Pięć zastępów straży pożarnej wysłano po otrzymaniu zgłoszenia pożaru mieszkania w bloku przy ul. Spółdzielców w Bielsku-Białej. Lokator mieszkania zapalił cygaro. Później niedopałek wrzucił do kosza i zasnął, Gdy się obudził, w mieszkaniu były kłębu dymu.

- Zaalarmował mnie sąsiad, że w jego mieszkaniu się pali. Poszedłem do tego mieszkania, było dużo dymu, najwięcej w kuchni. Zobaczyłem, że w szafce w kuchni jest jasno, to tam się paliło. Gdy chciałem otworzyć drzwi, one odpadły, z szafki buchnęły płomienie - relacjonował nam pan Szymon. Jak dowiedział się nasz portal, mężczyzna wprowadził się do bloku dwa tygodnie wcześniej.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie pożaru około o godz. 11.32. Po dotarciu straży pożarnej na miejsce okazało się, że pożar jest już ugaszony. Działania strażaków polegały na wyniesieniu spalonego wyposażenia kuchni i sprawdzeniu mieszkań pod kątem stężenia tlenku węgla. Zespół ratownictwa przebadał dwóch mężczyzn, nie było konieczności odwiezienia do szpitala. W mieszkaniu została odcięta energia elektryczna i gaz, wydano zakaz użytkowania do czasu przeglądu przez uprawnione służby.

- Pięćdziesiąt lat tu mieszkam i nigdy nic takiego mi się nie przytrafiło… Palę papierosy. Niedopałki gaszę na spodku, a jak są dwa, to wyrzucam do kosza, bo mi śmierdzą. Dziś zapaliłem cygaro, widocznie nie było dokładnie zgaszone. Później mi się zdrzemnęło. Gdy się obudziłem, w mieszkaniu były kłęby czarnego dymu - powiedział nam pan Jerzy, lokator mieszkania, w którym powstał pożar. - Zanim wrzucisz peta do kosza, sprawdź, czy jest on zgaszony, bo się możesz nie obudzić - dodał nasz rozmówca. Wskutek pożaru spłonęła szafka pod zlewozmywak i różne drobne elementy wyposażenia kuchni. 

W akcji uczestniczyły zastępy straży pożarnej z JRG2, OSP Stare Bielsko, OSP Kamienica, pogotowie ratunkowe i pogotowie gazowe. Działania służb trwały około godziny. 

Tekst i foto: Mirosław Jamro