przez Niezarejestrowany » poniedziałek, 28 sie 2006, 22:18
bielszczanko... skoro znasz bohatera tych postów to może napiszesz o nim coś dobrego? Mnie wypowiedz Ktosia bardzo zastanowiła. Jeśli wiesz, że to co napisał to bzdury - podziel się z nami swoją wiedzą. Dla mnie opis sytuacji stwarzanych przez jego szefa jakoś dziwnie pasuje do definicji mobbingu. Oj! Błąd! Jednak się mylę! Przecież ostatnie z zachowań z definicji jaką Ci zaraz przytoczę u niego nie występuje. Jak moglem dać się nabrać Ktosiowi... Oto cytat:"Międzynarodowa Organizacja Pracy definiuje pojęcie mobbingu następująco: mobbing to obraźliwe zachowanie poprzez mściwe, okrutne, złośliwe lub upokarzające usiłowanie zaszkodzenia jednostce lub grupie pracowników (...), którzy stają się przedmiotem psychicznego dręczenia.
Innymi słowy mobbing to proces przemocy i nękania psychicznego pracownika trwający nie krócej niż sześć miesięcy, stosowany systematycznie, przynajmniej raz w tygodniu, godzący w godność i osobowość człowieka, naruszający integralność psychiczną i fizyczną." O integralności fizycznej Ktoś nie wspomina. Nie jest tak żle, prawda?