przez olek » czwartek, 21 cze 2007, 20:29
W naszej kulturze, prawdopodobnie pod wplywem teorii "raju utraconego", uwaza sie dzieci za czyste i niewinne, boze istoty. Przyjmuje sie, ze tak jak ludzkosc niby ulegla postepujacemu zepsuciu i deprawacji od czasu wypedzenia z raju, tak i czym czlowiek bardziej sie starzeje, oddalajac wiekowo od dziecka, tym gorszy. W naszej kulturze dziecko ma pierwszenstwo przed doroslym, schlebia sie jego zachciankom, a organizacje charytatywne zbieraja najwiecej srodkow pienieznych, gdy powoluja sie na biede, niedostatek i nieszczescie dzieci.
Zgodnie z teoria Haeckela natomiast (patrz poprzedni post), to wlasnie w malym czlowieczku jest najwiecej zwierzecosci. Im mniejszy, tym bardziej zwierzecy. Potwierdzalyby to liczne doniesienia o okrucienstwie dzieci, ktore wyrzadzaja zlo innym dzieciom, czy tez zwierzetom (obrywanie skrzydel muchom na przyklad), zupelnie naturalnie, albo znecaja sie w okrutyny sposob nad swymi rowiesnikami, pod nieobecnosc kontroli doroslych. Przypuszcza sie, ze zla telewizja nie wszczepia nowego zla dzieciom, tylko utrwala juz w nich istniejace.
W sumie, prawdopodobnie tak jak ludzkosc poprawia sie etycznie na przestrzeni wiekow, tak i przecietny czlowiek, wyrastajac z wieku niemowlecego, dzieciecego, poprzez mlodzienczy, dojrzaly i starosc, ulega poprawie.
Bylo by to zgodne z teoria znanego teologa Teilharda de Chardin, pochodzacego z mojego miasta, Clermont-Ferrand, ze nie oddalamy sie od raju, ulegajac zepsuciu, tylko sie do niego zblizamy.
Stanowisko Kosciola Katolickiego wobec przerywania ciazy opiera sie na przekonaniu o bezbronnosci i niewinnosci najmniejszych istot ludzkich. Ale czy rzeczywiscie ludzkich?