Wczesnym popołudniem na skrzyżowaniu al. Gen. Andersa z ul. Michałowicza w Bielsku-Białej doszło do dwóch zdarzeń drogowych, w których uczestniczyło pięć samochodów osobowych. Do szpitala odwieziono dwie osoby. - Gdyby we fiacie jechał pasażer, to albo miałby poważne obrażenia, albo byłby to wypadek ze skutkiem śmiertelnym - skwitował ratownik uczestniczący w akcji.

Do pierwszego zdarzenia doszło około godz. 13.50. 26-letni mężczyzna z 7-letnim stażem za kółkiem kierujący samochodem seat ibiza, jadąc al. Gen. Andersa w kierunku ul. Partyzantów, nie dostosował się do sygnalizacji świetlnej i wjechał na skrzyżowanie, gdy dla jego kierunku jazdy wyświetlał się sygnał czerwony, w wyniku czego doprowadził do zderzenia z prawidłowo jadącym fiatem seicento, który poruszał się ul. Michałowicza w kierunku ul. Babiogórskiej. Oba auta wpadły na pas zieleni pomiędzy al. Gen. Andersa a zjazdem na ul. Babiogórską.

Z solidnie rozbitego fiata seicento uwolniono kobietę, która została przekazana zespołowi ratownictwa medycznego. W dwóch pojazdach podróżowały łącznie cztery osoby - do szpitala zabrano dwie. Jak dowiedział się nasz portal, sprawca zdarzenia kupił seata… wczoraj. - Gdyby we fiacie jechał pasażer, to albo miałby poważne obrażenia, albo byłby to wypadek ze skutkiem śmiertelnym - skwitował ratownik uczestniczący w akcji. Na tylnym siedzeniu staranowanego auta był fotelik dla dziecka, na szczęście pusty. Nie stwierdzono żadnych śladów hamowania seata.

Natomiast do drugiego zdarzenia na skrzyżowaniu doszło około godz. 14.00. Kierujący samochodem volvo, jadąc lewym pasem al. Gen. Andersa w kierunku ronda Hulanka, nie dostosował się do sygnalizacji świetlnej i wjechał na skrzyżowanie, gdy dla jego kierunku jazdy wyświetlał się sygnał czerwony, w wyniku czego doprowadził do zderzenia z prawidłowo jadącym fiatem punto, który poruszał się ul. Michałowicza w kierunku ul. Babiogórskiej oraz z osobowym peugeotem 207.

Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia, zakręcili zawór instalacji gazowej w jednym z pojazdów oraz zneutralizowali plamy płynów eksploatacyjnych. Policjanci ruchu drogowego sporządzili dokumentację. Drugie zdarzenie zakwalifikowano jako kolizję i zakończono postępowaniem mandatowym.

W czasie pracy służb były zablokowane pasy ruchu w obu kierunkach. Utrudnienia trwały ponad półtorej godziny. W akcji uczestniczyły dwa zastępy straży pożarnej z JRG1, jeden z Wojskowej Straży Pożarnej, dwa zespoły ratownictwa medycznego oraz dwa patrole drogówki.

- Zdarzają się tak potężne "dzwony", gdy auta są mocno uszkodzone, ale są to zdarzenia drogowe na drogach szybkiego ruchu, gdzie prędkości są duże. Do tego zdarzenia doszło w zasadzie w centrum miasta. Z jaką prędkością musiał jechać seat? - zastanawiał się pracownik pomocy drogowej z wieloletnim stażem. - Nie widać, żeby fiat był "zgniły", gdzie wystarczy lekko stuknąć i auto się sypie. Wskutek dużej siły uderzenia całe drzwi wpadły do wnętrza pojazdu, a blacha wgnieciona jest aż po kierownicę - dodał.

W szpitalu okazało się, że kierująca fiatem seicento doznała obrażeń ciała, zdarzenie zakwalifikowano jako wypadek drogowy. Kierującemu seatem zatrzymano prawo jazdy, do sądu trafi wniosek o wymierzenie kary.

Tekst i foto: Mirosław Jamro