Nie brak w Bielsku-Białej miejsc, gdzie można dobrze i niedrogo zjeść. Dotychczas brakowało jednak przewodnika po lokalach gastronomicznych. Nasi dziennikarze składają niezapowiedziane wizyty w wybranych restauracjach. Dziś - American Dream.
 
Restauracja American Dream znajduje się na pierwszym piętrze ?starej? Sfery. Wnętrze przypomina kadry z jakiegoś hollywoodzkiego filmu drogi. Długa kręta sala z dwoma rzędami stolików przy ścianach, Stars and Stripes u progu, postać czarnego saksofonisty, fragment karoserii starego cadillaca i mnóstwo gadżetów na ścianach, które Polakom kojarzą się z american lifestyle. Wśród nich znalazłem koszulki gwiazd NBA i blaszane tablice rejestracyjne pochodzące z różnych okolic USA. Właściciel lokalu przywiózł to wszystko osobiście zza oceanu.
 
Skąd przywieźli hot doga?
 
American Dream reklamowany jest jako jedyna amerykańska restauracja w mieście. W istocie, w wielu innych bielskich lokalach zjeść można potrawy kojarzone z ojczyzną LeBron Jamesa, lecz nigdzie indziej nie ma takiego ich wyboru, jak w Sferze. Specjalizacja w kuchni jankeskiej jest jednak dość ryzykownym przedsięwzięciem kulinarnym. Amerykanie po prostu nie mają swojej kuchni narodowej, wyjąwszy dania typu fast food. Ale nawet w tym wyjątku są wyjątki. Poczciwego hamburger steak?s oraz hot doga przywieźli do USA imigranci z Niemiec.
 
Amerykański sen w Sferze można śmiało zacząć od śniadania (9-12 zł). Większość potraw sporządzono na bazie dwóch lub trzech jaj. Są więc jajka w koszulce, w omlecie lub ?dowolnym stylu?, czyli z szynką, pomidorem, cebulą, boczkiem, serem i pieczarkami. Najdroższe śniadanko nazywa się Tomato Morning i składa się z wędliny, twarożka z rzodkiewką, sałatki z pomidorów i cebuli, pieczywa oraz masła. Taki zestaw podaje chyba każda polska mama.
 
Poważniejsze zamówienie gospodarze radzą poprzedzić czymś, co pobudza apetyt. Np. buffalo wings (11 zł). Są to kurze skrzydełka w różnych smakach. Równie oryginalnym starterem jest texas onion (10 zł). Zamorska nazwa kryje podsmażone krążki cebuli w sosie chrzanowym. Mało - lub zgoła zero - amerykańszczyzny spotykamy w zupach (7-11 zł). Jest cebulowa, rosół, krem z borowików, czerwona pikantna zupa z owocami morza oraz tajska ostra zupa z wieprzowiny i krewetek z grzybami moon.
 
Do miejscowych ciekawostek należy import z Meksyku: sizzlingi (19-29 zł). Są to kawałki smażonego marynowanego mięsa. Do wyboru - wołowina, wieprzowina, kurczak, krewetki lub mix. Fajitas podawane są na gorącej patelni z warzywami, kwaśną śmietaną, żółtym serem i dwoma plackami typu tortilla. Część klientów zwija placek w trąbkę, wypełniając ją farszem mięsnym. W dziale poświęconym makaronom odnajdujemy natomiast wyłącznie włoskie akcenty. Imigranci z Italii zawieźli do nowej ojczyzny spaghetti w sosie pomidorowym (14 zł), tagliatelle z suszonymi pomidorami (17 zł) i papardelle w sosie borowikowym (18 zł).
 
Tak, jak lubisz
 
Ale żeby się naprawdę najeść, trzeba zamówić danie główne. Może to być New York beef filet (39 zł), czyli polędwica wołowa (grillowana tak, jak lubisz) podawana z frytkami i warzywami z grilla. W karcie wyróżniają się też kotleciki jagnięce panierowane w pistacjach (42 zł). Dla osób, które lubią pobawić się z jedzeniem przygotowano pieczone żeberka z kolbą kukurydzy, frytkami, sałatką warzywną i sosem barbecue (22 zł).
 
 - Naszymi gośćmi bywają Amerykanie, choć więcej jest Brytyjczyków - opowiada kelnerka Joanna Puczkowska. - Większość Amerykanów zamawia hamburgery. Cieszą się, gdy im smakuje. Hamburgery zamawia też nasza młodzież. To nie jest zwykła bułka z kotletem, lecz pełne danie obiadowe.
 
