W tym roku publiczność festiwalowa podziwiała twórczość dwóch gwiazd. Sam śp. Mieczysław Karłowicz zapewne przytupywał sobie nóżką gdzieś w obłokach, gdy obserwował to, co ze skrzypcami wyczynia Krzesimir Dębski.
 
XIV Festiwal Kompozytorów Polskich przeszedł do historii. Jego tegoroczna edycja poświęcona była twórczości dwóch znakomitych kompozytorów: Mieczysława Karłowicza w setną rocznicę jego tragicznej śmierci oraz Krzesimira Dębskiego. Wszystkim koncertom festiwalowym przysłuchiwały się tłumy bielszczan.
 
Dębski jest showmanem światowej klasy. Tak, showmanem, choć w kontekście muzyki poważnej ryzykowne jest używanie pojęć zarezerwowanych dotąd dla muzyki rozrywkowej. Ale Krzesimir pisze także muzykę filmową, z którą na co dzień obcują miliony słuchaczy. Jest ponadto znakomitym instrumentalistą, posiada doskonały kontakt z publicznością. Dzięki temu trzy festiwalowe dni były świętem dla wszystkich melomanów.
 
W sobotę, podczas finałowego koncertu Krzesimir Dębski ukazał wiele swoich twarzy. Był kompozytorem, dyrygentem, konferansjerem, skrzypkiem, a nawet jodłującym śpiewakiem. Na twarzach słuchaczy widać było raz skupienie, a innym razem uśmiech, gdy kompozytor dowcipnie opowiadał w swoim dziele.
 
 
Foto: pi