Bielscy policjanci ustalają, kto kierował samochodem, który przed północą uderzył w latarnię w al. Gen. Andersa w Bielsku-Białej. Kierowca uciekł w nieustalonym kierunku. Na miejscu pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza policji. Trwają poszukiwania kierowcy.

Około godz. 23.40 do dyżurnego policji wpłynęło zgłoszenie, z którego wynikało, że samochód osobowy uderzył w latarnię, a kilkaset metrów dalej idzie mężczyzna, który może być nietrzeźwy. Wysłano patrole policji. Po dojeździe na miejsce okazało się, że w rozbitym fordzie focus nikogo nie ma, a w okolicy miejsca pasażera jest sporo krwi.

W stacyjce nie było kluczyka. Ślady wskazywały, że samochód mógł zostać skradziony. W aucie były tablice innego pojazdu. Jedna z nich w trakcie zdarzenia wypadła obok latarni. Policjanci zatrzymali pieszego. Mężczyzna miał zadrapania, ale twierdził, że podrapał go kot i że nie on kierował autem. Badanie stanu trzeźwości wykazało, że był trzeźwy. Na miejsce zdarzenia wezwano grupę dochodzeniowo-śledczą policji, która zabezpieczyła ślady. Przeszukano również pobliskie ulice pod kątem obecności osób postronnych i rannych, lecz nikogo nie napotkano. 

W toku czynności ustalono, że ford focus nie figuruje w bazach jako pojazd utracony, ale kilkukrotnie zmieniał właściciela. Tablice rejestracyjne pojazdu były w bazie zarejestrowane jako utracone. Do tej pory nie udało się ustalić, kto kierował fordem. Czynności w tej sprawie prowadzi policja.

Tekst i foto: Mirosław Jamro