Zgodnie z obowiązującym prawem, od 2015 roku wszystkie kolegia nauczycielskie w Polsce nie będą miały racji bytu. Wprawdzie oficjalnie nikt ich nie zlikwiduje, ale stracą możliwość posiadania opiekuna w formie innej wyższej uczelni, która może przeprowadzać egzamin licencjacki absolwentom kolegium. Przecież nikt nie będzie chciał marnować trzech lat w szkole, w której nie można zdobyć wyższego wykształcenia.
 
Wczoraj w budynku bielskiego Kolegium Nauczycielskiego przy ul. Krakowskiej odbyła się konferencja prasowa o dość prowokacyjnym - w świetle znanych wszystkim planów przekształcenia ATH w uniwersytet - tytule: „Przez Beskidzką Wyższą Szkołę Zawodową do uniwersytetu”. Jak wyjaśniał dziennikarzom dyrektor Józef Mamorski, kolegia mają teraz trzy wyjścia. Albo zakończyć swoją działalność, albo pozwolić wchłonąć się innej dużej uczelni, albo przekształcić się w Wyższą Szkołę Zawodową.
 
Wyjście numer trzy
 
 - Wyjście numer jeden odpada zupełnie - podkreśla Mamorski. - Z doświadczenia wiemy, że wyjście numer dwa kończy się często likwidacją kierunków, które zostały „dołączone” do większej uczelni. Dlatego nas interesuje wyjście numer trzy.

Dyrektor Mamorski tłumaczy, że największe w Polsce Kolegium Nauczycielskie w Bielsku-Białej nie może ot tak przestać istnieć. Zaznacza, że bielska placówka nie jest szkółką stłoczoną na jednym piętrze ogólniaka, ale ma wspaniałą bazę dydaktyczną, która została wybudowana specjalnie na jej potrzeby. Szkoła mieści się w budynku przy Krakowskiej i Legionów, gdzie dysponuje nowiutką salą do rehabilitacji. To jedyny taki przypadek w kraju.
 
Jaki jest plan kierownictwa KN? Aby połączyć się z Kolegium Pracowników Służb Społecznych w Bielsku-Białej oraz Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Cieszynie, po czym powołać Beskidzką Państwową Wyższą Szkołę Zawodową. Taki zabieg miałby zapewnić dalsze kształcenie przyszłych nauczycieli na najwyższym poziomie. Placówka pozostanie przy tym szkołą zawodową, która nie przekazuje tylko wiedzy teoretycznej, ale realnie przygotowuje do wykonywania zawodu.
 
 - Nasi studenci są nauczycielami cenionymi na rynku. A to dlatego, że jesteśmy szkołą zawodową i kładziemy nacisk na praktykę. Placówki szkolne wolą naszych absolwentów niż osoby po uczelniach wyższych nawet z tytułem magistra - zapewnia dyr. Mamorski.

 
Nie chcą szkodzić ATH

Z jego słów wynika, że przekształcenie kolegium w Wyższą Państwową Szkołę Zawodową jest najlepszym sposobem na uratowanie dorobku tej placówki. Mamorski powołuje się na opinię wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego prof. Zbigniewa Marciniaka, który ma mówić, że likwidowanie kolegiów stwarza zagrożenia. Zdaniem wiceministra, ich upadek doprowadzi do tego, że nie będzie miał kto uczyć naszych dzieci w przypadku wyżu demograficznego.
 
Nie wszyscy jednak z równym entuzjazmem popierają koncepcję powołania BPWSZ. - Dochodzą do nas słuchy, że ponoć upierając się przy tym pomyśle, chcemy zaszkodzić ATH w realizacji planów uniwersyteckich. Nic podobnego! Popieramy te działania. Co więcej, chcielibyśmy w przyszłości stać się częścią tego uniwersytetu, ale jako jego pełnoprawny i pełnowartościowy członek, a nie za zasadzie wchłonięcia.
 
Ale jak dotąd, nie odbyły się żadne rozmowy z władzami ATH na temat ewentualnego połączenia. Jak wyjaśnił nam Józef Mamorski, od 40 lat jest z Ryszardem Barcikiem na „ty” i wielokrotnie zwracał się z prośbą do rektora ATH o spotkanie, lecz ten nie znalazł dla niego czasu. Co więcej, rektor bielskiej akademii miał ponoć wystosować pismo do marszałka, w którym neguje zasadność powołania Beskidzkiej Wyższej Szkoły.
  
W rozmowie z nami profesor Barcik przyznał, że podzielił się z marszałkiem negatywną opinią w sprawie ewentualnego powstania BPWSZ. Zapewnił jednak, że to on wielokrotnie zwracał się do Mamorskiego z prośbą o spotkanie i zawsze otrzymywał decyzję odmowną.
 
Dyrektor może zostać rektorem
 
 - Powoływanie drugiej państwowej szkoły wyższej w jednym mieście nie ma sensu. W takiej sytuacji pieniądze państwowe byłyby marnowane, bo musiałyby iść na dwie szkoły - tłumaczy Barcik. Jego zdaniem, zasadne byłoby połączenie dwóch placówek przy tworzeniu uniwersytetu. Co więcej, Mamorski mógłby nawet zostać jego rektorem! Proponuje też, żeby do tego czasu kolegium - zamiast przekształcać się w nową szkołę - stało się jednym z instytutów ATH.
 
Jeżeli wszystko pójdzie po myśli władz KN, Beskidzka Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa zacznie funkcjonować w październiku przyszłego roku, a rok później otworzy nowe specjalności. Osoby, które obecnie są po pierwszym roku studiów oraz te, które zostaną przyjęte w październiku do KN, otrzymałyby już dyplom BPWSZ. Ale Mamorskiemu nie pali się i jeżeli nowa uczelnia zacznie działać w roku 2013, to też będzie dobrze. Ostatecznie do roku 2015 jest jeszcze trochę czasu.
 
Aby powyższe plany mogły zostać zrealizowane, potrzebna jest zgoda na szczeblu centralnym, a jeszcze wcześniej - Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach i sejmiku województwa śląskiego. Z wypowiedzi dyrektora bielskiego kolegium wynika, że zarząd województwa przyjął wstępną uchwałę akceptującą pomysł powołania BPWSZ. Podobno na tak jest także kierownictwo śląskiej Platformy Obywatelskiej.
 
Magdalena Dydo
Foto: Marek Kocjan