W przyszłą środę ruszy bielski turniej UEFA Futsal Cup. - Rekordu musi nastawić się na ciężką przeprawę - pisze Tadeusz Danisz, dziennikarz od lat zajmujący się futsalem.

O komentarz dotyczący zmagań w Bielsku-Białej poprosiliśmy Tadeusza Danisza, śląskiego dziennikarza od lat zajmującego się tematyką krajowego futsalu, który specjalnie dla naszego portalu pisze o turnieju preeliminacyjnym i jego aspektach - sportowym oraz organizacyjnym. Przypomnijmy, że do pierwszego spotkania w ramach UEFA Futsal Cup dojdzie w środę 27 sierpnia. Więcej szczegółów.

Niektórzy miłośnicy mocnych trunków (i następującego po nich kaca) wychodzą z założenia, że leczyć trzeba się tym samym co powoduje "chorobę". Dla fanów sportu, piłki nożnej w szczególności, którzy przeżywają jeszcze brak możliwości awansu Legii Warszawa do Ligi Mistrzów mam zatem wychodzącą z podobnej zasady propozycję "leczenia?. Zapomnijcie o tym niepowodzeniu poprzez awans innej polskiej drużyny do Ligi Mistrzów. Niemożliwe? Już wyjaśniam, że niekoniecznie.

W środę futsaliści Rekordu - w hali "pod Dębowcem? - rozpoczynają zmagania w europejskich pucharach. W trzydniowym turnieju preeliminacyjnym zmierzą się z mistrzami: Litwy (FK Lokomotyvas Radviliskis), Szkocji (Perth Saltires) i Finlandii (FS Ilves Tampere). Jeżeli wygrają turniej - tylko zwycięzca gra dalej - awansują do Main Round. Wtedy czeka ich turniej na Łotwie.

Czy zwycięzcą może być ekipa trenera Adama Krygera? Gdyby patrzeć tylko na zaangażowanie z jakim do organizacji turnieju podchodzą szefowie mistrza Polski, wtedy moglibyśmy być spokojni o losy Rekordu.

Bielszczanie zadbali o każdy szczegół. Odpowiednia oprawa medialna tego wydarzenia - specjalna strona internetowa, reklamy na mieście, zapewnione transmisje z wszystkich meczów w Orange Sport - ponadto sprowadzenie specjalnej nawierzchni futsalowej prosto z Francji. To tylko pierwsze z brzegu przykłady. Organizacyjnie, elita.

Podczas gdy jedni pracowali w biurach, inni trenowali na parkietach. Futsaliści Rekordu w ostatnich tygodniach mierzyli się m.in. z mistrzem Czech oraz mistrzem Ukrainy. I tu kolejny pozytywny prognostyk, bo chociaż bielszczanie w tych spotkaniach nie wygrywali, nie ma się czym przejmować. Rywale to drużyny z najwyższej europejskiej półki i nawet minimalne porażki - jak chociażby z najlepszą czeską drużyną - nie przynoszą ujmy. W klubie ponadto latem udało się utrzymać zawodników, którzy zdobyli tytuł mistrzowski,  dodatkowo doszli m.in. Kamil Kmiecik, Douglas, Bartek Nawrat oraz wychowanek Łukasz Biel.

Ale nawet grający u siebie i wzmocniony kilkoma graczami Rekord musi nastawić się na ciężką przeprawę. Najgroźniejszy w stawce wydaje się być mistrz Finlandii, FS Ilves. Skandynawowie w przeszłości trzykrotnie wygrywali już preeliminacje, we własnym kraju w ostatnich latach rządzą niepodzielnie. Rok temu jednak w pucharach im się nie powiodło. Mecz bielszczan z FS Ilves będzie ostatnim pojedynkiem w całym turnieju. Kto wygra jedzie na Łotwę?  Całkiem możliwy scenariusz?

Mistrzowie Litwy i Szkocji nie powinni odgrywać w Bielsku-Białej znaczących ról. Ale kraje postradzieckie radzą sobie w futsalu całkiem, całkiem, a na myśl o Szkotach przychodzi mi do głowy Baku United FC (patrz ubiegłoroczny turniej preeliminacyjny z udziałem Wisły Krakbet Kraków). W każdym razie w sobotę 30 sierpnia około godziny 21.00 będziemy już wiedzieć czy polska tegoroczna przygoda z Ligą Mistrzów potrwa trochę dłużej niż cztery mecze Legii i trzy Rekordu.

Tadeusz Danisz (redaktor www.futsalekstraklasa.pl - oficjalnej strony rozgrywek)