Justyna Łabądź

 

Podbili serca

Pewnego rodzaju fenomen stanowi popularność duetów filmowych. Flip i Flap, Shrek i Osioł, Bonnie i Clyde… Stworzone najczęściej na zasadzie kontrastu postaci z łatwością pozyskują sympatię widzów. Bielszczanie również mają swój duet, słynny na całym świecie – dwóch animowanych chłopców, którzy choć mają już 50 lat, cały czas emanują ponadczasową młodością. Nazywają się Bolek i Lolek.
Bolesław zwany Bolkiem – wysoki, szczupły brunet z uczesanym przedziałkiem, najczęściej noszący żółtą bluzę z długimi rękawami i czerwone krótkie spodnie. Karol zwany Lolkiem – okrągły, niski, nieco młodszy urwis, noszący przyduże fioletowe spodnie (najpewniej w spadku po starszym bracie), które podtrzymują szelki założone na biały podkoszulek. Ma karykaturalnie dużą głowę z kilkoma sterczącymi włosami. Bolek – nieroztropny, o szalonych pomysłach, często realizowanych kosztem brata. Lolek – nieco fajtłapowaty i naiwny, biorący udział we wszystkich inicjatywach Bolka. Choć „stuknęła” im już 50-tka, ich historie cały czas żyją w świadomości widzów, są emitowane w telewizji, bawią, uczą i wychowują kolejne pokolenia…

Jak to się zaczęło?

Choć jest to wbrew naturze, bracia mają aż trzech „ojców”, którzy wpłynęli na to, jak wyglądają: Alfreda Ledwiga, Leszka Lorka oraz Władysława Nehrebeckiego, twórców ich ujęcia plastycznego. Tego ostatniego możemy wyróżnić jako najważniejszego – ojca koncepcji „Bolka i Lolka”. Władysław Nehrebecki, jeden ze współzałożycieli Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, miał w chwili powstawania znanego filmu już wiele innych dzieł na koncie. M.in. to właśnie on zrealizował pierwszy polski panoramiczny film animowany „Za borem i lasem” (1961). Całe życie koncentrował się na twórczości adresowanej do młodszego widza. Oprócz dwójki urwisów powołał do życia bohaterów z tak znanych bajek, jak „Przygody Błękitnego Rycerzyka”, „Miś Kudłatek”, czy „Przygody Myszki”. W sumie brał udział w realizowaniu 300 polskich filmów animowanych jako autor, współautor lub konsultant.
W wywiadzie udzielonym w 1977 r. Dziennikowi Południowemu Nehrebecki przybliża historię powstania znanej bajki: – Myśl realizacji serii o Bolku i Lolku zrodziła się wraz z  rozwojem TVP. Był to okres, kiedy częściowo pełniłem funkcję dyrektora studia. Rzuciłem myśl, pomysł na scenariusz o przygodach dwóch chłopców, których nazwałem Bolkiem i Lolkiem. Założeniem tej krótkiej serii było to, żeby chłopcy przeżywali podwórkowe przygody, wcielając się w postacie znane z literatury młodzieżowej, filmów.

Właściwą inspiracją dla Nehrebeckiego przy tworzeniu postaci było jego życie rodzinne i najbliższe osoby – dwaj synowie Jan i Roman, mający w czasie powstawania bajki odpowiednio 9 i 7 lat. Jak tłumaczy Roman Nehrebecki, syn twórcy filmu, pierwowzór Lolka, można powiedzieć, że w tym czasie w Bolku i Lolku było 100 proc. Jana i Romana. – Brat był starszy ode mnie o półtora roku i dlatego w filmach dominował – był bardziej przywódczy, ja bardziej spokojny, pucołowaty. Więc nawet z wyglądu nie różniliśmy się jakoś bardzo od postaci narysowanych przez naszego ojca.
Wybór imion dla chłopców został podyktowany fascynacją Władysława Nehrebeckiego przedwojennymi filmami. „Bolek i Lolek” był to również tytuł polskiej komedii z 1936 r. w reżyserii Michała Waszyńskiego. Obie tytułowe postaci grał Adolf Dymsza – jeden z ulubionych aktorów twórcy „Bolka i Lolka”. A poza tym, jak podejrzewa syn reżysera, sympatyczne brzmienie i rym tych imion wpłynęły właśnie na wykorzystanie ich w filmie animowanym.


