Forum Bielsko.Biala.pl

Miasto tworzą ludzie

Gdzie my k... żyjemy?

Tematy niekoniecznie zwiazane z naszym miastem - także towarzyskie.

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Grego » czwartek, 23 lip 2015, 02:51

Jeżeli ktoś pracuje, zarabia grosze i musi żebrać o pomoc opieki społecznej, to tylko ostateczny cymbał może uznać ze ta osoba powinna zmienić pracę, bo sama jest sobie winna. Otóż przyjmij Nebelwerfer do wiadomości, że z tych nędznych groszy, które ta "niezaradna osoba" otrzymuje państwo ściąga gigantyczny haracz w postaci składek ZUS, podatku dochodowego, vatu i akcyzy. A potem obdartemu z lwiej części dochodu pracownikowi daje nędzny zasiłek (nie mieszkając go tez opodatkować) i leje przy tym krokodyle łzy, jak to mu pomogło, bo rzekomo niezaradny. A pan naszczęściebyły prezydent-komediant poucza że powinien zmienić pracę. Tylko że w tej nowej pracy tak samo zostanie ograbiony, żeby było na pensje dla Koziejów i innych szogunów, którzy koło prezydenta biegają po paramencie Japonii i cykają fotki typu "prezydent na krześle".
Problemem jest chore państwo, które pracowników obdziera z ostatniej złotówki. Kwota wolna od PIT!!! Niezmieniana odkąd Partia Oszustów dorwała się do steru! Vat podniesiony przez Tuska, składka ZUS tak samo. Emerytur i tak nie będzie, po cholere płacimy składki? Po to żeby jeszcze więcej nowych, państwowych, zatrudnionych przez Tuska urzędników miało co żreć!
To że Polacy płacą podatek dochodowy od kwoty poniżej minimum egzystencji jest faktycznie polityka zmierzającą do wyniszczenia. A nasi milionerzy po prostu płacą podatki w Wielkim Księstwie Luksemburg czyli kraju cywilizowanym. I maja rację.
Nie należy dać się traktować jak bydło.
Grego
użytkownik
 
Posty: 4789
Na forum od: 27 maja 2010, 07:26

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Nebelwerfer » czwartek, 23 lip 2015, 15:05

Grego napisał(a):Jeżeli ktoś pracuje, zarabia grosze i musi żebrać o pomoc opieki społecznej, to tylko ostateczny cymbał może uznać ze ta osoba powinna zmienić pracę, bo sama jest sobie winna.

Nikt nie pisał o winie, ale jeżeli już to rozpatrywać w takich kategoriach...Jeżeli ktoś chce zarabiać 3500 zł netto, a idzie do pracy na kasę w Biedronce, albo zostaje parkingowym, to chyba ma świadomość, że swoich aspiracji nie zrealizuje. I politycy mają bardzo znikomy wpływ na to, ile np. Jeronimo Martins płaci szeregowym pracownikom.

Otóż przyjmij Nebelwerfer do wiadomości, że z tych nędznych groszy, które ta "niezaradna osoba" otrzymuje państwo ściąga gigantyczny haracz w postaci składek ZUS, podatku dochodowego, vatu i akcyzy. A potem obdartemu z lwiej części dochodu pracownikowi daje nędzny zasiłek (nie mieszkając go tez opodatkować) i leje przy tym krokodyle łzy, jak to mu pomogło, bo rzekomo niezaradny.

No niestety, z pustego i Salomon nie naleje. Oczywiście, że ZUS to koszmar, a praca jest koszmarnie opodatkowana, ale z drugiej strony - społeczeństwo wybiera polityków, którzy chcą obniżać wiek emerytalny, wypłacać Twoim kumplom z woja wcześniejsze emeryturki, oczywiście wcześniej ich awansując, płacić 14 pensji rocznie górnikom, ubezpieczać za darmo rolników (KRUS), dorzucać parę stów miesięcznie na każde dziecko, oddawać kasę partiom za ich spoty reklamowe, podwyższać kwotę wolną od podatku, itd., itp. To kosztuje.
A pan naszczęściebyły prezydent-komediant poucza że powinien zmienić pracę.

A co Ty byś zrobił? Wydał edykt, że pani Ewie proszę płacić 5000 zł miesięcznie, bo inaczej każesz wychłostać?

Tylko że w tej nowej pracy tak samo zostanie ograbiony, żeby było na pensje dla Koziejów i innych szogunów, którzy koło prezydenta biegają po paramencie Japonii i cykają fotki typu "prezydent na krześle".

Rozumiem, że jak paru szogunów nie dostanie wypłaty, to nagle będziemy opływać w luksusy. Ciekawa koncepcja.

Problemem jest chore państwo, które pracowników obdziera z ostatniej złotówki.

Chore jest to, że nie mając zbyt wiele kasy, dodajemy kolejne przywileje i bonusy, bez których ich beneficjenci by przeżyli, natomiast w masie kosztują one tyle, że trzeba pdonosić podatki i opłaty, aby na to jako-tako wystarczyło. KRUS, Fundusz kościelny, utrzymywanie kapłanów w armii i innych służbach, 13-tki, etc. Rozdajemy w ten sposób kasę, której tak naprawdę nie mamy.

