W poniższym wywiadzie nie będzie męskocentyrcznego punktu widzenia. Nic dziwnego. Rozmawiają dwie kobiety o kobietach. Władysławę Magierową ?przepytuje? Edyta Bieniek.

Rozmowa z Władysławą Magierą

? Jest Pani autorką dwóch książek poświęconych sylwetkom wybitnych kobiet, które stawiały swoje kroki na szlakach cieszyńskich. Czym kierowała się Pani przy ich wyborze? Co było inspiracją do zajęcia się taką tematyką?
? Nie skłamię, jeżeli powiem, że w pewnym sensie był to wybór przypadkowy. Później, już w czasie imprez, które odbywały się w Domu Narodowym w Cieszynie i promowały kobiety, uczestnicy sugerowali niektóre postaci. Faktyczną inspiracją mojej działalności na rzecz przywracania pamięci wybitnych działaczek Śląska Cieszyńskiego była Olga Stonawska. Przechodziłam obok jej domu w drodze do pracy. Jest na nim umieszczona tablica poświęcona jej mężowi, księdzu Janowi Stonawskiemu. W tym budynku mieściły się redakcje gazet, a w czasie pierwszej wojny światowej Komisariat Legionów Polskich. Zastanawiałam się, jaką kobietą musiała być żona, która pozwoliła, aby w domu były biura czy komisariat (odpowiednik WKU). Stonawscy nie pobierali oczywiście za to pieniędzy. Później, kiedy zaczęłam szukać, okazało się, że informacji o niej jest niewiele. Większość otrzymałam ze Stanów Zjednoczonych i tak powstał skromniutki życiorys Olgi Stonawskiej. Ona po prostu całe życie stała w cieniu, najpierw ojca, proboszcza z Nawsia, Franciszka Michejdy, a poźniej męża. Robiła wszystko za ?Bóg zapłać?, tak była wychowana, uważała, że tak trzeba. Do drugiego tomu życiorysy ?podrzuciły? mi również panie zza Olzy, zrzeszone w Klubach Kobiet przy PZKO.

? Wkroczyła Pani na teren dziewiczy, uzupełniając lukę w historii Cieszyna. Czy trudno było znaleźć materiały dotyczące cieszynianek?
? Historia w ogóle pisana jest z męskocentrycznego punktu widzenia. Mężczyźni uważali, że to, co robią kobiety, to błahostki i nie warto się tym zajmować, stąd niewiele materiałów. Moja książka z pewnością błahostką nie jest, ale nie jest też pracą doktorską, to książka przeznaczona dla każdego. Wszystkie swoje wywody starałam się jednak udokumentować. A czy było trudno? Do kogokolwiek zwróciłam się o pomoc, zawsze chętnie starano mi się pomóc. Wszyscy, z którymi rozmawiałam i robiłam wywiady, uważali wręcz, że bardzo dobrze, iż powstaje taka książka. Oczywiście trudności były, bo zawsze są, ale do przezwyciężenia. Prawdziwym wyzwaniem było sfinansowanie wydania książki, ale to już temat na drugi wywiad.

? Pierwsza część publikacji opisuje mieszkanki Cieszyna. Czy w drugiej rozszerzyła Pani zakres swoich poszukiwań?
? Nie, ponieważ u genezy książki stoi turystyczny Szlak Cieszyńskich Kobiet. Jestem przewodniczką i zaplanowałam turystyczny szlak po Cieszynie, szlakiem kobiet. Każdej z bohaterek przypisane jest miejsce, w którym mieszkała, pracowała bądź bywała. I chociaż są wśród nich mieszkanki innych miejscowości, to ich związki z Cieszynem są dobrze udokumentowane. Każda z pań była powiązana z miastem. Nie rozszerzyłam poszukiwań na cały powiat, chociaż pojawiły się takie sugestie, na przykład w Ustroniu. Drugi tom natomiast jest bardziej wielokulturowy, są w nim Żydówki, Austriaczka oraz Czeszka.
 

