przez Niezarejestrowany » czwartek, 16 mar 2006, 22:37
W Polsce jedynym uprawnionym spojrzeniem na gospodarkę zdaje się być pogląd, że sposobem na rozwiązanie problemów jest „więcej wolnego rynku”. Liberalizować trzeba przede wszystkim kodeks pracy oraz podatki. Koniecznością ma być obniżenie kosztów pracy, płacy minimalnej, wynagrodzeń. Pogląd ten ma być niepodważalny. Jest tak, ponieważ opiera się ponoć na prawach zawartych w twardej nauce, którą ma być ekonomia. A w związku z tym wszelka dyskusja z nim, nawet oparta w faktach, jest z góry wyrzucana poza nawias „poważnego” dyskursu. I wszystko by się zgadzało, gdyby nie to, że ekonomia to nauka społeczna. A jako taka nie zawiera praw zawsze prawdziwych. Mało tego - można w niej znaleźć wiele praw, które znoszą się nawzajem. Można także znaleźć wiele sposobów zamiany wiedzy z niej pochodzącej na politykę gospodarczą. Nawet jeszcze nie to, że przypisuje się nauce społecznej status nauki ścisłej, byłoby najgorsze. To wskazywałoby po prostu na brak zrozumienia podstawowych w społecznym dyskursie różnic. Znacznie gorszy jest dogmatyzm, jaki się z tym wiąże. Nie tylko niekompetencja, ale niekompetencja połączona z przekonaniem o absolutnej racji jest cechą polskich, nie tylko liberalnych zresztą, polityków i ekspertów.