Kwota wolna od PIT!!! Niezmieniana odkąd Partia Oszustów dorwała się do steru! Vat podniesiony przez Tuska, składka ZUS tak samo. Emerytur i tak nie będzie, po cholere płacimy składki?

ZUS-u bronić nie będę, ale warto pamiętać, że wyjechało z kraju kilka milionów potencjalnych płatników. Skoro jest nas mniej do płacenia, stawka zrzutki poszła w górę. Emerytury, jakie by nie były, muszą być obecnie wypłacane, jeśli nie chcemy aby miliony ludzi padło z głodu. System jest chory, ale nie ma dobrego momentu, żeby go zresetować.

A nasi milionerzy po prostu płacą podatki w Wielkim Księstwie Luksemburg czyli kraju cywilizowanym. I maja rację.
Nie należy dać się traktować jak bydło.

No, oni nie płacą bo nie muszą. Otworzyć firmę na Cyprze czy w stanie Delaware to praktycznie żaden koszt i chwila roboty. Ciemny lud i tak się będzie cieszył ze mściwą satysfakcją, jak znowu ktoś zapowie, że najbogatszym podniesie podatki. Ale ponieważ oni nie płacą, to płacą za nich ci, którzy i bez tego mają problemy.
"Ludzie , tacy jak Nebelwerfer to woda na młyn dla wrogich Polsce sił..." - necia55
Avatar użytkownika
Nebelwerfer
użytkownik
 
Posty: 1234
Na forum od: 5 sty 2015, 11:29

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Grego » czwartek, 23 lip 2015, 19:08

Nebelwerfer napisał(a): I politycy mają bardzo znikomy wpływ na to, ile np. Jeronimo Martins płaci szeregowym pracownikom.
Mają całkowity wpływ na wysokośc podatków płaconych przez tegoż szeregowego pracownika. Dopiero co PO odrzuciła wniosek o podwyższenie kwoty wolnej od PIT twierdząc że to dla dobra najbiedniejszych. ZUS to tez robota polityków.
No niestety, z pustego i Salomon nie naleje. Oczywiście, że ZUS to koszmar, a praca jest koszmarnie opodatkowana, ale z drugiej strony - społeczeństwo wybiera polityków, którzy chcą obniżać wiek emerytalny, wypłacać Twoim kumplom z woja wcześniejsze emeryturki, oczywiście wcześniej ich awansując, płacić 14 pensji rocznie górnikom, ubezpieczać za darmo rolników (KRUS), dorzucać parę stów miesięcznie na każde dziecko, oddawać kasę partiom za ich spoty reklamowe, podwyższać kwotę wolną od podatku, itd., itp. To kosztuje.
No i dlatego postawiłem tezę że demokracja to dno, którą raczyłeś zakwestionować.
A co Ty byś zrobił? Wydał edykt, że pani Ewie proszę płacić 5000 zł miesięcznie, bo inaczej każesz wychłostać?
Zawetowałbym ustawę o podwyższeniu vat. On tego nie zrobił, więc ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za rosnącą skalę nędzy w kraju.
Grego
użytkownik
 
Posty: 4789
Na forum od: 27 maja 2010, 07:26

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Nebelwerfer » czwartek, 23 lip 2015, 20:18

Grego napisał(a):Mają całkowity wpływ na wysokośc podatków płaconych przez tegoż szeregowego pracownika. Dopiero co PO odrzuciła wniosek o podwyższenie kwoty wolnej od PIT twierdząc że to dla dobra najbiedniejszych. ZUS to tez robota polityków.

Ja o zarobkach, Ty o podatkach i ubezpieczeniu społecznym, ale ok, niech będzie. ZUSu nie zreformujesz z roku na rok, a wypłacać gargantuiczne świadczenia musisz, bo taka jest, wg wykładni sądu, "umowa społeczna" między państwem a podatnikiem. Odbywa się więc dosypywanie kasy do tego dziurawego worka i, szczerze pisząc, nie wiem, czy istnieje jakakolwiek metoda na rozwiązanie tej sytuacji. Tu chyba nie różnię się od polityków, przynajmniej nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek przedstawił jakiś pomysł na reformę tej instytucji. Co do podatków - oczywiście, że można je obniżyć i w jakiś sposób napędziłoby to konsumpcję, bo ludziom więcej zostałoby w portfelach. Problem w tym, że siłą rzeczy zmniejszenie wpływów z podatków musiałoby spowodować cięcia w wielu strategicznych obszarach. Mam na myśli te obszary, których konsument nie jest za bardzo w stanie zasilić swoimi, odzyskanymi od Państwa, pieniędzmi - vide zbrojenia, służba zdrowia, etc. Można polemizować, czy ludzie woleliby mieć więcej kasy na koncie, czy więcej rzeczy "za darmo" od Państwa. Mi się wydaje, że raczej to drugie, podwyżka Vatu czy dochodówki nie spowodowała jakichś rozruchów, ani nie wprowadziła nas w nędzę.

No i dlatego postawiłem tezę że demokracja to dno, którą raczyłeś zakwestionować.

A potrafiłbyś podeprzeć to cytatem? Bo zasadniczo się z tym akurat Twoim poglądem zgadzam.

Zawetowałbym ustawę o podwyższeniu vat. On tego nie zrobił, więc ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za rosnącą skalę nędzy w kraju.

