Ostatnie zimy były łagodne, dlatego minus dwadzieścia stopni może wydawać się szokującą temperaturą. Ale w naszym klimacie srogi mróz nie jest niczym nadzwyczajnym. Tym bardziej, że najchłodniejsza pora roku nadchodziła stopniowo. Najpierw sypnęło śniegiem, a potem przyszły mrozy. Dzięki temu nie ma w Bielsku-Białej zasp i zablokowanych dróg.

Zdarzają się wypadki spowodowane śliską nawierzchnią, miejscami tworzą się korki. Ruch pojazdów jest jednak mniejszy niż przed mrozami. Podobnie jest z ruchem pieszych. Większość bielszczan bez wyraźnej potrzeby nie wychodzi z domów, choć w tzw. długi weekend na ulicach napotkać było można rodziców wybierających się z dziećmi na sanki czy spacerowiczów.

W wielu miejscach rzeka Biała skuta jest lodem, a w centrum miasta, gdzie nurt walczy z oblodzeniem, pojawiło się kilkadziesiąt kaczek dokarmianych przez mieszkańców. Miejskie ptactwo trudniej znosi mrozy. Czuje mniejszy strach przed człowiekiem, a duże wydatki energetyczne i niedobór pożywienia powodują, że ptaki są mniej płochliwe.

Wiatry i opady śniegu przerzedziły nieco smog, ale poprawa była krótka. Służby ochrony środowiska znów odnotowują wysokie przekroczenia dopuszczalnych norm zanieczyszczenia powietrza.

Foto: Piotr Bieniecki
Warunki zakupu i wykorzystania zdjęć