przez olek » poniedziałek, 5 mar 2007, 09:58
... cd. Po drugie, taki Ojciec Maksymilian Kolbe. Oddal swe zycie dobrowolnie za wspolwieznia w obozie oswiecimskim.
Chociaz, moznaby powiedziec, ze ludzie sa w stanie oddac swe zycie na rzecz czegos szlachetniejszego od siebie: Ojczyzna..., przez siebie wychowane najdrozsze dziecko, z ktorym wiazemy duze nadzieje na przyszlosc..., ukochana panna dawnego sredniowiecznego rycerza... Podczas gdy Jezus, uwazajacy sie za syna Bozego, cierpial i oddal zycie za zwyklych smiertelnikow, czyli ludzi, nizszych od siebie, i na domiar slabeuszy, bo grzesznikow.
Jest jednak jedno "ale".
Jezus pozostawal w stanie, ze tak powiem euforycznym, kiedy widzial, jakich cudow bywal w stanie dokonac, i ktore spadaly na niego jak grom z jasnego nieba, az sam sie nie mogl nadziwic z poczatku. Cos podobnego do wiru walki na wojnie, kiedy euforia czy podniesiony nastroj kaze zapominac o mozliwych nastepstwach, i kiedy odczuwanie bolu ulega znacznemu obnizeniu, lub nawet calkiem znika. (Na przyklad zolnieze, ktorzy pra do przodu, kontynuujac walke, nawet sie nie spostrzeglszy, ze granat oderwal im reke).