Rośnie płaca minimalna. Spada wskaźnik Giniego (maleją dysproporcje w płacach). Bezrobocie mocno spadło i, jeśli dobrze pamiętam, od wielu lat nie było tak niskie. PKB rośnie ciut szybciej, niż wskazywały i tak mocno optymistyczne prognozy. Jasne, można wskazać tysiące przykładów pań Kryś i panów Piotrków, którym się pogorszyło i ledwie wiążą koniec z końcem, ale in general, ten wielki obraz wygląda naprawdę ok. Chętnie poznam liczby na poparcie tezy o "skali nędzy".
"Ludzie , tacy jak Nebelwerfer to woda na młyn dla wrogich Polsce sił..." - necia55
Avatar użytkownika
Nebelwerfer
użytkownik
 
Posty: 1234
Na forum od: 5 sty 2015, 11:29

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Nebelwerfer » czwartek, 23 lip 2015, 20:39

Swiatogor napisał(a):Zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie napisałeś? "Wywalczyć"? Jak bardzo mogę walczyć z tobą? Czy mogę cię zmiażdżyć by sobie wywalczyć coś fajnego?

Nie wiem, czy się rozumiemy. Mam na myśli walkę nie w kategoriach przemocy i agresji, ale np. konkurencji. Nie masz wrażenia, że większość rzeczy trzeba sobie wypracować, wychodzić, etc.? Jest teoria, o której pisał Gladwell, że 10 tysięcy godzin treningu może uczynić Cię arcymistrzem w dowolnej dziedzinie. Jeśli coś ćwiczysz, badasz, rozwijasz - to walczysz z innymi, zwiększasz swoje szanse, zmniejszając ich. Jesteś z kobietą, z którą chciałby być inny facet - wygrałeś konkurencję. Zarabiasz lepiej od kogoś tam - na jakimś etapie musiałeś go pokonać, np. bardziej się starałeś na rozmowie kwalifikacyjnej. Kupiłeś coś w dobrej cenie - wygrałeś konkurencję z tymi, którzy kupowali w środku sezonu. Itd., itp.

Jak ktoś ostatnio wyliczył taki Kulczyk, który niczego sensownego nigdy nie wyprodukował, zarabia 8mln pln dziennie. Co on z tym może zrobić? Żre tę kasę czy jak? A może jest zwyczajnym psychopatą ze zwichrowanym systemem wartości i nie potrafi się dzielić? (och sorry; zbierał chyba z pięć dni by się dorzuć do Muzeum Żydów Polskich czy czegoś takiego...)

Bardzo często jest tak, że jak firma ma obrót w wysokości bańki rocznie, to właściciel ma kredytów na dwie-trzy. Nie jestem biografem Kulczyka, ale widziałem ostatnio reklamy o wspieraniu olimpijczyków przez Kulczyk Investments. Pani Kulczyk jest właścicielem Starego Browaru w Poznaniu i mecenasem sztuki. Wydaje mi się, że z "obowiązku" dzielenia się swoją kasą wywiązują się nieźle :), choć zdaje się, że oficjalnie biznes prowadzą na Cyprze i tam płacą podatki.


No tu już pojechałeś komuną, aż zęby bolą.

Sugerujesz, że to przez jakichś polityków pewna pani mało zarabia. To jest wg mnie właśnie "jazda komuną", bo w tamtym ustroju rzeczywiście, partia by ustaliła, że kasjerki w Społem mają zarabiać X i Twoja znajoma by dokładnie tyle zarabiała, bez względu na to, czy ktoś w sklepie by kupował, na jakiej marży, itd. Obecnie jest raczej odwrotnie. Jak ustalą, że minimalka ma wzrosnąć o 5 stów, to Twoja znajoma może stracić robotę, albo dostać propozycję nie do odrzucenia pracy na śmieciówce.

Masz na myśli tych kolesi, którym fundujemy fajne życie w zamian za co oni utrudniają nasze jak mogą?

Kto jest w Polsce władzą wykonawczą, ustawodawczą, itd. to pewnie wiesz. Ja w wyborach nie biorę udziału od bodaj 7 lat, nie ma dla mnie rozsądnej oferty na scenie politycznej, a nie chcę głosować na mniejsze zło. Z konieczności muszę uczestniczyć w systemie, który budują być może Twoi ulubieńcy.

Co jest? Masz tak niską samoocenę, że jakiś Komorowski, Duda, czy inny Tusk lub Kopacz może tobą władać?

Nie narzekam na samoocenę. Nie widzę związku pomiędzy tematem tej dyskusji, a drugą częścią Twojego pytania.
"Ludzie , tacy jak Nebelwerfer to woda na młyn dla wrogich Polsce sił..." - necia55
Avatar użytkownika
Nebelwerfer
użytkownik
 
Posty: 1234
Na forum od: 5 sty 2015, 11:29

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Grego » czwartek, 23 lip 2015, 20:43

