Zawodnicy dali z siebie wszystko. Na trasie było kilka niegroźnych wypadków, kilka razy interweniowali ratownicy medyczni. Ale kolarstwo górskie nie jest zajęciem dla mięczaków. Była adrenalina, litry potu i skrajne zmęczenie na mecie.
 
W sobotę u stóp Koziej Górki odbył się „Puchar Beskidów w Kolarstwie Górskim 2011”. Zawody zorganizowane przez BBOSiR rozpoczęły się wczesnym popołudniem. Pogoda była idealna na rower: słonecznie, ale nie za ciepło. Wystartowało 80 zawodników i zawodniczek, których podzielono na kilka grup: elita, juniorzy, dziewczyny i amatorzy.
 
Do pokonania była widowiskowa pętla o dł. 3,7 km i z przewyższeniami ok. 300 m. Elita miała do pokonania pięć okrążeń, a pozostali o jedno mniej. Większość zawodników przyjechała ze Śląska, choć na zatłoczonym tego dnia parkingu stały również samochody z rejestracjami wrocławskimi czy warszawskimi. Na trasie w trudnym górskim terenie było kilka niegroźnych wypadków, kilka razy interweniowali ratownicy medyczni.
 
Przed zawodami głównymi startowały dzieci, niektóre na rowerkach czterokołowych.
 
Foto: Krzysztof Dubiel