W przeciągu pięciu ostatnich lat Podbeskidzie wydało na transfery 187 tys. euro i zarobiło o 150 tys. więcej. Najdroższym transferem z klubu pozostaje sprzedaż Krzysztofa Chrapka. Klub nie zarabia, bo podpisuje krótkie kontrakty.

Napastnik w 2009 roku zasilił Lech Poznań na czym klub z Bielska-Białej zainkasował ok. 900 tys. złotych. Kwota ta pozostaje klubowym rekordem i wydaje się, że długo nie zostanie jeszcze pobita. W przeciągu ostatnich pięciu lat "Górale" zarobili jeszcze na sprzedaży Mariusza Sachy, który do Krakowa odszedł za ok. pół miliona złotych. Zdecydowana większość transferów Podbeskidzia to operacje bezgotówkowe.

Jak podaje dalej raport Grant Thornton "Rynek transferów piłkarskich w Polsce" pokazuje, że w latach 2009-14 do Bielska-Białej sprowadzono 65 piłkarzy z których prawie co trzeci był obcokrajowcem. Łącznie przeprowadzono 95 transferów.

Autorzy raportu odnieśli się również do - często krytykowanej w Podbeskidziu - polityki krótkoterminowych kontraktów. - W ekstraklasie występuje pewien paradoks - z jednej strony kluby podpisując krótkie kontrakty z zawodnikami pozbywają się niejako możliwości zarobienia na nich, z drugiej strony traktują to narzędzie jako mobilizowanie do dobrej gry w trakcie sezonu.

Bardzo często daje się zauważyć zwyżkę formy u zawodnika w momencie gdy jego kontrakt się kończy i jej gwałtowne obniżenie tuż po przedłużeniu kontraktu na kolejnych kilka lat. Czołowe kluby aspirujące do gry w europejskich pucharach powinny stawiać na zawodników o zdecydowanie innej mentalności - pisze Paweł Zaczyński, menedżer audytu Grant Thornton.

bak