Uniknęli kompromitacji
Po dwudziestu minutach gry było już 2:0. Piłkarze Podbeskidzia ewidentnie nie mieli pomysłu na grę w Szczecinie. Tylko dzięki szczęściu do końca spotkania były spore emocje.
Od samego początku pojedynku w Szczecinie to gospodarze byli stroną dyktującą warunki gry. Piłkarze trenera Czesława Michniewicza mieli spory problem z rozgrywaniem piłki, ale bardziej niż to zaskakiwać mógł wyjściowy skład bielszczan. W 16. minucie spotkania bramkę otwierającą wynik spotkania otworzył Adam Frączczak, a trzy minuty później prowadzenie podwyższył Takuya Murayama. Japończyk obsłużony został doskonałym podaniem z głębi pola i nie miał większych problemów z pokonaniem Ladislava Rybańskiego.
W kolejnych minutach spotkania na murawie wciąż dominowali gospodarze, którzy... wlali nadzieję w serca kibiców Podbeskidzia. Po rzucie rożnym piłkę uderzeniem głową do własnej bramki skierował Marcin Robak. W 45. minucie gry znakomitą sytuację do wyrównania zmarnował Frank Adu Kwame, który nie trafił do siatki z odległości kilku metrów.
Po zmianie stron do nieco ofensywniejszej gry wzięli się piłkarze z Bielska-Białej. Wpierw Piotr Malinowski dogrywał do lepiej ustawionego Adama Deji, a kilkanaście minut później dobrą okazję zmarnował wprowadzony o przerwie Marcin Wodecki. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i "Górale" ponieśli kolejną porażkę w tym sezonie.
Pogoń Szczecin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (2:1)
Bramki: Frączczak (16'), Murayama (19') - Robak (38' samobójcza)
Pogoń: Janukiewicz - Frączczak, Dąbrowski, Golla, Lewandowski - Murayama, Rogalski (78. Djousse), Akahoshi, Ława (66. Ouedraogo), Tchami (46. Bąk) - Robak.
Podbeskidzie: Rybansky - Sokołowski, Pietrasiak, Telichowski, Górkiewicz - Deja (72. Kurowski), Łatka - Bujok (54. Wodecki), Urban (61. Pawela), Kwame - Malinowski.
bak
Komentarze 13
To samo można powiedziec o druzynie z Czech Victorii Pilzno. Drużyna ta awansowała do ligi mistrzów do fazy grupowej majac budzet w wysokości raptem 7 milionów euro. Czyli im wystarczyło w przeliczeniu na złotówki 30 milionów złotych aby awansowac do elitarnch rozgrywek czego nie uczyniła Legia, która wycenia swoje przychody na ponad 80 milionów złotych. To sa żywe przykłady, ze w klubie sa potrzebni zawodnicy, którzy chca osiągnąć coś więcej niż tylko utrzymanie sie w ekstraklasie. Problem w tym że jeśli w Podbeskidzie, nie może finansowo zbliżyć sie do granicy 20 milionów złotych, to wtedy w ramach oszczedności zbiera sie takich graczy jak Adu i na siłę stara sie kibicom wmówić, że maja zawodników za poziomie pierwszej piątki ekstraklasy. A przecież tenże Adu, zawalił mecz z Legią, narobił problemów TSP w PP z GKS-em Katowice, obecnie znowu zawalił w obronie i majac piłkę na 2-2, za duzo tych błedów. A jak jeszcze dołożymy fatalne transfery, że albo zawodnik jest za dorgi, albo nie pasuje do koncepcji, znowu do klubu jedzie piłkarz który jest schrowany, a Iwański, ma problemy nazwijmy to ( urzędowe ) i nie może grać, to dopełnia dramatu transferowego. Do tego dołożymy kilku zawodników kontuzjowanych i mamy pełny obraz dramatycznej walki aby wraz z Koroną, nie zostac na samym dole po zakończeniu rundy jesiennej.
Klauzula informacyjna ›