Wśród ?burgerów? w karcie umieszczono hamburgera (16 zł) i cheesburgera (17 zł). Głodniejsi konsumenci zamawiają Big Texas Burgera (19 zł) z serem, bekonem i sosem barbecue. Wszystkie dania z tego działu podawane są z frytkami i sałatką warzywną.
 
Najbardziej znająca się na rzeczy część klienteli przychodzi do American Dream zjeść stek. Przygodę ze stekami większość rozpoczyna od dań sporządzonych z polskiej polędwicy wołowej (35-59 zł w zależności od gramatury). Osoby, którym smakowało i (lub) z grubszym portfelem przychodzą ponownie na stek z amerykańskiej polędwicy (59-99 zł). Restauracja co tydzień otrzymuje świeżą dostawę mięsa zza oceanu. Wołowina z USA jest bardziej krucha od polskiej. Podobno dlatego, że nasze krowy nie lubią ruszać się z zagrody.

 
Zarówno wołowina polska, jak jej odpowiedniczka zza oceanu przyrządzane są w ten sam sposób - na grillu. Jest stek z sosem pieprzowym, anchois, paprykowo-pomidorowym, ziołowym i cztery sery (mix serów żółtych i dojrzewających). Najdroższy jest T-bone stek z kością (75 zł). Klient otrzymuje prawie półkilogramowy kawałek mięsa w pieprzowej otoczce, w masełku czosnkowym i kwaśnej śmietanie lub bez żadnych dodatków.
 
W literaturze przedmiotu wyróżnia się siedem poziomów wysmażenia steku. W praktyce bielskiej restauracji stosuje się cztery: blue, krwisty, medium i mocno wysmażony. - W czasie, gdy pracuję w American Dream nie zdarzył się ani jeden klient, który zamówiłby blue - mówi kucharz Łukasz Fornal.
 
Wiadomość dla piwoszy
 
Przyrządzanie blue zajmuje najmniej czasu. Kucharz wrzuca kawałek mięsa na ruszt i smaży go z dwóch stron. Procedura trwa łącznie ok. 5 minut. Stek jest gotów do podania, kiedy jego boki zabarwią się przez chwilę na niebiesko. Podobne zjawisko obserwujemy po rozcięciu porcji. Po usmażeniu, mięso wewnątrz powinno mieć temperaturę 50 st. C.
 
Składam zamówienie. Krem z borowików podawany jest w towarzystwie groszku ptysiowego. Stawiając przede mną miseczkę z zupą, kelnerka proponuje szczyptę zielonego pieprzu, który mieli na miejscu przy pomocy dłuuugiego młynka. W smacznym kremie o gęstej konsystencji kąpią się duże kawałki grzybów. Do wypieczonego steku otrzymuję trzy rodzaje sosów w kokilkach. Mój kawałek pieczystego ma ok. 4 cm grubości. Nóż świetnie sobie z nim radzi, co dowodzi, że uzyskał optymalną twardość. Najbardziej przypadł mi do gustu stek z sosem ziołowym, a najmniej anchois. Znajduję w sobie zbyt mało wyrafinowania, aby rozkoszować się wołowiną o smaku ryby.
 
Do każdego zestawu obiadowego szef kuchni poleca lampkę białego lub czerwonego wina gratis. W piwniczce American Dream znajdują się wina z wielu stron świata oprócz... USA. Jeśli chcą Państwo skosztować kalifornijskiego, trzeba wybrać inny adres. Na półce z alkoholami stoi kilka rodzajów bourbona. Większy wybór zapewnia sam spożywczy na parterze.
 
Dla amatorów amerykańskiego piwa mam tragiczną wiadomość. Restauracja w Sferze nie oferuje ani jednego gatunku piwa rodem z USA. Z beczkowych mają tylko Paulanera (16 zł za litrowy dzbanek), co ucieszy zapewne stacjonujących w Niemczech żołnierzy z US Army, którzy przyjechali do Bielska-Białej na urlop. Podobno w planach jest sprowadzenie butelkowanego Buda.
 
Restauracja American Dream ? Bielsko-Biała, ul. Mostowa 5. Czynne od godz.10 (w soboty od 12) do ostatniego gościa.

xxx
 
Recenzje z innych bielskich restauracji czytaj w zakładce: Bielsko-Biała na talerzu.
 
                                                                            Robert Kowal