- Realny jest awans Podbeskidzia do europejskich pucharów po sezonie 2015/16 - mówi Piotr Sadowski, który w 2012 roku był dyrektorem sportowym "Górali". Czytaj całą rozmowę.

Piotr Sadowski to jeden z trzech polskich absolwentów studiów FIFA Master w Szwajcarii, które są uznawane w rankingach za numer jeden w świecie wśród programów dla menedżerów zarządzających organizacjami piłkarskimi czy sportowymi. Absolwenci otrzymują pracę w największych piłkarskich organizacjach, m.in. w FIFA i w UEFA, oraz w czołowych klubach europejskich.

36-letni Sadowski swoje działania skoncentrował na ojczystym rynku. Pracował w zespole ludzi odpowiedzialnych za sprowadzenie do Polski metody rozwoju umiejętności piłkarskich Coerver Coaching, pełniąc obowiązki dyrektora zarządzającego tego projektu w latach 2010-11. Dwa lata temu został dyrektorem sportowym bielskiego Podbeskidzia. Obecnie współpracuje z PZPN w Sekcji Skautingu i Monitoringu młodych polskich piłkarzy występujących za granicą, koordynując działania tej sekcji w Anglii.

- Informacja o Twoim zatrudnieniu w Podbeskidziu była zaskoczeniem. Jak tutaj trafiłeś?
W połowie 2012 roku skontaktowała się ze mną Aleksandra Podsiadlik, przewodnicząca rady nadzorczej w klubie. Klub szukał dyrektora sportowego. Zostałem zaproszony na rozmowy, musiałem przedstawić swoją wizję funkcjonowania pionu sportowego.

- Byłeś kiedyś wcześniej w Bielsku-Białej?
Nie byłem. Dlatego był to dla mnie bardzo pozytywny sygnał.

- Dla wielu byłeś osobą bardzo anonimową.
Nie ukrywam, że moje kontakty piłkarskie są raczej zagraniczne, niż polskie. Jestem absolwentem studiów FIFA Master dla menedżerów zarządzających klubami i organizacjami piłkarskimi. Taki kapitał w postaci kontaktów w FIFA, UEFA czy w znaczących europejskich klubach daje wykształcenie zdobyte w Szwajcarii.

- Tym przekonałeś do siebie prezesa Glogazę?
Zaakceptowany został mój pomysł na sportowy rozwój Podbeskidzia. Otrzymałem zaproszenie na spotkanie z prezesem Markiem Glogazą, podczas którego prezes bardziej szczegółowo wypytywał mnie o mój plan działania, a sam poznałem jego oczekiwania związane z rozwojem klubu. Z tego co wiem miałem konkurentów, moja kandydatura okazała się jednak najlepsza i otrzymałem propozycję pracy, którą przyjąłem.

- Konsultowałeś z kimś wcześniej swoją decyzję?
Nie konsultowałem się z nikim z polskiego środowiska piłkarskiego. Nie potrzebowałem nikogo w Polsce pytać czy warto pracować w Podbeskidziu, bo sama propozycja była dla mnie wystarczającym sygnałem. Czułem, że ludzie zarządzający klubem kierują się kompetencjami osób, które chcą zatrudnić i byłem przekonany, że dobrą pracą się obronię. Zrobiłem wtedy jedynie research z ostatnich wydarzeń w klubie i z tego co już tam jest, a co jeszcze potrzeba zrobić. To było mi potrzebne do nakreślenia planu działania. Znałem stan faktyczny i po rozpoczęciu pracy nie poczułem żadnego rozczarowania co do organizacji, czy infrastruktury.

- To duże wyróżnienie móc wpisać sobie do CV pracę w Podbeskidziu?
Nie odbierałem pracy w Podbeskidziu w kategoriach wyróżnień, bo nie poszedłem tam pracować dla odznaczeń i dyplomów. Cieszyłem się z zaufania, które dały mi ówczesne władze klubu zatrudniając mnie na stanowisku dyrektora sportowego i traktowałem to jako wyzwanie. Moim celem była skuteczna praca, której wynikiem miał być regularny rozwój klubu.

- Ówczesne wyniki sportowe były jednak dramatyczne.
Zastałem bardzo nieciekawą sytuację. Po sześciu kolejkach sezonu 2012/13 mieliśmy zaledwie dwa punkty. Kolejne trzy mecze przegraliśmy. Zapadły decyzje o zmianach w sztabie szkoleniowym. Drużyna także wymagała wzmocnień.

- Wtedy z pomocą Murapolu udało się pozyskać Ireneusza Jelenia.
Doprowadziłem do podpisania umowy z zawodnikiem, który wcześniej strzelił 49 goli w silnej lidze francuskiej i przychodził do Podbeskidzia z drużyny OSC Lille, w której grał z takimi zawodnikami jak Eden Hazard czy Joe Cole i razem występowali w Lidze Mistrzów. Kontrakt podpisał też Darek Pietrasiak, który, nie licząc jego kilkutygodniowego epizodu w Izraelu, przyszedł jako świeżo upieczony mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław. Teraz jest kapitanem Podbeskidzia, co daje mi osobistą satysfakcję, że nadal jest znaczącym zawodnikiem drużyny.