 Strzał w dziesiątkę

Impulsem do prac nad filmem było więc zgłoszone zapotrzebowanie TVP na tego typu bajkę. Choć prace nad „Bolkiem i Lolkiem” rozpoczęły się już w 1962 r. (praca nad jednym odcinkiem trwała wówczas kilka miesięcy), zadebiutowali ostatecznie na ekranie rok później, biorąc udział w pierwszej przygodzie pt. „Kusza”. W odcinku tym bohaterowie, zainspirowani legendą o Wilhelmie Tellu, tworzą kuszę, którą niestety… nie potrafią się posługiwać. Wymiar edukacyjny i moralistyczny odcinka pojawia się co rusz, pokazując małym widzom, dlaczego niektóre „zabawki” dorosłych mogą być niebezpieczne dla dzieci. Kusza zostaje przypadkowo zniszczona, jednak chłopcy bez żalu ją zostawiają, wiedząc, ile szkód wyrządziła w czasie krótkiej zabawy. Można nawet zauważyć, że ich piesek, „mały pacyfista”, symbolicznie „olewa” połamaną zabawkę. Tak rubaszny humor pokazywany subtelnie, można zauważyć również w kolejnych odcinkach znanej bajki. Roman Nehrebecki podkreśla, że wiele filmów było opartych na realnych wydarzeniach, w szczególności pierwszy odcinek:
– Filmy powstawały poprzez obserwację naszych wspólnych zabaw, a na pewno pierwszy odcinek  Bolka i Lolka pt. „Kusza” został nimi zainspirowany. Faktycznie, zafascynowani historią o Wilhelmie Tellu, poprosiliśmy ojca o zrobienie takiej kuszy. Ojciec zrobił ją z jakiegoś „karabinu”, dołożył trochę sklejki, strzały robiliśmy z dłuższych patyków. Z tą kuszą goniliśmy na zewnątrz. I to właśnie ja musiałem stać z tym jabłkiem na głowie, brat celował do mnie, trafił w jakąś szybę, więc była to autentyczna sytuacja – ta sama pojawia się w filmie. Sąsiadka przyleciała, ojciec musiał zapłacić za szybę, zdenerwował się i połamał nam tę kuszę mówiąc, że nie będziemy bawić się takimi zabawkami.
Już pierwszy odcinek serialu został zauważony i stał się zapowiedzią przyszłego sukcesu całej serii. W 1963 r. Władysław Nehrebecki otrzymał nagrodę na festiwalu w Gottwaldowie za wyreżyserowanie „Kuszy”.

Uczą i bawią

Charakter edukacyjny filmów z Bolkiem i Lolkiem był widoczny w prawie każdym odcinku. W końcu było to też wyróżnikiem wszystkich bajek tamtych czasów, tak odmiennych od współczesnych produkcji. Tematyka filmów o dwóch chłopcach, historie w nich przedstawiane i przesłanie, które ze sobą niosły, były na tyle wyraźne i interesujące, że serię „Bolka i Lolka” wyświetlano nawet w Iranie (jako jedyną produkcję pochodzącą z zagranicy po rewolucji islamskiej w 1979 r.). – W tych czasach panowała cenzura, dlatego bardzo zwracano uwagę na aspekt wychowawczy i edukacyjny, m.in. unikano przemocy, żeby dzieci nie były wprowadzane w świat agresji. Na tym też polega sukces Bolka i Lolka, że scenarzyści, wprowadzając te elementy nie robili tego nachalnie. Dydaktykę dawkowano delikatnie poprzez jakieś sytuacyjne plany. Każdy z tych filmów miał mniej lub bardziej eksponowane przesłanie – podkreśla syn reżysera.

