Pięć zastępów straży pożarnej z JRG1 i JRG2 wysłano wczoraj po otrzymaniu zgłoszenia z systemu monitoringu Książnicy Beskidzkiej - Dział Zbiorów Specjalnych przy ul. Podcienie w Bielsku-Białej.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie o godz. 20.14. Gdy strażacy dojechali na miejsce okazało się, że na zewnątrz budynku nie widać żadnych oznak pożaru. Powiadomiono pracowników biblioteki, żeby ktoś otworzył zastępom drzwi. Po kilkunastu minutach pojawił się pracownik placówki.

- Zdążył pan w ostatniej chwili, jeszcze parę minut i weszlibyśmy siłowo - powiedział jeden z ratowników. - Jechałem z Czechowic-Dziedzic. Dzwoniłem do innych pracowników z Bielska-Białej, ale telefonu nikt nie odbierał - tłumaczył mężczyzna. - Dziś był sprawdzany system alarmowy, może coś zawiodło - dodał. Po sprawdzeniu wszystkich pomieszczeń okazało się, że alarm był fałszywy.

- Po stwierdzaniu, że zagrożenia nie ma, mogliśmy zobaczyć starodruki datowane na 1577 rok, a nawet wcześniej. Jedna z pozycji, która mnie bardzo poruszyła, to polskie tłumaczenie Biblii. Nie ukrywam, że lubię książki, a szczególnie stare, które poza historią zapisaną na kartach, posiadają swoją własną, w tym przypadku kilkusetletnią - relacjonował nam jeden z ratowników. - Jestem pod wrażeniem wyglądu, utrzymania i zapachu tych książek. Dobrze, że im sie nic nie stało - dodał.

Działania straży pożarnej zakończyły się o godz. 21.20.

Tekst i foto: Mirosław Jamro