przez GeN » czwartek, 16 lut 2006, 17:10
A najgoresze jest to, że dostępne środki na remonty, a których na pewno jest zbyt mało, są zwyczajnie marnowane. Obserwowałem sobie ostatnio taką ekipę w kubraczkach pomarańczowych, zajmującą się łataniem dziur. Albo raczej markującą taką pracę. Technologia wyglądła [dokładnie] tak, jak poniżej. I jest to absurd do kwadratu. Najpierw oglądali dziurę, ciągnąc jakiegoś męskiego czy huzara. Potem ją oczyścili. Ot, tak łopatką z większych odłamków. Bez przemeczania się szczególną dbałością. A co tam łopatą wody nie wybrali, to srał pies. Przepraszam za słowo pies. Do tego mikro stawu nastepnie łopatą wrzucili nieco masy. I uklepali płytą wibracyjną. Raz, że płytę to mieli taką, jaką w ogrodku stosuje się do piasku pod płyki chodnikowe dookoła altanki, więc z róznym powodzeniem mogli podeptać. Dwa, że ilośc masy dobierali na zasadzie oko-łopata-wyrzut, z poprawką na przemęczenie i nie dziwi, że częśc dziur tworzyła malowniczą mieszankę fragmentów załatanych i tych nie do końca wypełnionych. Na koniec jeden olał brzegi czarnym czymś, co w miarę sprawnie mu szło, bo w olewaniu to ekipa ta była mocna, a drugi posypał piaskiem, tak dla zasady. I tyle. Ciekawi mnie koszt, jaki poniósł budżet miasta w ramach takich napraw. I jaką stanowi część tego, co potem brakuje.