Koncert zespołu Kroki, czyli w kilku ?krokach? o miłości

W ubiegły piątek (18/01/2013), jedna z sal domu kultury w Lipniku została wypełniona ?niebanalnymi, poetyckimi tekstami z rockowym pazurem?, a wszystko to za sprawą zespołu Kroki. Jak sami piszą o sobie, są siłą połączonych mocy Jeleniej Góry, Bielska-Białej i Wrocławia.

Niewielki budynek ulicy Podgórnej, w godzinach wieczornych pomieścił publikę, która ceni sobie kameralny klimat i gitarowe brzmienie. Właśnie to, od pierwszych chwil dało się odczuć na sali koncertowej. Gdy na scenie pojawiło się pięciu członków zespołu, światła zostały wyłączone, a siedząca przy stolikach widownia usłyszała zapowiedź kilku piosenek o miłości. ?Pierwsze muzyczne kroki? były zwiastunem melodyjnej muzyki, tworzonej przez pięć gitar oraz łagodny głos wokalisty. Wszystko to podane w półmroku, dla widowni wygodnie zasiadającej na krzesłach, pozwalało na właściwy odbiór występu. Zespół od samego początku sprawiał wrażenie intrygującego. Zapowiedzieli piosenki o miłości, a ku zaskoczeniu słuchaczy, nie były to smętne, pościelowe kawałki. Często można było usłyszeć ciężkie brzmienie gitar uzupełnione kontrastującym wokalem solisty. Momentami Panowie ubarwiali swoją muzykę funkowymi dźwiękami, można to było zauważyć w niejednej piosence.

Poza zaskakującym połączeniem temperamentu piosenek z ich liryką, nie można było zlekceważyć tytułów samych utworów. Kawałek ?Ślimak? mocno rozbudził słuchaczy, co oceniając po tytule, nie było oczywiste, jednak mocne uderzenia nadały mu temperamentu. W momencie, w którym wokalista zaczął śpiewać w refrenie ??zawsze będę czekał??, publika po raz pierwszy tego wieczoru wzięła czynny udział w koncercie. W trakcie trwania koncertu, jeszcze kilka razy widownia budziła się na dźwięk gitar, momentami szarpanych w tonacji country. Kontrowersyjne tytuły, różnorodne brzmienie oraz ciekawe teksty, wciągały zebranych w świat wykonawców, którzy nieśli na ustach i strunach gitar hasło: Miłość. Ostatni krok, nie był właściwie krokiem, ale susem. Piosenka barowa. Tutaj w przekazie lirycznym nie można było się pogubić. Po raz pierwszy tytuł doskonale zdradził treść i było to pierwsze pożegnalne ?bum?. Dlatego pierwsze, ponieważ po tym numerze, nastąpiła seria bisów. Gdy koncert dobiegł końca aura sali Domu kultury nie tak od razu, została przywrócona do pierwotnej wersji. Publiczność mogła jeszcze przez jakiś czas delektować się tym półtora godzinnym, kameralnym i akustycznym SPA

Koncert był poprzedzony wernisażem Marcina Małka, który prezentował swoje fotografie. Podczas występu można było zakupić płytę zespołu; a dla tych, którzy nie mieli okazji posłuchać kapeli na żywo, polecam ich profil na: http://www.myspace.com/krokiband.

Dom kultury w Lipniku na czas piątkowego wieczoru zmienił się w miejsce przepełnione kulturą w bardzo subtelnej i smacznej formie. Mam nadzieję, że to nie po raz ostatni. Serdecznie polecam i zachęcam do wyszukiwania takich wydarzeń.

Autor: Jakub Stonawski