Nebelwerfer napisał(a):A potrafiłbyś podeprzeć to cytatem? Bo zasadniczo się z tym akurat Twoim poglądem zgadzam.
Widać opacznie zrozumiałem twoją wypowiedź.
Ja o zarobkach, Ty o podatkach i ubezpieczeniu społecznym, ale ok, niech będzie.
Oczywiście że niech będzie, bo akurat na to ile kto sobie wynagrodzenia wynegocjuje państwo wpływu nie ma, a na podatki ma. Skoro więc mowa o odpowiedzialnosci polityków, to mowa o podatkach. Podatki zaś są główna przyczyną naszej katastrofy gospodarczej.
ZUSu nie zreformujesz z roku na rok, a wypłacać gargantuiczne świadczenia musisz, bo taka jest, wg wykładni sądu, "umowa społeczna" między państwem a podatnikiem. Odbywa się więc dosypywanie kasy do tego dziurawego worka i, szczerze pisząc, nie wiem, czy istnieje jakakolwiek metoda na rozwiązanie tej sytuacji.
g...no musisz co właśnie niedawno rząd udowodnił zmieniając wiek emerytalny. Skoro można pozbawić ludzi co płacili przez dziesięciolecia składkę ZUS świadczeń, to znaczy że wszystko można. Nie ma w Polsce praw nabytych, których by się nie dało ukraść. Demokracja może wszystko.
Rośnie płaca minimalna. Spada wskaźnik Giniego (maleją dysproporcje w płacach). Bezrobocie mocno spadło i, jeśli dobrze pamiętam, od wielu lat nie było tak niskie. PKB rośnie ciut szybciej, niż wskazywały i tak mocno optymistyczne prognozy.
Bredzisz. PKB wzrosło, bo zmieniono zasady jego obliczania. Wliczono do PKB "szacowaną szarą strefę". Możemy mieć wzrostu gospodarczego ile chcemy, bo wystarczy oszacować wpływy z (przykładowo) prostytucji na bilion złotych, i będzie eldorado.
Faktycznie PKB spadło. Wierzysz we wszystko co propaganda rządowa wyssa z palca. A tu rok podwójnie wyborczy, to fantazja dopisuje, oj dopisuje. :mrgreen:
Grego
użytkownik
 
Posty: 4789
Na forum od: 27 maja 2010, 07:26

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Nebelwerfer » czwartek, 23 lip 2015, 21:28

Grego napisał(a):Skoro więc mowa o odpowiedzialnosci polityków, to mowa o podatkach. Podatki zaś są główna przyczyną naszej katastrofy gospodarczej.

Już chyba 3 raz dzisiaj się prawie zgadzamy. Mi się pogorszyło, czy Tobie polepszyło? :) Co do podatków - nie jestem fanem, ale swojego czasu ostro się zaczytywałem w JKM. Nie wyobrażam sobie w społeczeństwie jak nasze (mam na myśli poziom odpowiedzialności przeciętnego obywatela) systemu, gdzie podatków nie ma prawie w ogóle, ale każdy obywatel w razie czego zrzuca się z sąsiadami na budowę drogi, wynajęcie najemników w przypadku agresji ościennego państwa, etc. Tu nie ma idealnego rozwiązania. Pośrednim byłoby po prostu ściąć koszty funkcjonowania państwa, np. (tu pojadę populizmem) ograniczając finansowanie KK do zera, zrzucając ciężar utrzymania tej wesołej instytucji jej członkom, lub anulując subwencje dla partii politycznych (polecam art w Polityce na ten temat). Lud jednak na to nie pozwoli. Ma być chleb, praca i igrzyska, dużo igrzysk.

Skoro można pozbawić ludzi co płacili przez dziesięciolecia składkę ZUS świadczeń, to znaczy że wszystko można. Nie ma w Polsce praw nabytych, których by się nie dało ukraść. Demokracja może wszystko.

Do czasu. Na razie jest stała dosypka. Ludzie się średnio interesują, skąd ZUS ma kasę. Będzie jednak dym, kiedy tej kasy zabraknie. A że zabraknie, to raczej pewne, o ile w międzyczasie nie staniemy się Arabią Saudyjską grafenu i gazu łupkowego :)

Faktycznie PKB spadło. Wierzysz we wszystko co propaganda rządowa wyssa z palca. A tu rok podwójnie wyborczy, to fantazja dopisuje, oj dopisuje.

Niezależnie od tego, co nazywasz "propagandą rządową" - myślę, że korzystam z innych źródeł. A nawet jeśli te moje są sfałszowane, niedokładne - niejeden zachodni specjalista od ekonomii dał się nabrać w takim razie. Ale ok, skoro dzisiaj tak miło się rozmawia, jestem w stanie Ci zaufać i uznać, że PKB spada. Na los przeciętnej pani Moniki z kasy w Biedronce wpływ to ma żaden, a od tego rozpoczęła się dyskusja.
"Ludzie , tacy jak Nebelwerfer to woda na młyn dla wrogich Polsce sił..." - necia55
Avatar użytkownika
Nebelwerfer
użytkownik
 
Posty: 1234
Na forum od: 5 sty 2015, 11:29

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Swiatogor » czwartek, 23 lip 2015, 21:31

Nebelwerfer napisał(a):ie wiem, czy się rozumiemy. Mam na myśli walkę nie w kategoriach przemocy i agresji, ale np. konkurencji. Nie masz wrażenia, że większość rzeczy trzeba sobie wypracować, wychodzić, etc.? Jest teoria, o której pisał Gladwell, że 10 tysięcy godzin treningu może uczynić Cię arcymistrzem w dowolnej dziedzinie. Jeśli coś ćwiczysz, badasz, rozwijasz - to walczysz z innymi,


Nie. Tu się właśnie nie rozumiemy. Mogę wsypać te moje 10 tyś. godzin treningu, i to robię,a największą frajdę mam wtedy, gdy rozdaję to ludziom. Nie za free, ale za godne życie lecz daję im szansę na to samo. I z nikim nie walczę. Daję co mam i oni dają mi dokładnie to samo. Często mam wrażenie, że z naddatkiem.