Wspólne dzieło

Jak to bywa przy tworzeniu i promowaniu filmu, najczęściej wspomina się o jego reżyserze, jednak za nim stoją tabuny ludzi odpowiedzialnych za wiele innych elementów, które poskładane ze sobą tworzą kompletne, warte obejrzenia dzieło. Również w przypadku Bolka i Lolka warto pamiętać, że było wielu twórców, z których każdy miał wpływ na powstawanie odcinków. Za montaż, dźwięk i efekty odpowiadali Otokar Balcy i Alojzy Mol. Kompozytorem najbardziej znanego motywu muzycznego jest Waldemar Kazanecki. Oprócz niego muzykę do filmu tworzył Tadeusz Kocyba. Podczas pracy nad „Bolkiem i Lolkiem” wszyscy pracownicy byli zaangażowani: – Chcę podkreślić, że w zespole panowała doskonała atmosfera, każdy czuł się współtwórcą formy artystycznej serialu, nie było żadnych nieporozumień, wszyscy  wzajemnie sobie pomagali, gdyż naszym celem było osiągnąć jak najlepszy wynik. Jestem pewny, że to było podstawą sukcesu serialu, który do tej pory cieszy się olbrzymią popularnością. Jest to również mój sukces osobisty jako autora i organizatora – wspominał Władysław Nehrebecki.

Niepotrzebna Tola

W 1973 r., w odpowiedzi na listy czytelników, do animowanych braci dołączyła żeńska postać – Tola. Mała, ruda, piegowata dziewczynka, z dwoma uczesanymi kucykami, ubrana w granatową sukienkę towarzyszyła chłopcom w czasie ich zabaw i przygód w kolejnych 30 odcinkach. Potem jednak zniknęła bez śladu… Roman Nehrebecki tłumaczy to zniknięcie niedopasowaniem postaci do konwencji przygód Bolka i Lolka: – Tola była to postać zupełnie sztuczna. Postać, która powstała w wyniku pisania listów przez widzów. Twórcy na nie odpowiedzieli i stworzyli Tolę, ale zrezygnowali już po kilkudziesięciu odcinkach, bo niestety mocno ograniczała możliwości chłopaków. Oni mogli koziołkować, bić się w sposób delikatny, bez okrucieństwa. Ojciec mi mówił, że miał również problemy z zachowaniem warstwy humorystycznej tych filmów. Bo chodziło o to, żeby dzieci śmiały się z żartów, że ktoś się wywrócił, a to w stosunku do dziewczynki nie za bardzo wypadało. Okazuje się też – o dziwo – że to dziewczynki najbardziej nie lubiły tej postaci.

Porozumienie bez słów

Nie można zapomnieć również o innym talencie chłopców z bielskiego SFR. Bolek i Lolek pokazali, że nie używając żadnego języka, nie wypowiadając żadnych słów, mogli być zrozumiani w 80 krajach, w których były pokazywane filmy. Działo się tak aż do 1977 r. To właśnie w tym roku powstał pierwszy pełnometrażowy film „Wielka podróż Bolka i Lolka”, w którym chłopcy przemówili. Ponad 10-letnie „oniemienie” chłopców i brak dialogów w filmach były związane z możliwością stworzenia produktu gotowego do eksploatacji w każdym kraju na świecie, bez potrzeby angażowania niezliczonej ilości tłumaczy. – Dialogi między Bolkiem i Lolkiem zostały wymuszone pełnometrażowym filmem – powiada Roman Nehrebecki. – Film, który trwał 100 minut, nie byłby do strawienia w tej formie. W ten oto sposób powstał pierwszy polski pełnometrażowy film animowany. Określoną fabułę trzeba było przekazać odpowiednim dialogiem. Dialogi były kontynuowane również w kolejnych seriach, a głosów głównym bohaterom użyczały: Bolkowi – Ewa Złotowska i Ilona Kuśmierska, Lolkowi zaś – Danuta Mancewicz i Danuta Przesmycka
„Wielka podróż Bolka i Lolka” zrobiła furorę na całym świecie – dzieci i dorośli z 65 krajów mogli wreszcie obejrzeć pełnometrażowy film powstały w bielskim SFR. Film ten był nie lada przedsięwzięciem, ponieważ prace nad nim trwały aż trzy lata, zaś przy jego tworzeniu brało udział 30 osób, w końcowej fazie ich liczba wzrosła aż do 50. Kontynuując konwencję, w której kolejne przygody chłopców były inspirowane filmem i literaturą, „Wielka podróż” nawiązywała do przygód Phileasa Fogga, głównego bohatera książki „W 80 dni dookoła świata” Juliusza Verne’a. Z tego pełnometrażowego filmu powstała później również 15-odcinkowa wersja telewizyjna. Niejako pewną kontynuacją tego pełnometrażowego filmu miały być „Podróże kosmiczne” z dodatkowym bohaterem Jeremiaszem występującym we wcześniejszym filmie, jednak nie doszło ostatecznie do prac nad tą częścią. Powstała za to seria „Bolek i Lolek wśród górników”, którą zainteresowała się nawet amerykańska wytwórnia Columbia. Niestety spór o prawa autorskie przekreślił wszelkie plany współpracy amerykańsko-polskiej.

