Wydaje mi sie, ze jest tu ta sama informacja, ale podana dla dwoch roznych adresatow.
1-szy adresat: klienci. Podane slownie "trzy czwarte" ma pozytywny wydzwiek, reklamowy, nie chodzi tu o dokladnosc tylko o sile przyciagania, przyblizenie jest wystarczajace, z dokladnoscia do jednej cwiartki, sugeruje ze jest wiecej niz polowa tluszczu, nawet wiekszosc kwalifikowana, tak jak w waznych glosowaniach demokratycznych...
2-gi adresat: instancja kontrolna panstwowa (Sanepid? Agencja od kontroli zywnosci? Agencja od wykrywania oszustw?, etc...). Tutaj juz trzeba podac dokladniejsze dane, bo inaczej producent dostanie kare. Ta informacja jest obowiazkowa i precyzyjna: 60-62%, z dokladnoscia do 2%.
Wniosek: sam dziki kapitalizm z jego oglupiajaca reklama nie wystarczy, potrzeba jeszcze albo struktur panstwowych do kontroli, albo silnych i nieprzekupnych organizacji konsumenckich i wolnej prasy, ktora by sankcjonowala naduzycia przedsiebiorcow, nastawionych na zysk przy minimalnych kosztach.
P.S. Kiedys na naszym forum poruszylem watek pt. "Herbata truskawkowa", ktorego poczatek przytocze ponizej:
"Wyciagam dzisiaj z szuflady "Herbate truskawkowa" Herbapolu, ktora kupilem w Polsce pare miesiecy temu, jest w ladnym atrakcyjnym opakowaniu, gdzie blyszcza duze owoce truskawek (5 dorodnych truskawek, az slinka cieknie), i o wdziecznym niewiescim imieniu "Teanessa", ktora przywodzi na mysl Vanesse albo hostesse czy stewardesse.
Ale patrze na sklad, i co odkrywam? "Owoc aronii, kwiat hibiskusa, aromat truskawkowy (5%)"...
Juz nie pamietam co po polsku znaczy "aromat", czy to smak czy zapach? Prawdziwy czy sztuczny?"