- Moja współpraca z Andrzejem Rybarskim nie była możliwa. Praktycznie w każdym dniu były jakieś problemy, nawet dotyczące drobnostek - mówi Jan Kocian w rozmowie z katowickim "Sportem". Słowak zapewnia również, że nie wymyślił swojej choroby.

- Po zakończonym poprzednim sezonie spotkałem się z prezesem Tomaszem Mikołajko i Edwardem Łukoszem, współwłaścicielem klubu. Praca sztabu szkoleniowego została wtedy dobrze oceniona (...). Na wspomnianym wcześniej spotkaniu rozmawialiśmy na temat planów. Założenia było takie, że wzmacniamy kadrę, mają latem dojść do nas wartościowi piłkarze. Stawiamy na jakość, a nie ilość. Przedstawiłem listę graczy, których widziałem w klubie - relacjonuje początek nowego sezonu Słowak.

- W lipcu dyrektorem sportowym Podbeskidzia został Andrzej Rybarski i on miał całkiem inną wizję. Odchodzili zawodnicy, których chciałem zatrzymać, a nie przychodzili w zamian piłkarze, których rekomendowałem. Moja współpraca z Rybarskim nie była możliwa. Praktycznie w każdym dniu były jakieś problemy, nawet dotyczące drobnostek. W takich warunkach nie dało się pracować.

W dalszej części rozmowy Jan Kocian odnosi się do problemów zdrowotnych.

db

Foto: TSP