 

Spór autorów

 

Wszystko zaczęło się od Alfreda Ledwiga (współtwórca plastycznego wizerunku postaci), który w 1972 r. po wyjściu z więzienia, wystąpił do sądu o ustalenie praw autorskich. Był to zapalnik, który spowodował ponad 30-letnią walkę pomiędzy osobami biorącymi udział w tworzeniu filmu, o ustalenie praw autorskich do „Bolka i Lolka”. W związku z tym w 1997 r. został zrealizowany film dokumentalny pt. „Bolek i Lolek dla dorosłych” opowiadający historię sporu z perspektywy Alfreda Ledwiga (reż. Bożena Garus-Hockuba). W 2004 r. spór został ostatecznie rozstrzygnięty – Sąd Najwyższy wydał decyzję o równym podziale autorskich praw majątkowych do postaci pomiędzy Alfredem Ledwigiem, Leszkiem Lorkiem i Władysławem Nehrebeckim.
Ustanowienia sądowe i zakończenie sporu otworzyło po kilkudziesięciu latach drogę do kontynuowania słynnej serii. Próbę taką podjął w 2008 r. syn reżysera, Roman Nehrebecki. Założył on studio Sol-Anima w Bielsku-Białej, które rozpoczęło prace nad nowym filmem „Bolek i Lolek w kosmosie”. Miał być on połączeniem tradycyjnej animacji z techniką 3D. Niestety na kilka dni przed pojawieniem się informacji medialnych o filmie, w 2011 r. Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej ogłosił upadłość spółki Sol-Anima.

 

Pełni wiary i nadziei


Mimo niepowodzeń i pewnego rodzaju fatum wiszącego nad nowymi przygodami słynnego duetu bajki o Bolku i Lolku cieszą się niesłabnącą popularnością. W 1997 r. w plebiscycie „Dobranocka wszech czasów” zorganizowanym przez TVP i Gazetę Wyborczą, „Bolek i Lolek” zajęli pierwsze miejsce, wyprzedzając tym samym „Smerfy” oraz „Wilka i zająca”. Choć nie ma ich w nowych filmach, pojawiają się ciągle w wielu książkach, kolorowankach, grach komputerowych, a filmy z ich udziałem sprzed kilkudziesięciu lat cały czas przyciągają przed ekran małych widzów.
Dwóch chłopców, którzy podbili serca ludzi na całym świcie, mogą się w swojej filmografii pochwalić łącznie trzema filmami pełnometrażowymi, dwoma montażowymi oraz 183 odcinkami krótkometrażowymi. Pamięć o nich nie gaśnie. Jest wciąż odświeżana. W Bielsku-Białej istnieje Schronisko Młodzieżowe im. Bolka i Lolka, w 2011 r. odsłonięto w tym mieście również ich pomnik, zaś w Dziekanowie Leśnym, Kwidzynie, Olsztynie, Ostrowie Wielkopolskim i w Zielonej Górze znajdziemy ulice dwóch urwisów.
Czy jesteśmy w stanie rozwikłać zagadkę sukcesu bajki o Bolku i Lolku? Skąd ta popularność chłopców z Bielska-Białej wśród dzieci na całym świecie? Prostą, ale jakże trafną odpowiedź podaje nam syn jednego z twórców, Roman Nehrebecki: – Po prostu Bolek i Lolek odzwierciedlali cechy dzieci w tym wieku. Mali widzowie, oglądając ich przygody, historie, mogli utożsamiać się z tymi bohaterami.
Na myśl nasuwa się również fragment piosenki zespołu „Hurt” tłumaczący na swój sposób fenomen bajki: „Chciałbym być zawsze niewinny i prawdziwy / Chciałbym być zawsze pełen wiary i nadziei / Tak jak Bolek i Lolek…”