W Gilowicach na obiekcie Beskidu rozgrywać swoje spotkania w roli gospodarza będzie LKS Pewel Mała. We wtorek po raz pierwszy podopieczni Sebastiana Gruszfelda trenowali na boisku.

- Powoli wszystko wraca do normy - rozpoczyna rozmowę Jakub Ogiegło, który zimą wraz z dwójką innych zawodników LKS-u Bestwina wzmocnił ekipą z Żywiecczyzny. - Najgroszy jest brak bazy treningowej. Ostatnio trenowaliśmy w Jeleśni, drugiego dnia na orliku w Łękawicy, po prostu tam gdzie było tego dnia wolne. Na szczęście w końcu udało znaleźć się obiekt na którym rozgrywać będziemy spotkania ligowe i który będzie nam służył do zajęć treningowych. Atmosfera w ekipie jest dobra i naprawdę nie możemy na nic narzekać - dodaje zawodnik trzeciej siły bielskiej okręgówki.

Z jakim celem zespół przystąpi do rundy wiosenej po jakże burzliwej zimie? - Wiadomo, że nie ma co pompować balonu. Na nikogo nie zamierzamy prężyć muskuł. Będziemy po prostu walczyć o zwycięstwo w każdym spotkaniu. A co z tego wyjdzie, zobaczymy - dodaje zawodnik. Największym problemem zespołu może być jednak zbyt krótka ławka rezerwowych. - Na ostatnim meczu sparingowym było nas osiemnastu, w tym pięciu juniorów. Nie udało się pozyskać kilku zawodników, a jeden z powodu zawirowań po prostu związał się z innym klubem - mówi Ogiegło mając na myśli Jakuba Krawczyka, który wzmocnił Iskrę Pszczyna.

W zespole doszło także do obniżki wynagrodzeń, tak aby klub mógł bez wsparcia gminy spokojnie dokończyć rozgrywki. Brak obiektu wraz z zapleczem socjalnym to spory wydatek dla sponsora zespołu. - Odkąd prezes wrócil z delegacji, wszystko znów jest na odpowiednim poziomie. Skupiamy się teraz już tylko na najbliższym spotkaniu ze Spójnią, choć chyba nie dojdzie do skutku - dodaje nasz rozmówca.

bak