Zaledwie kilku minut potrzebowali policjanci z Bielska-Białej, by ustalić, gdzie jest młody mężczyzna, który poinformował swoją dziewczynę, że wieczorem będzie mieć wielką „niespodziankę”, gdyż chce "wszystko zakończyć". Dzięki błyskawicznej akcji policji udało się zapobiec tragedii.

Oficer dyżurny policji otrzymał zgłoszenie wczoraj o godz. 10.24. Ze zgłoszenia wynikało, że w jednym z budynków przy ul. Żywieckiej w Bielsku-Białej jest młody mężczyzna, który zamierza popełnić samobójstwo. Pod wskazany adres natychmiast wysłano służby ratunkowe.

- W trakcie dojazdu na miejsce dyżurny policji zgłosił nam, że mężczyzna prawdopodobnie znajduje się w autobusie MZK linii numer dwa, a autobus jest teraz koło hotelu Ibis. Zatrzymaliśmy autobus, pasażerowie zdziwili się naszą obecnością. Podeszła do nas młoda kobieta, która poinformowała, że mężczyzna wysiadł z autobusu w rejonie ul. Pawiej. Nie umiała nam jednak powiedzieć, w którą stronę poszedł - powiedzieli portalowi st. sierż. Michał Gwizdała i st. sierż. Marcin Kurowski z Komisariatu I Policji w Bielsku-Białej.

Policjanci zauważyli poszukiwanego na ul. Żywieckiej, w rejonie sklepu Aldi. Mężczyzna zaprzeczał, że chciał targnąć się na swoje życie. Ze względu na to, że jego wersja wydarzeń była niespójna, na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego, który odwiózł go do szpitala. Jak dowiedział się nasz portal, mężczyzna nie ma stałego miejsca zamieszkania, nigdzie się nie leczy. Wcześniej wielokrotnie straszył swoją dziewczynę, że zrobi sobie coś złego. Na koncie ma już jedną próbę samobójczą. Wtedy życie uratowała mu dziewczyna, ale od jakiegoś czasu relacja pomiędzy młodymi zdecydowanie się pogorszyła.

Tym razem dzięki błyskawicznej akcji policji, a szczególnie patrolu z komisariatu I, udało się zapobiec tragedii. Młodzi dostali więcej czasu, by przemyśleć swoją przyszłość, a organizacje zajmujące się specjalistyczną pomocą mają jasny sygnał, że w tym przypadku trzeba coś zrobić zanim będzie za późno.

Tekst i foto: Mirosław Jamro