Wiesz na czym polega sztuczka? Jedziesz sobie rowerem przez jakąś zapadłą wiochę na Polesiu. Mijasz gościa, który kupił sobie ciuchy w lumpeksie za 6 pln, kilkanaście razy tańsze niż pedały w twoim wypasionym rowerze, i mówisz: Dobry człowieku: potrzebuję trochę wody by wymyć menażki. A on ci na to: nie ma sprawy; tu macie wodę, tam macie cebulę, którą właśnie wykopałem z ogródka, a dziś rano byłem na rybach, więc możecie sobie zabrać karasie na ognisko i będziecie mieli dobrą kolację.

Ci ludzie wiedzą na czym polega życie.

Spróbuj zrobić to samo na strzeżonej posiadłości nababa.
"masz mało czasu, trzeba dać świadectwo"
Swiatogor
użytkownik
 
Posty: 674
Na forum od: 1 wrz 2006, 07:00

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Grego » piątek, 24 lip 2015, 05:36

Nebelwerfer napisał(a): Nie wyobrażam sobie w społeczeństwie jak nasze (mam na myśli poziom odpowiedzialności przeciętnego obywatela) systemu, gdzie podatków nie ma prawie w ogóle, ale każdy obywatel w razie czego zrzuca się z sąsiadami na budowę drogi, wynajęcie najemników w przypadku agresji ościennego państwa, etc
Albo się utop, albo cierp pragnienie. Albo podatki 70%, albo system bez podatków. Nie słyszałeś o czymś takim jak umiar? Wiadomo że podatki są konieczne i tego nikt nie neguje poza tzw anarchistami. Tylko podatki nie mogą obciążać pracy i nie mogą być marnowane na opiekę nad nierobami. Inaczej mamy tak, że państwo obrabowanemu ze środków do życia człowiekowi daje opłaconego z jego pieniędzy "opiekuna" urzędnika, żeby mu w biedzie dawał zasiłek. Idiotyzm . Nie jedyny zresztą w naszej socjalistycznej ojczyźnie. I to jest właściwy powód biedy omawianego "człowieka z żabki" Dlatego Polska leży i kwiczy, a ludzie stąd wieją drzwiami i oknami.
Grego
użytkownik
 
Posty: 4789
Na forum od: 27 maja 2010, 07:26

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Nebelwerfer » piątek, 24 lip 2015, 15:03

Swiatogor napisał(a):Nie za free, ale za godne życie lecz daję im szansę na to samo. I z nikim nie walczę. Daję co mam i oni dają mi dokładnie to samo. Często mam wrażenie, że z naddatkiem.

Możliwe, jest coś takiego jak reguła wzjaemności i udowodniono wielokrotnie, że im mniej ludzie mają, tym chętniej się dzielą czy obdarowują nawzajem.

Ci ludzie wiedzą na czym polega życie.
Spróbuj zrobić to samo na strzeżonej posiadłości nababa.

Zaczęło się od dyskusji na temat warunków życia w Polsce, teraz widzę zmierzamy do poetyki "eat the rich". Nie dołączę.
"Ludzie , tacy jak Nebelwerfer to woda na młyn dla wrogich Polsce sił..." - necia55
Avatar użytkownika
Nebelwerfer
użytkownik
 
Posty: 1234
Na forum od: 5 sty 2015, 11:29

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Nebelwerfer » piątek, 24 lip 2015, 15:26

Grego napisał(a):Albo podatki 70%, albo system bez podatków. Nie słyszałeś o czymś takim jak umiar?

Słyszałem. Dlatego dziwię się, że spora część ludzi nie widzi związku z wysokością podatków a rozdawnictwem kasy. Wielu wierzy szamanom, którzy obiecują obniżyć podatki, a jednocześnie zwiększyć nakłady na wszystko i jeszcze tysiąc złotych do plecaka włożyć. Vide wybory prezydenckie i wycena obietnic AD.

Tylko podatki nie mogą obciążać pracy i nie mogą być marnowane na opiekę nad nierobami.

Uświadom bohaterów opowieści Swiatogora, że państwo nie jest od tego, żeby zajrzeć pod pokrywkę ich garnków i zarządzić kolejną zrzutę, bo podpisali takie umowy o pracę, jakie podpisali. Powiedz frankowiczom, że nie płacisz podatków, żeby spłacać ich kredyt. Powiedz beneficjentom programu "Mieszkania dla Młodych", że nie widzisz żadnej społecznej korzyści w tym, że całe społeczeństwo będzie wykładać siano na ich raty od kredytu. Itd., itp. Uświadom część ludzi w Urzędach Pracy, że nie chcesz płacić im za nicnierobienie i odstręczanie potencjalnych pracodawców. Itp., itd. Większość Ci powie, że to nie ich sprawa - państwo ma dać, bo im się krzywda dzieje.

