jak trzeba, to trzeba.Mój czteromiesięczny Ignacy jest (bezdyskusyjnie) na żądanie karmiony piersią (bez ostentacji i dyskretnie) ale gdyby jakiś idiota nawet z doktoratem próbował wysłać moją żonę z Ignasiem do toalety albo na gorsze krzesło to dostałby ode mnie w papę.
Dziecko karmione piersią MUSI BYĆ KARMIONE NA ŻĄDANIE. Nie za 5 minut, nie 5 minut wcześniej. Dokładnie wtedy kiedy chce. Inaczej będzie się darło w niebogłosy jak poparzone. To oznacza, że rodzice takiego dziecka nie powinni udawać się w miejsca publiczne przez 7-8 miesięcy, bo KOMUŚ PRZESZKADZA KARMIENIE DZIECKA PIERSIĄ.
tom.tom napisał(a):necia55 co Ty gadasz... Siedzimy w restauracji, dzieciątko śpi, po 30 min. się budzi bo jest głodne. JEST GŁODNE TAK JAK 100% POZOSTAŁYCH GOŚCI W RESTAURACJI.
No i właśnie na tę okoliczność są drzwi na ulicę. Jak ktoś ma problemy znieść widok dziecka, to hajda w step! Miejsce publiczne ma to do siebie że dziecko ma w nim takie same prawa jak nawiedzony bigot, co to mu się damski cycek kojarzy z pierdzeniem, wydalaniem itp.necia55 napisał(a):Nie każdy chce (i ma do tego prawo) oglądać "Madonnę z Dzieciątkiem" w miejscu publicznym.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 128 gości