przez Tommy_ » czwartek, 17 sty 2013, 11:43
Ech..mnie tegoroczny finał WOŚP kosztował około tysiaka (zakup farb, pędzelków, ręczników, rękawiczek, chemii, zużycie samochodu, jego przygotowanie i późniejsze czyszczenie, zakup i wymiana pompy wody i paska napędowego, które umarły podczas WOŚP-owego "upalania", prawie 2 wyjeżdżone zbiorniki paliwa, mój czas i tak dalej, i tak dalej).
Z tej całej kwoty jednak tylko około 30% trafiło bezpośrednio do Wielkiej Orkiestry (kupiłem parę drobiazgów na licytacjach, powrzucałem trochę kasy do puszek itp.). Jak wynika z podejścia większości przeciwników WOŚP-u to całe 700 złotych zwyczajnie i absolutnie bezwstydnie zdefraudowałem - mogłem przecież zostawić samochód w garażu, pojechać na miasto autobusem (bilet za 3zł), wrzucić do puszki pozostałe 997 złotych i wrócić do domu.
Najlepiej pieszo żeby nie defraudować kolejnych 3 złotych.
Kiedy jednak spojrzeć na to ilu ludzi przyszło na finał dzięki temu, że można było pomalować sobie ten mój śmieszny samochód i trochę się nim poślizgać to okazuje się, że wrzucone przez nich pieniądze przekroczyły tę kwotę kilkukrotnie.
Moim zdaniem to nie jest defraudacja tylko inwestycja. Pomoc równie wartościowa co każda złotówka włożona do puszeczki.
Dlatego też nie widzę niczego złego w tym, że fundacja za część środków kupuje różne rzeczy. Wolę, żeby część moich pieniędzy została wydana przez organizację, która realnie działa, a nie była roztrwoniona przez rząd i polityków. WOŚP nie może działać bez pieniędzy - to nie jest radosna organizacja z Wołomina, która teoretycznie nie ma ani złotówki, a wozi się S-klasą. Ona musi wydawać pieniądze żeby funkcjonować.
Wejdźcie do pierwszego lepszego szpitala, a praktycznie pewnym jest że znajdzie się tam sporo sprzętu z czerwonym serduszkiem - i to jest to co do mnie przemawia.
Ostatnio edytowano czwartek, 17 sty 2013, 15:42 przez
Tommy_, łącznie edytowano 2 razy