Od jakiegoś czasu z różnych portali internetowych, a nawet z ogólnopolskiej telewizji docierają do nas wiadomości o nadchodzącej zimie. Według nich, pierwsze opady śniegu miałyby nadejść już w połowie października. Tymczasem meteorolodzy i górale wieszczą zgoła co innego. A prawda jest taka, że nawet najstarsi… Indianie nie wiedzą, kiedy zima przyjdzie i jak mroźna będzie. Bo na to, ile śniegu spadnie tej zimy w Beskidach wpłynie m.in. katastrofa ekologiczna w Zatoce Meksykańskiej.
 
Nawet niektóre bielskie media dały się ponieść ogólnopolskiej panice i z początkiem miesiąca informowały o zbliżającej się wielkimi krokami zimie, która rzekomo miałaby nadejść w połowie października. Natomiast optymiści mówią po prostu o załamaniu pogody. W ich przepowiedniach miejsce mrozów i śniegów zajęły duże opady deszczu. Tymczasem najnowsze prognozy pogody ukazują pełne słońce i temperatury w granicach 10 stopni jeszcze co najmniej przez najbliższy tydzień.
 
Mogą być przymrozki
 
 - Wprawdzie w nocy temperatury mogą spaść nieznacznie poniżej zera, ale nie więcej niż jeden, dwa stopnie. W dzień słupek rtęci będzie dochodził do 9/12 kresek. Takie są prognozy do 15 października - poinformował nas Mariusz Bereza z bielskiej stacji meteorologicznej. Pytany, kiedy zawita do nas zima, cierpliwie tłumaczy: będzie się robiło coraz zimniej, lecz prognozowanie na miesiąc naprzód nie ma żadnego sensu.
 
Potwierdzenie tych słów znaleźliśmy w Centralnym Biurze Prognoz Meteorologicznych Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Krakowie. Dyżurny synoptyk Adam Dziedzic poinformował nas, że przez najbliższe dni będzie nam towarzyszyła dzisiejsza pogoda. Ma być dość słonecznie, z małym zachmurzeniem i temperaturami w granicach -1 do 12 st. C. Wiatr słaby lub umiarkowany.
 
Górale sprawdzają prognozę w internecie?
 
Dla pewności o konsultacje poprosiliśmy górala z Wisły, Janusza Szarzeca. Rozmowa z nim jedynie potwierdziła zdobyte wcześniej informacje. - Obserwując zachowanie zwierząt czy roślin, można prognozować pogodę. Po grzybach widać, że zima jeszcze nie nadchodzi. Sądzę, że śnieg spadnie koło połowy listopada.
 
Zbigniew Stasicki, emerytowany kierownik bielskiej stacji Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej przestrzega przed góralskimi prognozami. - Zna pani ten dowcip o Indianach? Kiedy idą do czarownika pytać, jaka będzie zima i czy mają zbierać chrust? Ten im odpowiada, że owszem, bo zima będzie sroga. Tymczasem zimy prawie nie było… Za rok sytuacja powtórzyła się, dwa lata później też. Czarownik w obawie przez utratą autorytetu w plemieniu udał się w końcu do Instytutu Meteorologii, aby zapytać o nadchodzącą zimę. I co tam usłyszał? - Zima na pewno będzie sroga, bo Indianie od trzech lat zbierają chrust.
 
Katastrofa w Meksyku i bielska pogoda
 
Stasicki podkreśla, że nie można lekceważyć przyrody i zachodzących w niej zjawisk. Przypomina m.in. o katastrofie ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej i zaznacza, że może mieć ona wpływ na tegoroczną zimę w Polsce. - Pamiętajmy, że skala tej katastrofy jest ogromna. Zatokę Meksykańską pokryła ogromna plama ropy, to natomiast wpłynęło na parowanie wody. Do atmosfery dostała się większa ilość pary wodnej niż w latach poprzednich. Teoretycznie możemy więc spodziewać się większych opadów.
 
Wieloletni kierownik bielskiej stacji twierdzi, że obecnie coraz trudniej prognozować pogodę. Podawanie prognoz na miesiąc naprzód jest wróżeniem z fusów. Nie można jednak zapominać, że październik jest miesiącem, kiedy w nocy temperatura zaczyna spadać poniżej zera. Dlatego też ma radę dla… kierowców. Aby nie zapomnieli zmienić płynu w spryskiwaczu na zimowy.

 
Zimie nie chcą dać się zaskoczyć bielscy drogowcy. Marek Zborowski ze spółki SITA zapewnia, że w tym roku wcześniej niż zwykle służby odpowiedzialne za stan jezdni przygotowały się na ewentualny atak śnieżny. W zanadrzu mają trzy tys. ton soli, a samochody pozostają w pełnej gotowości.
 
Magdalena Dydo