Patrycja Kozera

 

Bielski Otello

 

Aleksander Marten – aktor teatralny i filmowy, wielki reżyser w języku jidysz. Artystyczna perła międzywojennego Bielska. Mieszkańcy jednak dowiedzieli się o jego istnieniu dopiero dzięki zorganizowanej przez Jacka Proszyka Fabryce sensacji.

O jego młodości nie wiadomo wiele. Urodził się 13 listopada 1898 r. w żydowskiej rodzinie w Łodzi. Już jako piętnastolatek wyjechał do Niemiec, gdzie dwa lata później debiutował na deskach teatru w Halle. Był człowiekiem nad wyraz utalentowanym, gdyż został przyjęty do najlepszej na świecie szkoły teatralnej przy berlińskim Deutsches Theater, kierowanej wówczas przez teatralnego reformatora Maxa Reinhardta. Studiowanie zakończył prawdopodobnie w roku 1923. Nie miał stałego miejsca pracy – grał w objazdowych grupach teatralnych na scenach niemieckich, m.in. w Berlinie, Hanowerze, Stuttgarcie czy w Volkstheater (Wiedeń). Mając dość życia „na walizkach” bądź widząc nasilający się antysemityzm, wrócił do Polski. W roku 1929 rozpoczął współpracę z bielskim Stadttheater (dzisiaj Teatrem Polskim), gdzie udowodnił, że zdobyta w Niemczech sława jest jak najbardziej zasłużona. Jego rola Otella w szekspirowskim dramacie rzuciła na kolana bielską publiczność i nie tylko – został okrzyknięty najlepszym Otellem w Europie. Jego reżyserskie zacięcie ujawniło się, gdy na prośbę Kazimiery Alberti wyreżyserował sztukę samej zainteresowanej. Na luksus stałości Marten pozwolił sobie aż przez trzy sezony – te oraz późniejsze wydarzenia mogą utwierdzać w przekonaniu, że znalazł on swoje miejsce na świecie.  

Przez krótki okres w roku 1933 ponownie grał w podróżnych teatrach niemieckich. Koczownicze życie nie było jednak tym, czego pragnął. Wrócił do Bielska-Białej i rozpoczął pracę nad swoim debiutanckim filmem Bielsko, miasto pracy i sportu (polsko- i niemieckojęzycznym). Nie ulega wątpliwości, że to krótkometrażowe dzieło miało charakter propagandowy. Wkrótce nakręcił jeszcze jeden, mało znany film o fabryce bibułek w Żywcu.

Rok po premierze Bielska, czyli w 1936 roku przeniósł się do Warszawy. Nie była to jego dobrowolna decyzja – jako człowiek pochodzenia żydowskiego został zmuszony do odejścia z Stadttheater przez faszystów, mimo że cały czas był zameldowany w Bielsku. W stolicy jego kariera filmowa nabrała tempa. Pierwszym długometrażowym dziełem Aleksandra Martena był film Ał Chet (Za grzechy). Był to pierwszy polski obraz dźwiękowy, kręcony w języku jidysz. Charakter tego dzieła reżyser zaczerpnął z tradycyjnego żydowskiego teatru.  W filmie można zobaczyć znakomitych żydowskich aktorów – Abrahama MorewskiegoRachelę HolzerKlarę SegałowiczDinę Halpern oraz Ruth Turkow.