Ludziska by chcieli mieć 2 razy większą opiekę ze strony państwa, niż bywało za komuny, przy jednoczesnym obniżeniu cen, podatków, ceł, itd.
Inaczej mamy tak, że państwo obrabowanemu ze środków do życia człowiekowi daje opłaconego z jego pieniędzy "opiekuna" urzędnika, żeby mu w biedzie dawał zasiłek.

Cały system wsparcia dla bezrobotnych, te programy, szkolenia czy premiowanie zawalonych rozmów kwalifikacyjnych są masakrą absolutną. To najgorzej wydane publiczne pieniądze ever.

I to jest właściwy powód biedy omawianego "człowieka z żabki" Dlatego Polska leży i kwiczy, a ludzie stąd wieją drzwiami i oknami.

Niby tak, chociaż ja bym dalej obstawał, że winna jest mentalność, roszczeniowa postawa rodem z komuny. Stłukłem kolano, to państwo ma przysłać śmigłowcem pielęgniarkę, żeby mi nalepiła darmowy plaster i wręczyła misia.

Chciałem kiedyś, jako młody przedsiębiorca, wesprzeć "Św. Alberta", zaproszono mnie na wizytę w ośrodku. Pan dyrektor powiedział, że są programy i ogromne zainteresowanie przedsiębiorców, aby zatrudniać bezdomnych - problem polega na tym, że większość z nich podobno nigdy, albo bardzo długo nie pracowała i po prostu nie potrafią wytrzymać w pracy choćby godziny. Mówił, że nawet jak zagrożą brakiem kolacji, to i tak tacy ludzie często nie potrafią się zmusić, żeby np. umyć kilka talerzy, czy odkurzyć korytarz. Irytuje mnie moda na bycie ofiarą systemu. Są ludzie, którzy miesiącami nie wysyłają nigdzie CV, ale stękają, że politycy nic nie robią, aby im zapewnić pracę. Masa ludzi narzeka, że za mało zarabia, ale jednocześnie nikt z nich nie rozważa dojeżdżania do lepiej płatnej pracy czy wzięcia dodatkowej. Co drugi pracownik fizyczny uważa, że jego praca jest niedoceniana i za słabo wynagradzana, ale nie przekwalifikuje się. Itd., itp.

Dlaczego Polakom na Wyspach się generalnie udaje? Moim zdaniem dlatego, że jadą tam bez oczekiwań, że na lotnisku Cameron przywita ich kwiatami i rozda foldery z ofertami pracy. Łapią robotę i ostro się starają, bo nie chcą wrócić do Polski. Ci, którzy w Polsce są, często mają umysły skażone absurdalnie niską ambicją i roszczeniową postawą wobec państwa. Grunt to znaleźć winnego własnych niepowodzeń - oczywiście nie siebie, trzeba to wyświetlić na kimś innym.
"Ludzie , tacy jak Nebelwerfer to woda na młyn dla wrogich Polsce sił..." - necia55
Avatar użytkownika
Nebelwerfer
użytkownik
 
Posty: 1234
Na forum od: 5 sty 2015, 11:29

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Sheena » piątek, 24 lip 2015, 17:19

Nebelwerfer szczerze się zastanawiam w jakiej rzeczywistości Ty żyjesz. Na jaką pracę niby ma zmienić kobieta w Bielsku? Przenieść się z Żabki do Biedronki? Jeszcze do tego z dziećmi, na co wielu pracodawców krzywo patrzy. Wejdź na dowolną stronę z ogłoszeniami o pracy i zobacz co ma kobieta w Bielsku do wyboru. Zresztą nie tylko kobieta, na jakiekolwiek lepsze stanowisko niezależnie od płci, jest kilkudziesięciu kandydatów. Pewnie, może zostawić dzieciaki dziadkom, spakować walizkę i jechać w świat w poszukiwaniu dobrobytu-ale to chyba najgorsze z możliwych rozwiązanie. Albo i nawet nie ma ich komu zostawić, może nie jest dość odważna, żeby zostawić wszystko co zna. Ludzie są różni, różne sytuacje w życiu i nie można oceniać wszystkich jedną miarą. Pewne jest to, że jeśli ktoś chce pracować, to państwo powinno zapewnić takie warunki, żeby każdy pracował i pracował za godziwe pieniądze, a nie żył na garnuszku całego narodu z zapomogi z MOPS-u. I kogo winić za taki stan rzeczy jeśli nie państwo, które zabiera lwią część wypracowanych przez nas pieniędzy, a w zamian nie daje nic-dostępu do opieki zdrowotnej, przedszkoli czy nawet warunków odpowiednich dla inwestycji, co zapewniłoby więcej miejsc pracy a co za tym idzie to pracownik mógłby dyktować warunki, a nie pracodawca z łaską przyjmować pracownika za najniższą krajową.
Sheena
użytkownik
 
Posty: 204
Na forum od: 1 sty 1970, 01:00
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Swiatogor » piątek, 24 lip 2015, 18:26

Nebelwerfer napisał(a):Możliwe, jest coś takiego jak reguła wzjaemności i udowodniono wielokrotnie, że im mniej ludzie mają, tym chętniej się dzielą czy obdarowują nawzajem.


