Jeden zastęp straży pożarnej z JRG1 i policję wysłano po otrzymaniu zgłoszenia, z którego wynikało, że lokator mieszkania w wieżowcu przy ul. Matusiaka w Bielsku-Białej od wczoraj nie daje znaku życia.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie o godz. 17.45. Gdy ratownicy dojechali na miejsce, drzwi były zamknięte. W mieszkaniu słychać było dzwonek telefonu. W toku czynności ustalono rodzinę i powiadomiono ją o zdarzeniu. Gdy osoba z kręgu rodziny przyjechała na miejsce i otworzyła drzwi, okazało się, że lokator nie żyje. Celem stwierdzenia zgonu wezwano pogotowie ratunkowe z lekarzem.

- Drzwi wyglądają w zasadzie niepozornie. Gdybyśmy musieli je wyważyć, to mogłoby to zająć nieco więcej czasu, gdyż mają kilkanaście rygli w różnych miejscach - powiedział nam ratownik uczestniczący w akcji. - Niestety, w tym przypadku nie można rozstawić drabiny mechanicznej, bo wokół budynku jest wiele zaparkowanych aut - dodał nasz rozmówca. W tym przypadku zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, zwłoki wydano rodzinie.

Tekst i foto: Mirosław Jamro