Ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu miał obcokrajowiec, który około godz. 00.30 spowodował kolizję na ul. Michałowicza w Bielsku-Białej. Uciekając osobową mazdą, łamał przepisy ruchu drogowego. Został zatrzymany w ścisłym centrum miasta przez patrol z komisariatu I.

- Zaniepokoił mnie styl jazdy kierującego mazdą. Jadąc ul. Partyzantów w kierunku centrum Bielska-Białej, na stację paliw chciał wjechać przez przejście dla pieszych. Kierowca mazdy zobaczył, że w pobliżu jest radiowóz policji, dlatego pojechał dalej, nawrócił w rejonie skrzyżowania ul. Partyzantów z ul. Karpacką i wjechał na stację paliw jak szalony. Wysiadł z samochodu i poszedł kupić piwo. Wyjeżdżając ze stacji, skręcił w lewo w ul. Michałowicza, łamiąc przepisy ruchu drogowego. Na Michałowicza skręcił w taką wnękę. Zatrzymałem w pobliżu swój pojazd i chciałem dokonać obywatelskiego ujęcia. Jednocześnie powiadomiłem dyżurnego policji. Sprawca zdarzenia o mały włos nie doprowadził do potrącenia kilku osób. Uderzył w mój samochód i zaczął uciekać - relacjonował nam pan Sylwester.

Kierowca mazdy, poruszając się ul. Michałowicza, wjechał w ul. Partyzantów pod prąd (łukiem łączącym ul. Partyzantów z Michałowicza, tuż obok tramwaju - przyp. red.). Na ul. Bohaterów Warszawy zatrzymał go w bezpośrednim pościgu patrol z komisariatu I. Badanie stanu trzeźwości wykazało, że kierujący mazdą ma ponad promil w wydychanym powietrzu.

- Pił pan coś? - zapytał policjant pasażera mazdy. - No był… baniaczek piwa - wybełkotał obcokrajowiec, który chwilę później wydmuchał ponad półtora promila. W toku czynności ustalono, że mazda jest mocno poobijana. Zamiast przedniego lewego koła ma zapasowe, tzw. dojazdówkę.

Policjanci ruchu drogowego sporządzili dokumentację. Kierowcę mazdy przewieziono do komisariatu, a pasażer auta trafił do izby wytrzeźwień (OPPA). Dalsze czynności prowadzi policja.

Tekst i foto: Mirosław Jamro