przez empe » wtorek, 15 sty 2013, 10:42
czytat :
~wiesiooo:
UWAGA CARITAS ! ! !
Jaka jest podstawa prawna istnienia kościelnej instytucji o nazwie Caritas? W roku 1989 rząd Rakowskiego postanowił, że Caritas będzie jedyną organizacją, która w imieniu Kościoła może prowadzić działalność charytatywną. Uznano tak w wyniku prowadzonych z Kościołem negocjacji na temat uregulowania pozycji prawnej Krk w Polsce. W tym czasie istniało jednak stowarzyszenie świeckie o podobnej nazwie Zrzeszenie Katolików Caritas. Organizacja ta została więc czym prędzej rozwiązana przez władze, a jej likwidator złożył sprawozdanie ze swoich działań... biskupom. Cały majątek ZKC oddany niegdyś przez państwo proPRL-owskiej instytucji został przekazany władzom kościelnym. O jaki majątek chodzi? Otóż dokładnie nie wiadomo. Nie ma ani żadnych danych, ani nawet szacunków. My policzyliśmy, że Kościołowi przekazano w ten sposób co najmniej dwieście nieruchomości w całej Polsce wraz z przyległymi do nich terenami, z wyposażeniem, samochodami itp. plus nieznaną kwotę pieniędzy. ZKC miało 49 bardzo majętnych zarządów wojewódzkich i wszystkie one wpadły w ręce kleru. Całkowicie. Od tego bowiem czasu firma ta stała się organizacją prawa kanonicznego, niezależną w zasadzie od prawa państwowego. Zmieniono też struktury Caritasu. Nie ma już zarządów wojewódzkich, są za to zarządy diecezjalne, zakonne i czapa o nazwie Caritas Polska, powołana przez Konferencję Episkopatu Polski.
Kto kontroluje Caritas? Państwo nie ma żadnego prawa do wtykania nosa w interesy i rozliczenia. Caritas kontroluje się sam pod nadzorem właściwego terytorialnie księdza biskupa. Rozpatrzmy to na takim przykładzie: Caritas zbiera pieniądze np. na pomoc dla rodzin ofiar tragedii w kopalni Halemba. Datki płyną od osób fizycznych (ludności) i prawnych (różnych firm, np. TVP). Zostają one zgromadzone na koncie bankowym, a później przekazywane potrzebującym. Teoretycznie... bowiem nikt ani z darczyńców, ani z obdarowanych, ani wreszcie z jakiejkolwiek kontroli skarbowej nie wie (nie ma prawa wiedzieć!), ile pieniędzy zebrano, a ile rozdano.
O ile w ogóle rozdano...
Jakby tego było mało, z 46 istniejących Caritasów 26 uznano za organizacje pożytku publicznego. Oznacza to, iż mogą one przyjmować od państwa zlecenia na organizowanie dożywiania dzieci (oraz kolonii i zimowisk), prowadzenie stołówek i schronisk dla bezdomnych. Na ich konto można również wysyłać 1 procent odliczenia od podatku PIT. Taka działalność wymaga jednak rozliczania się z dotacji, czyli składania odpowiednich sprawozdań finansowych. I Caritas to robi, a dokładnie... jeden oddział Caritasu! Pozostałe 25 ma gdzieś polskie prawo, którego zresztą nikt nie śmie od nich egzekwować.
Ile pieniędzy przechodzi przez Caritas? O tym wie tylko biskup, ksiądz dyrektor i skarbnik (zazwyczaj zaufana siostra zakonna). Według szacunków dokonanych na podstawie dokumentów, do których dotarliśmy, przez średniej wielkości Caritas przechodzi rok w rok co najmniej 20 milionów złotych. To w skali kraju daje około miliarda złotych rocznie. Minimum, bo nasze wyliczenia prowadziliśmy bardzo ostrożnie.
Jaka jest efektywność Caritasu, czyli jaki procent zebranych kwot rzeczywiście przeznacza się na pomoc ubogim? Przeciętny oddział Caritasu prowadzi około 30 zbiórek rocznie (nie licząc zbiórek ogólnopolskich i konta wskazywanego także w publicznych mediach). Dokładnie policzyć nie sposób, bo żaden Caritas nie podał nigdy, ile zbiórek prowadził i ile zebrał pieniędzy. Policzmy to jednak na przykładzie Caritasu gnieźnieńskiego, do którego dokumentów przypadkiem dotarliśmy. Otóż w roku 2005 przeprowadził on 40 zbiórek i zebrał 908 900 złotych (same datki lokalne). Każda inna organizacja charytatywna za punkt honoru ma generowanie jak najmniejszych kosztów własnych, aby jak najwięcej wydać na potrzebujących. Owe koszty nigdy nie powinny przekraczać 10 procent zebranej kwoty. Tymczasem koszty caritasowych zbiórek w Gnieźnie wyniosły 589 597 złotych czyli 65 procent zebranej sumy przepadło.