Akcja rozgrywa się w małym żydowskim miasteczku w Galicji. Estera, główna bohaterka, to córka miejscowego rabina. Zakochuje się w żydowskim oficerze Leonie. Zachodzi w ciążę, jednak ukochany nie zdąży wrócić do domu, aby zobaczyć córkę – ginie na austriackim froncie. Estera porzuca swoją rodzinę i wyjeżdża do Ameryki, gdzie udaje się jej zrobić karierę piosenkarki. Mimo to los córki nie daje jej spokoju, więc po latach wraca do rodzinnego miasteczka, aby odszukać swoje dziecko. Widzowie byli zachwyceni filmem, krytycy już mniej, zarzucając mu, że konstrukcja jest dość mglista, a fabuła rozwiązuje się bez konfliktów. Ale Aleksander Marten... dopiero się rozkręcał. Kolejnym przedsięwzięciem było założenie własnego ośrodka produkcyjnego Alma-Film. W 1937 r. powstał kolejny obraz O czym marzą kobiety. Aleksandra Martena uznano wówczas za reżyserskie odkrycie. Doborowa obsada tamtych czasów (np. Lena Żelichowska czy Mieczysław Cybulski) przyczyniła się z pewnością do sukcesu filmu. Opowiada on o losach młodej, utalentowanej śpiewaczki, której bogaty wielbiciel okazał się światowej sławy aferzystą. Jak nietrudno się domyślić, próbuje wykorzystać ją do własnych, egoistycznych celów. Ten melodramat został ciepło przyjęty, zarówno przez prasę, jak i widzów, mimo że dzisiaj powiedzielibyśmy o nim – co najwyżej przeciętny. Ostatni film uznawany jest za najlepszy w dorobku Martena, ale też za najbardziej pesymistyczne dzieło w języku jidysz. Bezdomni (On a hajm) to obraz oparty na dziele Jakuba Gordina o tej samej nazwie. Scenariusz napisał niewątpliwy mistrz pióra w języku jidysz – Alter Kacyzne. Henryk Wiśniewski w tygodniku Film napisał, że melodramatyczna, sentymentalna akcja, folklor małego miasteczka, estradowe wstawki popisowe, naiwna fabuła i dramat obliczony na „wyciśnięcie maksimum łez” składają się na obraz zrealizowany pod kątem upodobań żydowskiej publiczności. Historia opowiada dzieje rodziny Rywinów z małego miasteczka. Sytuacja finansowa i warunki bytu są dość trudne (co charakteryzuje filmy żydowskie). Rodzinę spotyka tragedia, pierworodny syn tonie w rzece. Ojciec postanawia wyruszyć do Ameryki, kraju „od pucybuta do milionera”, aby polepszyć życie rodziny. Na miejscu poznaje uroczą śpiewaczkę z nocnego lokalu, która pomaga mu  sprowadzić resztę rodziny. Przyjezdni nie są jednak szczęśliwi; najgorzej pobyt w Nowym Jorku znosi żona Rywina. Okazuje się, że Ameryka nie jest jednak ziemią obiecaną. W obsadzie filmu znalazła się słynna i utalentowana aktorka i piosenkarka Wiera Gran oraz sam Aleksander Marten, który wcielił się w główną rolę Abrama. A. Marten przygotowywał się do nakręcenia kolejnego filmu, lecz nie zdążył go zrealizować. Karierę Bielskiego Otella przerwała hitlerowska agresja. Zmarł prawdopodobnie w roku 1942, jako ofiara Holocaustu. Miejsce śmierci nie jest znane. Wybitny człowiek, utalentowany aktor i reżyser, pionier polskiej kinematografii dźwiękowej został zapomniany na długie lata.

Niemal 70 lat później badacz historii Bielska-Białej dr Jacek Proszyk „zetknął się” z Aleksandrem Martenem w trakcie przygotowywania materiałów do kolejnej Fabryki sensacji, która cieszyła się w roku 2009 dużym powodzeniem. Jego postacią, przedstawioną na jednym ze spotkań, zainteresowali się sami widzowie. Uznali, że tak wybitnej osobie związanej z Bielskiem coś się od mieszkańców należy. Udało się zebrać fundusze na tablicę upamiętniającą Aleksandra Martena, którą odsłonięto 19 maja 2009 r. Tablica znajduje się w historycznym budynku, na terenie cmentarza żydowskiego. Obecny na uroczystości odsłonięcia tablicy krytyk filmowy i reżyser Stanisław Janicki powiedział, że wspaniałe jest to, że się o nim pamięta. Mieszkańcy Bielska-Białej mogą być dumni, że taki człowiek jak Bielski Otello związał swoje życie z tym miastem.