Remont połączony z dobudową piętra do budynku przy ul. Lompy w Bielsku-Białej trwa już dość długo. Dziś na miejscu pracowało trzech pracowników, którzy wywozili ziemię z miejsca, gdzie miał powstać podziemny garaż. W pewnym momencie zaczęło trzeszczeć…

Przed południem coś w budynku zaczęło trzeszczeć. - Chyba się wali? - zastanawiali się pracownicy. Mężczyźni zdążyli w porę opuścić teren budowy, ale obok kamienicy została koparka i ciężarówki. Przed południem runęła tylna część budynku wraz z częścią dobudowanego piętra (więcej na ten temat piszemy w artykule Katastrofa budowlana na Lompy. Zawaliła się część kamienicy! - film). Moment katastrofy budowlanej zaobserwował bezpośredni świadek, który akurat poszedł wyrzucić śmieci.

- Widziałem moment, kiedy część budynku zaczęła się walić. Na początku była chmura pyłu. Obok stała ciężarówka, na którą operator koparki ładował ziemię. Najpierw runął parter, pierwsza kondygnacja budynku. Trochę gruzu poleciało na ciężarówkę (w tym na drzwi i bok ciężarówki - przyp. red.). Wtedy zaczęły pękać mury, pracownicy uciekli. Runęła następna kondygnacja, która pozbawiona parteru wisiała niczym niepodparta. Później zawaliła się część środkowa, a została tylko sama góra budynku, ta nowa, dobudowana. Po kilkunastu minutach również ta część budynku runęła. Dokładnej godziny, gdy się to wszystko zaczęło nie pamiętam, było gdzieś po 11.00 - relacjonował nam pan Janusz, bezpośredni świadek zdarzenia. - Któryś z pracowników mówił, że słyszał trzaski już od rana. Tak jakby mury pękały. Dzwonili może do właściciela lub kierownika budowy, żeby poinformować, że budynek się wali - dodał nasz rozmówca.

Służby powiadomiono przed południem. W pierwszej fazie działań poszukiwano operatora koparki. Mężczyznę znaleziono parę minut po 12, był cały i zdrowy. Spadający gruz uszkodził kabinę ciężarówki man. - Maniuś oberwał… - stwierdził, nie kryjąc smutku jeden z pracowników budowlanych. - Mieliśmy tylko ziemię wywieźć i nic poza tym - wyjaśnił. - Tam miał być garaż podziemny - dodał. Czynności w sprawie katastrofy budowlanej prowadzą śledczy z Komisariatu II Policji w Bielsku-Białej.

Tekst i foto: Mirosław Jamro