Trzy punkty musi zdobyć Podbeskidzie w niedzielnym meczu, by posadę obronił Grzegorz Mokry. Każdy inny wynik oznaczać ma zmianę na ławce trenerskiej klubu. Nie było i nie ma tematu zatrudnienia Marcina Brosza, który był na meczu z Pogonią.

We wtorek na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej pojawiło się kilku trenerów wśród których dziennikarze dopatrują się następcy Grzegorza Mokrego. Zgodnie z tajemniczymi zasadami, które prezes klubu Bogdan Kłys ustalił z drużyną, Podbeskidzie miało do kolejnej przerwy na kadrę zdobyć sześć punktów.

Na razie po trzech kolejkach zespół zdołał wygać jedno spotkanie z Wisłą Kraków. Aby pod Klimczokiem nie doszło do zmiany trenera w niedzielę Podbeskidzie musi pokonać Miedź Legnica.

Faworytem do zastąpienia Mokrego jest niezmiennie Pavol Stano. Z całej plejady nazwisk, które od wtorku pojawiają się w mediach skreślić można Marcina Brosza, który w Bielsku-Białej pojawił się w celach czysto towarzystkich i gościł w loży na zaproszenie swojego znajomego Bogdana Kłysa. 

Kto jeśli nie Stano? Z pomocą przyszedł Ruch Chorzów, który niespodziewanie zwolnił Jarosława Skrobacza. Szkoleniowiec stał się ofiarą własnych sukcesów i teraz jest poważnie rozpatrywany przez Podbeskidzie.

bak