- Twój plan działania przygotowany dwa lata temu dla zarządu jest niesamowicie ambitny. Przede wszystkim chciałeś by klub powołał do życia akademię piłkarską. Miały pojawić się zyski z transferów. Tego nie ma do dziś.
Świetnie prosperująca akademia oraz skuteczny i szeroko zakrojony skauting, o czym mówisz, to są dwa najlepsze, a zarazem najtańsze sposoby by klub odniósł sportowy i ekonomiczny sukces, dlatego chciałem je wdrożyć w Podbeskidziu. Oczywiście akademia wymaga nakładów, ale przykłady innych klubów w Europie pokazują, że zysk z transferów wychowanków daje kilkusetprocentowy zysk z tej inwestycji. Podam tylko jeden przykład, najbardziej zbliżony do polskich realiów. Według ostatniego raportu European Club Association chorwackie Dynamo Zagrzeb wydaje na funkcjonowanie akademii 1,3 mln euro rocznie, a ich przychód z transferów wychowanków w latach 2007-2012 wyniósł 50 milionów euro. Stworzenie akademii było jednym z zadań w mojej pracy, które postawił przede mną prezes Glogaza, ale tworząc ją od podstaw trzeba zawsze poczekać na efekty.

- W założeniach pisałeś również o sieci skautingu.
Jest to rozwiązanie tańsze, a efekty przychodzą szybciej. Za budżet porównywalny do rocznego wynagrodzenia dwóch, czasem nawet jednego z najlepiej opłacanych zawodników w drużynie, można stworzyć skuteczną siatkę skautingową. A przykłady z ostatnich lat utalentowanych, głównie ofensywnych zawodników pokazują, że można ich skutecznie wypromować i za dobre pieniądze sprzedać do dużego klubu. Robert Lewandowski odszedł do Borussii, Artjom Rudnev do HSV, Mariusz Stępiński do Norymbergi, Rafał Wolski do Fiorentiny, Bartek Pawłowski do Malagi, czy Arek Milik do Bayeru Leverkusen.

- Za skauting w klubie od lat odpowiada tylko jeden człowiek.
Z pewnością w pojedynkę jest trudno. Chciałem doprowadzić do tego, aby dla potrzeb akademii i pierwszej drużyny pracowało czterech skautów i w myśl zasady - większa koncentracja czym bliżej Bielska-Białej. Obszarem działania pierwszego skauta miały być Beskidy, Żywiecczyzna i Śląsk Cieszyński, drugiego cały obszar województwa śląskiego. Trzeci skaut miał być odpowiedzialny za Polskę południową oraz Słowację i Czechy, a czwarty od Polski centralnej po północną.

- Więzik dobrze wywiązywał się ze swojej roboty?
Nie chcę tego oceniać, ale skoro w klubie pracuje od kilku lat, to kolejni prezesi muszą być zadowoleni. Grzegorz szczególnie uważnie przygląda się rynkowi piłkarskiemu na Słowacji gdzie można znaleźć zawodników o niższych wymaganiach finansowych, a o dobrych umiejętnościach. Według mojej wiedzy to Więzik znalazł dla Podbeskidzia tak pożytecznego zawodnika jak Anton Sloboda. Z kolei nieudane "strzały" zdarzają się każdemu w tym zawodzie.

- Ambitnie wyglądały również cele sportowe. Po sezonie 2015/2016 zespół miał grać w europejskich pucharach.
Plan strategiczny, który wówczas zastałem w klubie zawierał cele na okres do roku 2015. Celem na zakończenie sezonu 2014/15 miało być miejsce w czołowej szóstce. Będąc odpowiedzialnym za sportowy rozwój Podbeskidzia miejsce w czołowej czwórce na koniec sezonu 2015/16 i awans do europejskich pucharów dodałem od siebie. Nie znoszę stagnacji.

- Twoim zdaniem klub stać na realizację tych celów?
Nie wiem jakie cele zawiera obecny plan strategiczny klubu, ale nie przypuszczam aby były one niższe. Ostatnie wydarzenia w klubie i wyniki drużyny to potwierdzają. Prezydent miasta Jacek Krywult powiedział, że celem na obecny sezon jest awans do czołowej ósemki ekstraklasy, co niemal zgadza się z celami tamtego planu. Tak samo, uważam, realny jest awans do europejskich pucharów po sezonie 2015/16. Już w dwóch minionych sezonach Podbeskidzie w tabeli wiosny zajmowało trzecie miejsce w Polsce. W tej sytuacji słusznie można zakładać, że Podbeskidzie będzie trzecią siła w Polsce nie tylko wiosną, ale w całym sezonie 2015/16. Spora w tym zasługa trenerów oraz prezesa Wojciecha Boreckiego, który to wszystko właściwie układa. Teraz, dzięki zaangażowaniu firmy Murapol, zespół został poważnie wzmocniony, przyszli Robert Demjan i Maciej Korzym. Przypuszczam, że będą kolejne wzmocnienia.

Koniec części pierwszej.

bak