necia55 napisał(a):Nebelwerfer - nie spotkałam się z tym, żeby KK wymuszał na ateistach cokolwiek
( a da się wymusić? ) , nie wydaje mi się, że sięga też do kieszeni owych ( Tobie nie wyciągnął? ) .
Dobrym komentarzem będzie przypomnienie, że kiedy PO zasugerowała, aby KK był finansowany wyłącznie z datków od wiernych (jak w Niemczech), któryś purpurat skomentował to jako "próbę ateizacji Polski". A lecąc po konkretach, pierwsze z brzegu:
- Fundusz Kościelny (ponad 100 mln zł rocznie);
- religia w szkołach (1,2 mld zł rocznie);
- Świątynia Opatrzności Bożej (na razie państwo dopłaciło 90 mln zł, budowa trwa);
- kapelani w wojsku i innych służbach (700 mln zł).
Warto sobie porównać sobie te kwoty z np. budżetami niektórych ministerstw. Gołym okiem widać, ile mogłoby powstać szpitali, dróg, itd., gdyby laicka (bo państwowa) kasa płynęła na sensowniejsze cele.
Nie polemizuję z tym - jak głęboka jest ta wiara - po prostu tylu deklaruje przynależność do KK.
Deklarować to ja też mogę wiele rzeczy. Problem w tym, że jeśli zacznę się domagać np. buddyjskiej świątyni za pieniądze gminy, to zacznie się gadka o braku funduszy publicznych oraz podważanie zasadności tego wydatku. To nigdy nie ma miejsca, jeśli honoruje się wyznawców katolicyzmu, więc też nikt nigdy poważnie nie zweryfikował liczby wyznawców.
Rzymski katolicyzm zakłada pełną współpracę z Kościołem, wsłuchiwanie się w nauki Papieża, itd. Ciężko zaobserwować na co dzień tłumy w kościołach, żywe dyskusje o encyklikach, nie widzę też wielkiej popularności tych mniej komercyjnych świąt. Nachalne wciskanie do ramówki transmisji z mszy, słów na niedziele i innych Ziarn, też nie cieszy się jakąś niesamowitą oglądalnością, o ile mi wiadomo. To jest zresztą miecz obosieczny - KK wyciąga łapę po laicką kasę, bo sam jest za biedny. Z drugiej strony, skoro takie miliony wiernych deklarują przynależność, niech zadeklarują też ze 100 zł rocznie na wsparcie tej instytucji. Zbawienie za mniej niż 0,30 zł dziennie to chyba niewygórowana cena?
A jeśli chodzi o : pokropki, krzyże itp. to księża idą tam , gdzie ich zapraszają wierni.
Bez jaj. Każde rondo, most, park, fabryka w Polsce ma wierzącego inwestora, który zaprasza na pokropek?
Z krzyżami to raczej jest dokładnie odwrotnie, niż piszesz. Nie ludzie piszą pisma, aby móc krzyż zawiesić, ale to ateusze co jakiś czas proszą, aby zdjąć dwie deseczki zbite pod kątem prostym z jakiegoś budynku użyteczności publicznej. W jakiej pokojowej atmosferze to zazwyczaj przebiega i jak skuteczne są te apele można sprawdzić, szukając zapisów walki Palikota o zdjęcie krzyża z sali sejmowej.
Żaden ksiądz Ci nie przyjdzie pod okno i krzyża nie postawi bez Twojej zgody.
Taaak, i z procesją też się mnie będzie pytał i z biciem w dzwony i z łażeniem po kolędzie. I oczywiście, na pewno kupi grunt na wsi, na którym zamontuje kapliczkę i na pewno będzie wszystkich pytał o zgodę, załatwiał pozwolenia budowlane, itd. I jak wymarzy sobie "pomnik jak w Rio", też na pewno będzie to szeroko konsultował.