Już o 13.00 przy ujęciu wody spółki Aqua na tzw. zaporze zgromadziło się sporo ludzi. Przyciągnął ich tu zapowiedziany na 14.00 przyjazd red. Barbary Jaworowicz, która nakręcić miała ujęcia do kolejnego programu ,Sprawa dla reportera". Mikrofon dzierżył w ręku burmistrz Tadeusz Fabia.
- Być może ten program nam pomoże, być może zaszkodzi. Nie znamy efektu. Pojawiły się już głosy, że to kiełbasa wyborcza burmistrza, a to nieprawda. Możecie poruszać i inne sprawy - zezwalał łaskawie, reagując na odzywające się tu i ówdzie głosy, że w Szczyrku jest brudno, a władzy można dużo zarzucić. - Pamiętajcie jednak po co tu jesteśmy i co chcemy wygrać - dodał burmistrz.
Chcącym poskarżyć się przed kamerami na niesprawiedliwe ceny wody narzucane przez sprzedaną w dużej części Anglikom bielską Aquę, tłumaczył jak argumentować, by było jasno i logicznie. Mieszkańców ustawiono w duży półokrąg, uzbrojono w wykaz cen wody w różnych bielskich gminach i galopujących podwyżek. Kolejna szykuje się od lipca.
- Płacimy podatek za działki, które są nasze, a które użytkuje Aqua, a jeszcze tyle biorą od nas za wodę - denerwowała się Maria Konior. Wtórowały jej Anna Wałęga, Ewa Sygut, Anna Konior, Anna Kubala, Ewa Foryś. - W czwartek dostałam z Aquy rachunek. Za same ścieki za dwa miesiące muszę zapłacić blisko 300 zł, 7,15 zł za metr sześcienny, podczas gdy pensji mam 545 zł i starającego się o rentę męża. Ceny w krótkim czasie poszły w górę o 400 procent - mówiła pani Foryś.
- Gdy zdecydowałam się na doprowadzenie wody i podłączenie do kolektora, usługa ta kosztowała grosze. Teraz rujnuje mój domowy budżet. Gdybym miała pieniądze na wykopanie studni, odłączyłabym się od wodociągów, a nieczystości wylewała na łąkę. Tak robi wielu ludzi i trudno się im dziwić. Woda nie tylko jest droga, ale i fatalna, raz biała, raz brązowa - mówił Bronisław Laszczak.
Gdy o 14.00 pojawiła się Barbara Jaworowicz z operatorami dźwięku i kamery, od razu miała pretensje do organizatorów. - Zrobiliście to, o co prosiłam, żeby było inaczej. Co to za krąg? Nie będę krzyczeć, nie chcę żadnego mikrofonu. Proszę podejść do mnie bardzo blisko, jeszcze bliżej - irytowała się. Po kilku minutach ludzie napierali na nią, duży mikrofon i kamerę. - O co wam chodzi? - pytała. Padały odpowiedzi te same, które artykułowano wcześniej, że woda droga i brudna, że w Bielsku płacą dużo mniej, na gminy zrzucając koszty. - Myślicie, że przyjechałam do was, żeby usłyszeć, iż woda jest droga i brudna? Tak jest w całej Polsce - prowokowała Jaworowicz. Otaczający ją ludzie krzyczeli, że tak źle jak u nich nie jest nigdzie. Mówili chaotycznie, jeden przez drugiego, gubili się przygotowanych wcześniej argumentach. Reżyserka plenerowego przedstawienia osiągnęła swój efekt. Ludzie mówili podniesionym głosem, denerwowali się, niektórzy byli rozjuszeni, nie podobały im się spółka wodna, władza, cały świat. Jeśli ten materiał uda się odpowiednio zmontować i dojdzie do emisji programu, atakowani szefowie Aquy będą mieli okazję odpowiedzieć na zarzuty spokojnie, usadzeni w fotelach, przygotowani do odpowiedzi. Będą przez autorkę programu atakowani, ale z pewnością nie dadzą się wyprowadzić z równowagi.
- Ja bym za to świństwo nie płacił - twierdzi zdecydowanie Henryk Kuc, mieszkający wysoko w Szczyrku Salmopolu, korzystający z własnego ujęcia wody i zamkniętego osadnika. - To, co płynie z wodociągów cuchnie i na pewno nie brakuje paciorkowca i innych zarazków. Widzę, co dzieje się wysoko w górach. Ludzie wężami wypłukują szamba do rzeki. W korycie gniją i rdzewieją fragmenty starych pralek, telewizorów, ram od rowerów. Jak ta woda może być czysta? W dodatku takie bajońskie sumy trzeba za nią płacić. Wcale się nie dziwię, że kto może kopie studnie i uniezależnia się od firmy nastawionej głównie na zysk i to poza Bielskiem, bo tam ludzie pewnie zlinczowaliby jej prezesów.
/naszemiasto.pl,DZ/