Dwa zastępy straży pożarnej z JRG1 neutralizowały skutki uderzenia samochodu osobowego bmw w sygnalizator i znak drogowy na ul. Warszawskiej w Bielsku-Białej. Kierowca auta wydmuchał ponad promil alkoholu. Trzech pasażerów auta już uciekło.

Około godz. 2.40 pracownicy ochrony dworca PKP usłyszeli głośny huk. Błyskawicznie zlokalizowali miejsce zdarzenia, gdzie ujęli nietrzeźwego kierowcę, który próbował uciec z rozbitego bmw. Trzech pasażerów auta już uciekło.

- 31-letni mężczyzna kierujący samochodem osobowym bmw, jadąc ul. Piastowską w kierunku dworca PKP, utracił panowanie nad kierowanym pojazdem, który skosił sygnalizator świetlny oraz znaki drogowe, wjechał z impetem na chodnik i zatrzymał się tuż obok budynku dworca - powiedział nam mł. asp. Maciej Gibas z wydziału ruchu drogowego KMP w Bielsku-Białej. Kierowca bmw oświadczył, że nie ma prawa jazdy.

Jeszcze w trakcie wykonywania policyjnych czynności na miejsce zdarzenie przyszło trzech mężczyzn narodowości ukraińskiej. Jeden, z rozbitym nosem, uczestniczył w kolizji jako pasażer bmw. Dwóch pozostałych mężczyzn przyjechało na innym samochodem, aby odtransportować pijanego kierowcy bmw.
Policjanci sporządzili dokumentację. W szpitalu okazało się, że ani kierowca, ani pasażer samochodu nie doznali obrażeń ciała zagrażających życiu lub zdrowiu. Do sądu trafi wniosek o wymierzenie kary.

W czasie pracy służb zablokowane były dwa pasy ruchu. Utrudnienia trwały do godz. 4.00. Wozy bojowe straży pożarnej miały załączone sygnały błyskowe i blokowały przejazd, lecz dwóm kierowców taksówek tak bardzo się „spieszyło”, że ominęli auto straży pożarnej i skręcili „pod prąd” z ul. 3 Maja w lewo w ul. Piastowską.

- Dobrze, że o tej godzinie na postoju było mało taksówek i nie przechodzili pasażerowie idący na któryś z pociągów. Gdyby tam stała jakaś taksówka, to przy takiej sile uderzenia z pewnością byłyby trupy - komentowali taksówkarze.

Tekst, foto i film: Mirosław Jamro