Miało być pięknie, a będzie tak sobie. Czyli tak samo jak było. Może tylko bardziej bezpiecznie... O konieczności remontu ulicy 11 Listopada władze Bielska-Białej mówiły od bardzo dawna. Plan miejskich włodarzy zakładał, iż 11 Listopada - zamieniona przed kilkunastu laty w deptak- stanie się reprezentacyjną promenadą stolicy Podbeskidzia.

Realizacja pomysłu ruszyła pełną parą w ubiegłym roku, kiedy to wyremontowano spory kawałek ulicy. Położono nowe bruki, zamontowano stylowe latarnie, na ulicy pojawiły się ławeczki oraz kwietniki. W tym roku miał być realizowany kolejny etap remontu, czyli przebudowa mostu na Białej, będącego częścią ulicy 11 Listopada.

Stary most nie prezentuje się zbyt okazale, dlatego też projektanci stworzyli, a władze zaakceptowały, bardzo śmiałą koncepcję jego przebudowy. Zwykłą „płaską” przeprawę z betonu miała zastąpić nowa, bardziej stylowa konstrukcja, której głównym elementem architektoniczno-zdobniczym miały być ogromne stalowe łuki wyrastające ponad przęsła mostu. Pomysł ten nawiązywał do pierwotnego kształtu mostu. Plan zatwierdzono, w budżecie zaklepano pieniądze na tę inwestycję, ogłoszono przetarg i... Okazało się, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy ceny materiałów budowlanych - a zwłaszcza stali oraz robocizny - tak podskoczyły, iż to, co - jak zakładano - można było wybudować w ubiegłym roku za nieco ponad trzy miliony złotych, teraz kosztować ma ponad siedem milionów. Takie bowiem propozycje złożyły podczas przetargu zainteresowane realizacją tej inwestycji firmy budowlane.

Władze miasta nie miały innego wyjścia jak tylko zweryfikować swoje plany. Postanowiono, że zamiast stylowego, wybudowany zostanie zwykły most bez „wodotrysków”, tak aby inwestycja zmieściła się w zaplanowanej w budżecie kwocie. Na dodatkowe ponad trzy miliony, potrzebne na stylowe elementy zdobnicze, nie było bowiem widoku.

Decyzja zapadła i właśnie ruszyła budowa „skromnego” mostu. Jak poinformował nas Andrzej Kostyński, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg, przetarg został rozstrzygnięty, a firma, która go wygrała, już przejęła plac budowy. Można przypuszczać, że weźmie się ostro do roboty, bo nowy most ma być oddany do użytku do końca listopada.

Najpierw - zanim robotnicy zajmą się mostem - trzeba zbudować prowizoryczną kładkę dla pieszych. Powstaje ona w pobliżu mostu, niedaleko Domu Handlowego Wokulski. Jest to konieczne, ponieważ aby mógł powstać nowy most, stary trzeba w dużej części zburzyć. - Właściwie stare pozostaną tylko filary. Reszta zostanie wymieniona - mówi Andrzej Kostyński dodając, że nowa przeprawa nie będzie się specjalnie różniła wyglądem od obecnej. Przyjezdni, którzy tylko raz za czas odwiedzają Bielsko z pewnością nawet nie zauważą, że spacerują po innym niż dawniej moście.

Czemu więc w ogóle władze miasta zdecydowały się na tak kosztowne przedsięwzięcie, skoro ani o jotę nie poprawi ono estetyki ulicy 11 Listopada? A o to przecież tak naprawdę chodziło, gdy planowano kosztowną modernizację tego fragmentu miasta...

Otóż - przyznał dyrektor Kostyński - remont jest konieczny głównie ze względu na fatalny stan techniczny mostu. Co prawda nie można jeszcze - jego zdaniem - mówić o groźbie zawalenia się konstrukcji, lecz nie podlega dyskusji, że wymaga ona natychmiastowej przebudowy. Chodzi zwłaszcza o rozsypujące się powoli betonowe przęsło.

Dyrektor Kostyński różnice pomiędzy tym co planowano, a tym co będzie, ujął obrazowo tak: pierwsza koncepcja zakładała, że po remoncie bezpieczeństwo i estetyka mostu poprawią się mniej więcej w 50 procentach. Obecnie realizowany remont wpłynie w 80 - 90 procentach na poprawę bezpieczeństwa konstrukcji, a jedynie o 10 - 20 procent na poprawę jej wyglądu.

/map/ Kronika Beskidzka