Uwielbiam takie "badania". A kto to mierzył i w jakich jednostkach?

Nebelwerfer napisał(a):Zaczęło się od dyskusji na temat warunków życia w Polsce, teraz widzę zmierzamy do poetyki "eat the rich". Nie dołączę.


Ktoś cię zmusza?

Słuchaj Nebelwerfer... Jak już pisałem: męczą mnie takie przekomarzanki. Wedle wszelkich statystyk zostało mi jeszcze jakieś 20, może 30, lat życia. Później zniknę pomiędzy jedną nieskończonością, która była, a drugą, która nadejdzie.
Nie chce mi się już zajmować pierdołami. Teraz jest już czas, bym mówił to, co myślę. A myślę, że ta dzisiejsza Polska to gówniane miejsce do życia. I samo się takie nie stało. Zostało tak zrobione. Lecz można to odkręcić.

Uważasz, że sensem życia człowieka jest żarcie złota platynową łyżką? To smacznego. A ja usiądę sobie pod drzewem, napiję się wody z potoku, i będę patrzył jak puchniesz.
"masz mało czasu, trzeba dać świadectwo"
Swiatogor
użytkownik
 
Posty: 674
Na forum od: 1 wrz 2006, 07:00

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Nebelwerfer » piątek, 24 lip 2015, 20:35

Sheena napisał(a):Na jaką pracę niby ma zmienić kobieta w Bielsku? Przenieść się z Żabki do Biedronki? Jeszcze do tego z dziećmi, na co wielu pracodawców krzywo patrzy. Wejdź na dowolną stronę z ogłoszeniami o pracy i zobacz co ma kobieta w Bielsku do wyboru.

Einstein powiedział kiedyś bardzo fajną rzecz. Cytuję z pamięci: "Szaleństwo to robienie tej samej rzeczy w nadziei na odmienne rezultaty". Jeżeli w Twojej pracy Ci źle i nie ma nadziei, na poprawę, szukaj nowej. Jeśli na jednej stronie są słabe ogłoszenia, obserwuj także kolejne. Jeśli nic nie znajdziesz, szukaj poza Internetem, chodź z CV od drzwi do drzwi. Jeśli nie znajdziesz w Bielsku, szukaj dalej. Być może to wszystko ma minimalne szanse powodzenia, niech będzie że 5%, ale z tego wynika, że przy odpowiednio dużej liczbie prób musi Ci się udać. Siedząc w robocie bez perspektyw niestety szans nie masz żadnych.

Zresztą nie tylko kobieta, na jakiekolwiek lepsze stanowisko niezależnie od płci, jest kilkudziesięciu kandydatów.

Kilkudziesięciu? Chyba na palacza w kotłowni. U mnie w firmie na te średnie i średnie-wyższe dostajemy min. 300. Ale to nic nie znaczy. Wystarczy dobrze się przyłożyć i okazuje się, że konkurentów jest 3-10 max. Już napisanie listu motywacyjnego wielu przerasta, wklepanie adresu i nazwy właściwej firmy to test śmierci dla kolejnych kilkudziesięciu. Po odsiewie tych, którzy nie spełniają kryteriów, mają problemy z dojrzałością emocjonalną itd. naprawdę zostaje niewielu do wyboru.

Ludzie są różni, różne sytuacje w życiu i nie można oceniać wszystkich jedną miarą.

Ja staram się nie oceniać. Niemniej jednak w tych wszystkich historiach o ludziach żyjących na krawędzi brakuje mi często obrazu determinacji i poświęcenia by odmienić swój los. Kiedyś w TV pokazywali faceta w Polsce, który wstaje rano chyba o 4 i dojeżdża do pracy jakąś masakryczną liczbę kilometrów w jedną stronę. Weź znajomą bezrobotną i powiedz jej, żeby pogadała z takim typkiem, że jest pokrzywdzona przez los, bo siedzi na kasie w Biedronce i świetna praca nie zapukała sama do jej drzwi. Rozumiesz, do czego zmierzam? Nie mówię "bezrobotni i słabo zarabiający to lenie i ciamajdy", ale pytam, ilu możliwych szans się złapali, zanim stęknęli, że pracy nie ma, a państwo nie pomaga.

Pewne jest to, że jeśli ktoś chce pracować, to państwo powinno zapewnić takie warunki, żeby każdy pracował i pracował za godziwe pieniądze, a nie żył na garnuszku całego narodu z zapomogi z MOPS-u.

Zgoda w 90%. Teraz uściślijmy:co ma zrobić państwo, żeby hipotetyczna pani Ania zarabiała wymarzone 2500 netto? Jak podniesie minimalkę do tego poziomu, to pani Ani z dużym prawdopodobieństwem zaproponują śmieciówkę, albo jakieś płacenie pod stołem. Równie prawdopodobne jest to, że w większej firmie skonczy się to redukcją personelu, ktoś będzie orał za 2 za jedną pensję, albo za niewielką dopłatą. Państwo nie powinno się w to mieszać, na co się strony umówią, tak sobie będą świadczyć usługi. Najkrótszą drogą do sukcesu jest przyatakowanie potencjalnych pracodawców czy nabycie nowych kwalifikacji, bo jak firma X pani Ani nie chce płacić 2500, to państwo nie ma jak jej zmusić.

