Porażką bielskiego zespołu zakończyła się sobotnie wyprawa biało-zielonych do Makoszowach. Rezerwy Górnika Zabrze w przeciągu 60 sekund dwukrotnie ukuli gości.

W pierwszej połowie spotkania żadna ze stron nie potrafiła zdobyć bramki. Swoje szanse miały obie drużyny, a warto wspomnieć, że w zespole zabrzan wystąpiło czterech zawodników z pierwszej drużyny Górnika. Po zmianie strone gospodarze wzięli się do ofensywniejszej i dużo bardziej skutecznej gry. W 51. minucie Krzysztof Michałowski skapitulował po raz pierwszy, a ledwie 60 sekund było już 2:0. W końcówce "rekordziści" próbowali zdobyć kontaktową bramkę, ale do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie.

- Mieliśmy wcześniej swoje sytuacje bramkowe, że już nie wspomnę o akcjach, po których mogliśmy wykonywać rzuty karne. Ale o sędziowaniu nie chcę się wypowiadać. Zagraliśmy w miarę równo, i co trzeba zaznaczyć na trudnym terenie. Mimo wszystko zwycięstwo, w mojej opinii, było w naszym zasięgu. Żal, bo jak powiedziałem wcześniej, straciliśmy dwie bramki w banalny sposób. Takie sytuacje nie powinny nam się przydarzyć - komentował to spotkanie Mateusz Waliczek.

Górnik Zabrze II - Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)

Rekord: Michałowski - Gaudyn, Profic, Rucki, Waliczek - Sikora, Szymański (53. Biel), Papatanasiu (73. Cybulski), Maślorz (73. Jakowenko), - Woźniak, Koczur (58. Bryk).

red