Ósme miejsce na 463 placówki, które poddały się ocenie w rankingu dziennika "Rzeczpospolita", zajął Szpital Onkologiczny im. Jana Pawła II w Bielsku-Białej. Wczoraj zostały opublikowane wyniki. W pierwszej setce znalazł się także bielski Szpital Pediatryczny, natomiast na próżno szukać w tym gronie nowoczesnego molocha Pod Szyndzielnią czy szpitali z innych miejscowości Podbeskidzia. W ogólnopolskim rankingu, przeprowadzonym przez dziennik, szpitale mogły zdobyć maksymalnie 1000 punktów, na które składały się oceny: wartości medycznej udzielanych świadczeń, komfortu pacjentów i opinii innych uczestników systemu ochrony zdrowia.
- Jestem dumny i bardzo się cieszę, że nasz szpital został oceniony tak wysoko. To duża sprawa. Nie wpadamy jednak w samouwielbienie - powiedział Rafał Muchacki, dyrektor Szpitala Onkologicznego.
Dyrektor i jego załoga nie wpadli w zachwyt, bo uważnie przeanalizowali wszystkie czynniki składające się na końcową ocenę, która wyniosła 605,33 punktów, podczas gdy pierwszy w rankingu Instytut Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie został wyceniony na 729,96 punktów. Kierowany przez Muchackiego szpital najwięcej punktów zdobył za część medyczną (poziom wykształcenia lekarzy, rodzaj wykonywanych zabiegów, badania, operacje). Takim wynikiem - 485 punktów - nie mogą pochwalić się nawet szpitale stojące wyżej w rankingu. Mniej punktów bielski onkolog zdobył natomiast za warunki leczenia i pobytu w szpitalu oraz za wzajemną opinię.
- Druga ocena świadczy dobitnie, że mamy zły organ założycielski. Przez cztery lata starostwo nie dało na inwestycje i remonty ani złotówki. Ponadto mamy bardzo niski poziom oceny wzajemnej między ośrodkami. Świadczy to, że na polskim rynku jesteśmy szpitalem mało znanym. Bierze się to m. in. stąd, że istniejemy dopiero od czterech lat. Musimy także położyć nacisk na reklamę, chociaż nie narzekamy na brak pacjentów - dodał Muchacki.
Drugą placówką z Podbeskidzia, która zmieściła się w pierwszej setce, jest Szpital Pediatryczny w Bielsku. Zawirowania wokół szpitala, pomysły na połączenie ze Szpitalem Ogólnym, które w końcu nie doszły do skutku, bo nie potrafiły porozumieć się powiat i miasto, nie przeszkodziły placówce zająć 55. miejsca w Polsce i zarazem dziewiątego w województwie śląskim. Jacek Puchała, dyrektor szpitala przy ulicy Sobieskiego podkreśla, że w najbardziej gorącym dla placówki okresie lekarze, pielęgniarki i cały personel podchodzili mniej emocjonalnie do wszystkiego, ale wykonywali swoją pracę. Wspomina, że niektórzy pacjenci dziwili się, iż szpital jeszcze istnieje.
- Miejsce jest wysokie. To dowód, że taki szpital jest potrzebny - zakończył dyrektor.
Dziwi i zaskakuje brak w pierwszej setce Szpitala Wojewódzkiego Pod Szyndzielnią. Nie wiadomo, czy placówka w ogóle dała się zweryfikować. Nie udało nam się tego ustalić. Wczoraj przez cały dzień próbowaliśmy się skontaktować z Ryszardem Batyckim, dyrektorem szpitala. Bezskutecznie. Po 15.00 od sekretarki usłyszeliśmy, że dyrektor prosi nas o rozmowę dzisiaj rano.
Brakiem obecności w najlepszej setce Szpitala Powiatowego w Żywcu był zasmucony Czesław Kapała, dyrektor Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w tym mieście. Obiecał, że kiedy dokładnie zapozna się z rankingiem, oddzwoni do "DZ" i podzieli się swoimi spostrzeżeniami. Nie zrobił tego.
Z kolei Jan Kawulok, dyrektor ZZOZ w Cieszynie stwierdził, że tworzenie rankingów ma sens, ale niesie pewne ryzyko. - Pamiętam ranking stworzony na podstawie satysfakcji pacjentów. Wygrał oddział w pewnym szpitalu, który miał zostać zlikwidowany. Lekarze i personel skutecznie przekonali chorych do pozytywnych opinii - powiedział Kawulok.
/naszemiasto.pl,DZ/