I kogo winić za taki stan rzeczy jeśli nie państwo, które zabiera lwią część wypracowanych przez nas pieniędzy, a w zamian nie daje nic

Jeszcze wyjdę na obrońcę państwa PO :) Nie wiem, czy nie daje nic. Myślę, że wydajemy całkiem sporo, tylko kompletnie bez głowy. Nie wiem, z czego to wynika. Jak zerkniesz na "jedynki" gazet, to np. budujemy stadiony, których nie jesteśmy w stanie zapełnić ani utrzymać, dopłacamy do wszystkiego przedstawicielom wyznania, które niby jest tak potężne, że powinno móc samo za siebie płacić, opłacamy nietrafione inwestycje swoich współobywateli, wydajemy kasę na wojskowe zabawki, które jednak z reguły nie są w stanie nas obronić, autostrady, którymi nie umiemy zarządzać, stawiamy nielubianym partiom politycznym paliwo, billboardy, biura i baloniki, płacimy twórcom kultury, z którą nikt nie chce obcować, itd. Gdzie nie spojrzysz - płynie kasa szerokim strumieniem, ale rozlewa się w tak dziwny sposób, jakby decydował o tym losowo komputer. Znasz te przykłady, gdzie więzień ma wyższą stawkę obiadową niż chory w szpitalu, albo NFZ który zapewnia darmowe leczenie, ale tylko niektórych schorzeń, niektórych organów, raz na jakiś czas i np. bez znieczulenia, bo to za duży luksus.

Jakby to policzyć, wyjdzie Ci, że może nawet nie trzeba by było bardzo oszczędzać, tylko po prostu wydawać sensowniej. Państwo po prostu nie jest w stanie dobrze zarządzać kasą. Dlatego powinniśmy od idei państwa opiekuńczego, które ma nam wszystko załatwić, uciekać jak najdalej.

a co za tym idzie to pracownik mógłby dyktować warunki, a nie pracodawca z łaską przyjmować pracownika za najniższą krajową.

Praca i czas to towar, jak każde inne. Jeżeli ktoś nie potrafi się dobrze medialnie "opakować", albo nie ma argumentów, to państwo nie pomoże. Jeśli prywatny właściciel ma problem z głową, jak kilku żywieckich i bielskich przedsiębiorców, którzy średnio co 3 tygodnie znowu szukają na te same stanowiska, to też państwo tego nie wyleczy. Państwo za to mogłoby np. płacić za kursy kwalifikujące dla bezrobotnych, tak aby zaraz po ich ukończeniu mogli pójść do pracy w firmie, która zgłosi na pracę danego typu zapotrzebowanie. Lepiej dawać wędkę niż zbierać opr za brak ryby.
"Ludzie , tacy jak Nebelwerfer to woda na młyn dla wrogich Polsce sił..." - necia55
Avatar użytkownika
Nebelwerfer
użytkownik
 
Posty: 1234
Na forum od: 5 sty 2015, 11:29

Re: Gdzie my k... żyjemy?

Postprzez Nebelwerfer » piątek, 24 lip 2015, 20:50

Swiatogor napisał(a):Uwielbiam takie "badania". A kto to mierzył i w jakich jednostkach?

Tutaj masz wariację eksperymentu Zimbardo:
https://www.ted.com/talks/paul_piff_doe ... anguage=pl
Do Twoich obserwacji typu "bogaty nie przyniósłby mi karasia" pasuje w 100%.

A myślę, że ta dzisiejsza Polska to gówniane miejsce do życia. I samo się takie nie stało. Zostało tak zrobione. Lecz można to odkręcić.

Oczywiście, że masz prawo do takiej opinii i rację w tym, że wielu ludzi za to odpowiada. Przede wszystkim (tu wchodzi moja interpretacja) występuje bohater zbiorowy w postaci korzystającego z dobrodziejstw demokracji ciemny lud. Wybory prezydenckie w których startuje gajowy, wokalista od piosenek o dupie Maryny (dosłownie), wykidajło, specjalistka od historii Kościoła, dorabiająca w "Kiepskich", poszukiwacz żydowskich spisków, monarchista i fan poezji śpiewanej o bliżej nieznanych poglądach to idealne podsumowanie.

Uważasz, że sensem życia człowieka jest żarcie złota platynową łyżką? To smacznego. A ja usiądę sobie pod drzewem, napiję się wody z potoku, i będę patrzył jak puchniesz.

Czasami jak Cię czytam, tracę łączność z bazą. A to w wątku o islamie piszesz, że przyjdą i zabronią Ci słuchać Twojej muzyki, innym razem mówimy o biedzie i dochodzisz z tego pułapu do tego, że zostałeś obdarowany cebulą, a to teraz wyjeżdżasz z ekologiczno-antykapitalistycznym manifestem i wrabiasz mnie w...bycie burżuazyjnym klakierem? Za duży pułap abstrakcji jak dla mnie, nie łapię związku między tym, co ze mnie cytujesz, a co piszesz niby w odpowiedzi.
"Ludzie , tacy jak Nebelwerfer to woda na młyn dla wrogich Polsce sił..." - necia55
Avatar użytkownika
Nebelwerfer
użytkownik
 
Posty: 1234
Na forum od: 5 sty 2015, 11:29

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Pogaduszki

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości