Około godz. 4.50 oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie silnego zadymienia w bloku przy ul. Kołłątaja w Czechowicach-Dziedzicach. Lokatorów budynku obudził sąsiad. Wszyscy opuścili mieszkania przed przyjazdem strażaków.

- Po dojeździe na miejsce okazało się, że na klatce schodowej panuje silne zadymienie, gęsty, żrący dym. W jednym z mieszkań mogła przebywać 80-letnia kobieta, dlatego podjęliśmy działania, by to ustalić. Okazało się, że kobieta jest u rodziny. Lokatorom na szczęście nic się nie stało, nikt nie wymagał pomocy przedmedycznej - powiedział nam asp. sztab. Józef Stec z Posterunku Zamiejscowego JRG2 w Czechowicach-Dziedzicach.

Strażacy sprawdzili wszystkie mieszkania i pomieszczenia budynku. Przyczyną zadymienia był pożar gumowej wycieraczki i części balustrady, którą ktoś najprawdopodobniej polał silnym materiałem łatwopalnym. Mieszkania i strych sprawdzono też pod kątem stężenia tlenku węgla. W dwóch pomieszczeniach na strychu przyrządy pokazały około 70 ppm stężenia czadu. Klatkę schodową przewietrzono i ponownie sprawdzono.

 - Niedawno był remont, a teraz wszystko pokryte sadzą… - utyskiwała zmartwiona starsza pani, która sprząta w bloku. - Sąsiad trochę narzekał, że jego wycieraczka się spaliła, ale gdy mu powiedziałam, że ją odkupię, humor mu się poprawił - skwitowała lokatorka budynku.

W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej z Posterunku Zamiejscowego JRG2 w Czechowicach-Dziedzicach, dwa z OSP Czechowice oraz patrol policji. Działania służb zakończono około godz. 6.10.

Tekst, foto i film: Mirosław Jamro