? Wspomniała Pani, że jest również przewodniczką. Czy szlak cieszyńskich kobiet może być zatem sposobem na poznanie Cieszyna od niezwykłej strony ? śladami jego mieszkanek?? Tak, możemy zwiedzić miasto Cieszyńskim Szlakiem Kobiet. Obecnie w mieście jest kilka szlaków: Piastowski, Habsburski, nawet Magnoliowy. One były promowane przez Urząd Miasta. Ten nie jest. Można więc zobaczyć Cieszyn potraktowany jako całość, czyli razem z zaolziańską stroną. Służy temu folder ?Cieszyński Szlak Kobiet?, wydany dzięki społecznym działaniom pań zrzeszonych w Klubie Kobiet Kreatywnych. Idąc śladami kobiet, możemy sobie wyobrażać, jak one kiedyś, w długich sukniach, przemierzały nasze miasto. Nadmieniam, że podobną próbę opracowania takich kobiecych szlaków podjęły tylko Kraków i Warszawa, mając finansowe wsparcie, w przeciwieństwie do mnie.
 

? Na Zamku w Cieszynie powstała też Uliczka Cieszyńskich Kobiet. Znajduje się tam siedem lamp z nazwiskami bohaterek pani książki. Co oznacza ta symbolika?
? Są to lampy, na których widnieją nazwiska, a na murze zostały umieszczone tablice ze skrótowymi życiorysami siedmiu kobiet, bo tyle jest lamp. Przybrały one najprostsze formy sześcianów, by cała uwaga widza skupiła się na obcowaniu z niezwykłymi kobietami, ich życiorysami. Dyktaturę sześcianu przełamują ukośne ścianki przypominające szlif ? można pokusić się o skojarzenia ze szlachetnymi kamieniami, kryształami, które z kobietami cieszyńskimi łączy wyjątkowość. W mroku świecą... może wskazują drogę dosłownie i w przenośni? Uliczka jest tak pomyślana, aby można było ją rozszerzać, jeśli nasze miasto zdecyduje się sfinansować to ważne przedsięwzięcie promujące Cieszyn lub gdyby potomkowie którejś z działaczek chcieli ufundować taki lampion. Uliczka może się rozwijać jeszcze bardzo długo, dodając uroku i wartości turystycznej wzgórzu zamkowemu.
 

? W jednym z wywiadów przyznaje Pani, iż spośród tego grona niezwykłych kobiet Zofia Kirkor-Kiedroniowa jest jedną z ulubionych bohaterek. Co w tej postaci ujęło Panią najbardziej?
? Napisała ?z wielką swadą? wspaniałe trzy tomy pamiętników. Jeden tom poświęciła naszej cieszyńskiej ziemi. Była to kobieta wyjątkowa i chciałabym napisać o niej osobną biografię. Czym mnie ujęła? Swoją działalnością, tym, że potrafiła się doskonale przystosować do bardzo różnych warunków. Obracała się wśród elit Krakowa, Warszawy, a miała odwagę ?zakopać się? w Dąbrowie (dzisiaj za Olzą). Przyjechała tu praktycznie prosto z Paryża, gdzie zbierała materiały do swoich prac naukowych. Przeżyła w życiu wiele tragedii, ale zawsze znajdowała w sobie siłę, aby się podnieść. Dla naszej ziemi zrobiła więcej niż niejeden jej rodzimy mieszkaniec.
 

? Książka opisuje postaci nieżyjących kobiet. Patrząc na te bohaterki, patrzymy jednak nie do końca w przeszłość. Co ich historie mogą pokazać współczesnym kobietom?
? Uważam, że możemy się wiele od nich nauczyć. Były przede wszystkim bardzo odważne. Trudno nam oceniać ich osiągnięcia z perspektywy dzisiejszych czasów. Na przykład, gdy my  powszechnie chodzimy w spodniach, to w latach 30. ich ubranie było takim ?wyczynem?, że łączyło się z narażeniem na obrzucenie kamieniami (vide Maria Wardasówna).Trudno nam jest w ogóle wyobrazić sobie dzisiaj pewne sytuacje społeczno-obyczajowe, bo to, co było nowatorskie dla nich, dla nas jest oczywiste. Kobiety do 1919 r. nie miały praw wyborczych, a przed pierwszą wojną na terenie Austrii nie mogły nawet założyć partii politycznej. W prawie karnym były traktowane na równi z mężczyznami, a w polityce nie. Niezwykła była też determinacja niektórych pań. Niekiedy całe ich życie podporządkowane było walce o ideały. Wspierały swoich mężów i same starały się wiele osiągnąć. Były to osoby światłe i przywiązane do naszego Śląska. To, w co wierzyły, starały się wcielać w życie. Można się nauczyć od nich asertywności. Wiedziały, czego chcą, miały swoje zdanie, którego zawsze broniły. Na przykład zaledwie dwudziestoparoletnia Nina Górniak mogła otworzyć swoją szkołę tkacką w Warszawie, ale wróciła na Śląsk Cieszyński, bo tu chciała nauczyć miejscowe dziewczyny zawodu, dać im szansę na niezależność. Walczyła więc o status społeczny kobiety. Każda z moich bohaterek w jakiś sposób przekształcała rzeczywistość i tworzyła naszą współczesność, przyczyniała się do tego, że dzisiejszy świat dał nam większą wolność w sferze obyczajowej, społecznej, politycznej.
 

