przez GeN » piątek, 3 mar 2006, 12:10
vilgefortz - stawianie w jednej dyskusji problemu niedzielnego otwierania hipermarketów oraz panujących tam stosunków pracy to, moim zdaniem, lekkie nieporozumienie. Że wewnętrznie w ramach marketu sprawy te się zazębiają - to oczywiste, lecz to tylko konsekwencja, a nie przyczyna. Ogolnie kondycja stosunków pracy w hipermarketach jest do dupy bardzo i otwieranie, bądź nie, sklepów w niedziele niczego tu nie zmieni. A jeżeli już, to na gorsze, bowiem kadra menagerów z przypadku będzie miała dodatkowy mechanizm nacisku - nie ma niedziel, mniejsze obroty (czy to prawda będzie to inna sprawa), więc ty, ty i ty do zwolnienia, a reszta po wypłacie w dół. Chyba nie powiesz mi, że sie mylę? Gdyby prawo pracy było przestrzegane, to... No tak, ścięta głowa i tak dalej. I nie jest to wina prawa, bo prawo nie jest wcale przeszkodą w unormowaniu tych problemów, a nawet wprost przeciwnie, tylko niewydolnośc aparatu sądowego. Zasadnicza różnica pomiędzy rynkami pracy tu i tam (w cywilizacji) zasadza się na szybkości procedur sądowych. Gdyby od wystąpienia zaniedbania do wydania wyroku interwał czasowy byłby krótki, to wpływałoby to dyscyplinująco na kadrę kierowniczą oraz motywująco do dochodzenia swoich praw wśród pracobiorców. A tak... Menagera wali równo, że może za dwa lata dowie się jak brzydki był, a pracownicy obserwują tak długi stan zawieszania u pokrzywdzonego i w swoim dobrze pojętym interesie z przynależnych praw nie korzystają.