Nie tak miał wyglądać debiut Roberta Bryczka w UFC. Podczas gali w Las Vegas urodzony w Bielsku-Białej zawodnik MMA przegrał na punkty z Ihorem Potierią. 33-latek wyglądał na spiętego i nie miał pomysłu na wygranie walki z Ukraińcem.

Bryczek w klatce pojawił się ok. godz. 2.30, gala UFC z Las Vegas była transmitowana w Polsacie Sport. Początek należał do faworyzowanego bielszczanina, który był aktywniejszy w stójce. W pewnym momencie przy wyprowadzeniu ciosu prostego Ukrainiec zgłosił trafienie palcem lub rękawicą w oko.

Walkę na minutę przerwano, a w oktagonie pojawił się lekarz. Chwilę po wznowieniu przydarzył się drugi faul. Tym razem Bryczek miał trafić ciosem w krocze, choć powtórki wyraźnie pokazały, że uderzenie po rękach Ukraińca ześlizgnęło się i trafiło w udo. Potieria dochodził do siebie przez ponad dwa minuty, a sędzia ostrzegł Bryczka, że kolejny faul skutkować będzie odebraniem mu punkty.

Od wznowienia bielszczanin wyraźnie unikał ciosów na korpus i przewagę zaczął zyskiwać Ukrainiec, który regularnie niskimi kopnięciami osłabiał nogi Bryczka. W drugiej rundzie Potieria złapał luz i jego dominacja nie podlegała dyskusji. Bryczek z każdą minutą był coraz bardziej wyczerpany i widać było, że nie ma żadnego pomysłu na przełemanie dominacji przeciwnika. W trzeciej rundzie po jednym z mocniejszych ciosów ugięły się nogi pod bielszczaninem, ale Ukrainiec nie zdołał skończyć walki. 

Po ostatnim gongu zebrano karty sędziowskie na których jednogłośnie wygrał Potieria. Dwaj sędziowie punktowali 30:27 (wszystkie rundy dla Ukraińca), a jeden 29:27 (pierwsza runda dla Bryczka).

bak