Swiatogor napisał(a):Off Topic: Zawsze śmieszyło mnie to u różnej maści psycho- i socjo-logów: mogą nie wiedzieć jak zdefiniować kwadrat, ale "mogą" badać, czy kwadrat się ludziom podoba czy nie. Później publikują wyniki, ale o czym właściwie, tego pewnie sami nie wiedzą.
Jeśli nadążam za Twoją myślą, to badają
co ludzie mówią, że myślą i opisują to jako
co ludzie myślą, co zostało już pierdyliard razy wyśmiane i skompromitowane. Taki np. Witkowski (nie ten od "Lubiewa"
) 2 części "Zakazanej psychologii" popełnił, w zasadzie o różnych odcieniach tego problemu. Mega ciekawy rozdział o tzw. DDA, którego wg Witkowskiego nie ma, podobnie jak NLP. Paradygmat deklaratywny już dawno poległ na rzecz empirycznego, ale np. w polskiej TV tego jeszcze nie wiedzą, stąd ludzie myślą, że wystarczy zrobić ankietę z pytaniem "czy jest pan pedofilem?" aby zapobiec katastrofie
No, ale to offtop.
Poza tym pisałem już wyżej: problem może tkwić w zjechanym systemie wartości. W zasadzie Zimbardo udowodnił dokładnie to samo.
Ależ z całą pewnością! Masz ludzi ubogich, którzy czują, że muszą, że wypada, itd. krzyczeć "złodzieje, złodzieje", oskarżać oficjeli o brak wsparcia i znieczulicę. I masz bogatych, którzy odgrywają rolę znudzonych, zimnych snobów, patrzących z wyższością na tych, którzy mają mniej.
Imho jeśli chciałbyś sprowadzić problem muslimów do liczb, to nie ma o czym gadać. Lecz oni sami twierdzą, że ich system jest systemem totalnym, więc do liczb ich sprowadzać nie można, a trzeba rozpatrywać to w najszerszej możliwej perspektywie.
Trochę sobie zaprzeczasz. "Problem muslimów" bierze się ze stereotypii, z grubsza wyglądającej tak "terrorysta, nierób, niezdolny do asymilacji, nienawidzący Europy i USA, marzący o szariacie w całej galaktyce, chcący nam gwałcić kobiety, łamać kompakty, zamykający baseny, nakładający embargo na kaszankę, itd.". Najszersza możliwa perspektywa to rozróżnienie islamu na dwie szkoły, na zróżnicowanie narodowe (bo Iran i np. Syria to były inne ligi niż np. Arabia Saudyjska) i kontynentalne (bo muslim hiszpański to nie to samo, co np. senegalski), różnice pomiędzy BH/ISIS a oficjalną wykładnią kilku muzułmańskich wspólnot i organizacji religijnych, zrozumienie, kto przed kim ucieka w Afryce, podejście krytyczne do tego, na ile postawa ISIS jest "true muslim", itd., itp.
Jakby to wszystko zkwantyfikować, to by wyszło pewnie coś w rodzaju, że przeciętny muzułmanin jest jakieś 0,00071 % bardziej prawdopodobnym zamachowcem/psychopatą religijnym niż przeciętny muzułmanin.
Imho Grego ma rację: niech sobie chłopcy i dziewczęta poradzą sami ze sobą. My tu nie mamy z nimi problemu i lepiej aby tak pozostało.
Od max 1000 osób w 40-milionowym kraju też się tu nic nie zawali. Nawet Grego to przyznał, więc już wolno odetchnąć z ulgą i zawiesić alarm