W piątkowe popołudnie między godz. 15 a 17 ruch samochodowy i pieszy w centrum Bielska-Białej wyglądał jak w leniwy weekend. Zagrożenie ze strony koronawirusa i profilaktyczne działania władz i służb sanitarnych spowodowały, że bielszczanie mniej chętnie wychodzą z domów. Przed dużymi sklepami spożywczymi w centrum miasta nie było kolejek, a przez okna nie widać tłumów polujących na towar, jak to miało miejsce kilka dni temu.

Pełne zazwyczaj popołudniami parkingi były tylko w połowie wypełnione samochodami. Na głównych arteriach widać ludzi, ale wydaje się, że jest ich znacznie mniej niż na co dzień. Drogi i skrzyżowania w miejscach, gdzie zwykle w godzinach szczytu ustawiają się korki nie były przeładowane, a ruch odbywał się bardzo płynnie. Samochody zatrzymywały się tylko na sygnalizacji świetlnej.

Po zatłoczonym zazwyczaj parterze galerii handlowej przechadzało się niewiele osób. Przed dużymi sklepami spożywczymi w centrum miasta nie było kolejek, a przez okna nie widać tłumów polujących na towar, jak to miało miejsce kilka dni temu. Przed jedną z aptek klienci czekali w luźnej kolejce, aby nie stać grupą w środku.

Na bielskim Rynku w piątkowe popołudnie panował ruch niczym we wczesnych godzinach porannych w niedzielę. Zauważyliśmy zaledwie kilka osób siedzących na ławkach i nielicznych, pojedynczych przechodniów. Wiele lokali jest zamkniętych do odwołania. W tych otwartych, podobnie jak w lokalach poza Rynkiem, rzadko zobaczyć można nawet pojedyncze osoby.

Tekst i foto: Piotr Bieniecki