Z naszych informacji wynika, że jest to i tak dobry wynik, bo w innych Caritasach ów wskaźnik kosztów grubo przekracza 70 procent.
Powiedzmy to jeszcze raz: Kowalski daje Caritasowi na szczytny cel jedną złotówkę i nie wie, że tylko (wg Kk. aż 30 groszy dostanie potrzebujący, a resztę... Chyba tylko diabeł wie, co dzieje się z resztą. Diabeł i co nieco my, bo ustaliliśmy, że niemal każdy oddział Caritasu ma jeden lub kilka własnych superkomfortowo wyposażonych ośrodków (często są to pałace wyremontowane przez państwo lub gminy i przekazane jako darowizna) z parkami, fontannami, kortami tenisowymi, basenami itp. Wypoczywają w nich głównie biskupi, z dala od wścibskich oczu świeckiej biedoty... Utrzymanie takich ośrodków kosztuje krocie. Ponadto na same pensje dla pracowników (głównie księża i zakonnice) jeden tylko Caritas gnieźnieński wydaje milion złotych rocznie, od czego odprowadza 196 tysięcy złotych składek ZUS. A jakże to? ktoś zapyta. Przecież normalny pracodawca musi ZUS-owi bulić około 40 procent. Cóż, Caritasowi wolno i już. Oprócz tego opisywana przez nas firma otrzymuje jeszcze wielkie (i też nieznane) dotacje państwowe z budżetu. Rocznie dziesiątki milionów złotych trafia na konta Caritasu z tytułu nawiązek po przegranych sprawach sądowych. Prowadzi również własną dochodową działalność gospodarczą, której nie wykazuje w księgach rachunkowych (bo ich też nie ma).
Ot, choćby Caritas katowicki. Tenże prowadzi firmę o nazwie Caritas Zdrowie Sp. z o.o. Dokumentacji jakiejkolwiek nie ma, bo... nie ma!
Jak wydać pieniądze na pomoc niepełnosprawnym, nie pomagając im? Szkolenia na ten temat mogą prowadzić duchowni z Caritasu diecezji świdnickiej.
Jedną z form terapii osób niepełnosprawnych są warsztaty terapii zajęciowej. Ich zadaniem jest pomoc w dostosowaniu społecznym.
Po licznych zmianach zasad finansowania mamy w Polsce 632 warsztaty, z czego około połowę prowadzą instytucje Kościoła rzymskokatolickiego. Kosztuje to Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych ponad 144 miliony złotych rocznie.
Jak te pieniądze są wydawane, zobaczymy na przykładzie powiatu kłodzkiego. Tam w 2007 roku warsztaty terapii zajęciowej, podczepiając się pod państwową gotówkę, założył Caritas diecezji świdnickiej. Jej kierownictwo podchodziło do tematu trzykrotnie (20052007). Dwa razy pomysł odrzuciły lewicowe władze powiatu ze względu na braki w kwitach. Ale jesienią 2006 roku władzę w powiecie kłodzkim przejęła koalicja PO-PiS i natychmiast okazało się, że to właśnie Caritas powinien prowadzić warsztaty terapii zajęciowej w okolicach Kłodzka. I stało się.
Na razie działalność kłodzkiego WTZ kosztowała PFRON ponad 662 tys. (dotacja na remont i adaptację kościelnego budynku w Starym Wielisławiu i bieżące funkcjonowanie). Władze powiatu przyjmowały bez mrugnięcia okiem wszystkie rozliczenia Caritasu. W lipcu 2008 roku na kontrolę do kościelnych warsztatów terapii zajęciowej wpadli przedstawiciele Państwowego Funduszu
Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zamarli z przerażenia, a następnie swoje uwagi spisali na 22 stronach protokołu. Można go streścić jednym zdaniem: Caritas diecezji świdnickiej okradał państwo i osoby niepełnosprawne.
A oto ustalenia najciekawsze:
* wypłata przez powiat Kłodzka pełnej dotacji za rok 2007 i 2008 na funkcjonowanie WTZ, choć placówka rozpoczęła swoją działalność dopiero 1 kwietnia 2008 roku;
* Caritas nie prowadził żadnych ksiąg rachunkowych warsztatów. Bez tego nie udało się kontrolerom ustalić, na co przeznaczane były dotacje z PFRON. Jego wysłannikom pokazano luźne zbiory faktur dokumentujących zakupy, które nie mają żadnych związków z pracą WTZ, oraz oświadczenia (sic!) księdza dyrektora Caritasu Radosława Kisiela i jego głównej księgowej, że za pomocą karty kredytowej regulowali jakieś bliżej niesprecyzowane zobowiązania WTZ.. zwiń