? Można by powiedzieć, że Pani publikacje pisane są ?z myślą o kobietach?, a jednak dedykacja na początku pierwszej książki brzmi: ?Mężczyznom, którzy mają szczęście poznać wyjątkowe kobiety?, a więc są to też książki dla mężczyzn?
? Oczywiście. Pierwsza z nich jest przekornie dedykowana mężczyznom, aby przekonali się o tym, jakie kobiety były, i oczywiście nadal są, wyjątkowe. Poza tym, na drodze do wydania książki spotkałam wielu wspaniałych mężczyzn, poczynając od swojego męża.
 

? Działa Pani również w stowarzyszeniu Klub Kobiet Kreatywnych. Kim jest dla Pani kobieta kreatywna?
? Kobiety kreatywne mają silną osobowość. Mamy świetne pomysły, niestety wiele z nich rozbija się o brak pieniędzy, ale kreatywność to też bycie konkretnym i oszczędnym. Kobiety kreatywne nie przelewają z pustego w próżne. Tworzą nowe wartości, wnoszą nowe spojrzenie na różne sprawy. Uważam się również za kobietę kreatywną. Jestem historykiem, ale w życiu nabyłam różne, inne, całkiem niekobiece i ?niehistoryczne? umiejętności. Wszystkiego można się nauczyć i to w każdym wieku.
 

? Szlak Cieszyńskich Kobiet stał się bardziej widoczny dzięki uliczce upamiętniającej kobiety, które przysłużyły się temu miastu. Co tego rodzaju informacje mogą zmienić w świadomości mieszkańców miasta i przyjezdnych?
? Obecnie osoby przyjezdne niestety o szlaku niczego się nie dowiedzą, bo Urząd Miasta nie wsparł naszej inicjatywy wydania folderu tematycznego o szlaku kobiet. Turyści zobaczą tylko uliczkę. Jeśli kiedyś urząd poprze przedsięwzięcie, turysta dostanie broszurkę ze szlakiem i zacznie zwiedzanie. Może wtedy zastanowi się i uświadomi sobie, że kobiety miały ogromny wpływ na rzeczywistość tego miasta, tworzyły go na równi z mężczyznami. Wśród opisanych w drugim tomie kobiet jest na przykład Agnieszka Pilchowa, która za swoje książki otrzymywała nagrody zarówno od prezydenta Czechosłowacji Tomasza Masaryka, jak i od prezydenta Ignacego Mościckiego, czy podziękowania od marszałka Józefa Piłsudskiego. Teraz jej książek, poświęconych ezoteryce prawie się nie czyta, ale warto zapytać, ilu cieszyniaków może się czymś takim pochwalić?
 

? Czego można Pani życzyć?
? Zdrowia, czasu (niestety doba ma tylko 24 godziny), powodzenia ? szczególnie przy pisaniu projektów przez nasze stowarzyszenie ? zainteresowania szlakiem przez Urząd Miasta. Mam też wielkie marzenie: by szlakami kobiet można było przejść Polskę. Tak się stanie, jeśli inne miejscowości pójdą śladem Cieszyna, bo w większości miast panie wiele zrobiły, a ludzie o tym nie pamiętają.
    

                                                                                                                                                                               Rozmawiała Edyta Bieniek