Znają to miejsce starzy bielszczanie bo też pracuje tu nestor wśród bielskich mechaników precyzyjnych pan Józef Fuczik . Mimo swych 89 lat zawsze uśmiechnięty, życzliwy i pochłonięty pasją mechaniki precyzyjnej. Swój maleńki zakład naprawy maszyn do pisania prowadzi od 1 maja 1946 roku. Teraz pracuje jeszcze z synem Antonim który odziedziczył pasję i fach po ojcu. Jak wieść niesie tylko jeszcze on jako jedyny w Polsce naprawia stare zabytkowe maszyny do pisania, kocha je, ma cierpliwość i czas, często sam dorabia części do zabytkowych Remingtronów, Continentali czy Underwoodów. Jak się okazuje tych starych maszyn do pisania jest jeszcze bardzo dużo, ludzie przywiązują się do ich niezawodności i tego „klimatu” dawnej epoki. Posiadanie małego czarnego, złoconego Underwooda do przywilej pisarzy, reporterów, prawników to coś podobnego jak posiadanie klasycznego pióra Watermana czy Parkera. Małe walizkowe przedwojenne złocone Underwood, Remington, Royal są poszukiwane przez kolekcjonerów i nie tylko. Są nie tylko ozdobą pięknych wnętrz, kancelarii lecz są wciąż użyteczne i moda na nie wraca! Ze swoimi małymi maszynami nie rozstawali się Hamigway, Doyle, Christi przyniosły im sławę, popularność i karierę.
Sentyment, nostalgia...
i przywiązanie tak mówi o naprawianych przez siebie maszynach pan Józef Fuczik, wciąż zadziwiają mnie te rozwiązania, ręczna robota, wymyślne mechanizmy, cenię w nich niezawodność no i klasę, specjalnie wyróżnia marki: Underwood i Remington (USA), Olimpia (Niemcy), Facit (Szwecja) czy LC Schmidt (USA). Na pytanie czy poczciwa maszyna do pisania przegra z komputerem i drukarką, twierdzi że ...póki istnieje ołówek z drewnianym trzonkiem i klasyczne wieczne pióro to i pozostanie maszyna. Przechodzi kolejne ewolucje, nowe elektroniczne Optimy, Brothery, produkty z Japonii i Korei pokazują jak wiele maszyna do pisania potrafi!
Pan Józef, fachu uczył się przed wojną w niemieckich fabrykach w Bilitz (niemiecka nazwa Bielska). Na pewno do tego trzeba mieć predyspozycje czyli zdolności manualne, może trochę talentu ale głównym miernikiem jest praca i jeszcze raz praca! Od młodych lat pasjonowały go mechanika silnikowa i precyzyjna, aby jednak nauczyć się czytania schematów, planów i instrukcji musiał wpierw sam nauczyć się języka niemieckiego co było podstawą, dużą rolę w tym zawodzie odgrywa cierpliwość, dokładność i sumienność bez tego ani rusz! Już jako młody chłopak samodzielnie naprawiał motocykle i samochody, pasja ta zaowocowała uprawianiem sportów motorowych, przed wojną pan Józef był znanym zawodnikiem żużlowym i motorowym w Bielsku, na dowód tego służą piękne i stare fotografie z tego okresu. Podczas okupacji został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec gdzie i tam dał się poznać jako dobry fachowiec i talent w mechanice, po zakończonej wojnie miał propozycje pracy i osiedlenia się w Niemczech, lecz wrócił do Polski.
Do każdej maszyny potrzeba serca...
i każdą da się naprawić! W swojej praktyce naprawiał tysiące maszyn i wspomina takie unikaty jak: polskie przedwojenne maszyny FK (Fabryka Karabinów) produkowane na licencji szwajcarskiej, niemieckie AEG zaprojektowane dla żołnierzy niemieckich którzy utracili palce rąk w działaniach wojennych i wypadkach, maszyna ta posiadała specjalną dźwignię i specyficzną klawiaturę oraz przekładnię. Ciekawostką była też włoska maszyna Olivetti skonstruowana bez użycia śrubki! – wszystko było na zatrzaskach. Najlepsze konstrukcje i firmy wywodzą się z USA i Niemiec, tam powstawały pierwsze maszyny i najlepsze rozwiązania choć i szwedzka Facit czy włoska Olivetti wniosły szereg patentów i unikalnych rozwiązań. Największym przełomem było zastosowanie przez firmę IBM z USA głowicy kulowej! Pan Józef biegle oczywiście pisze na maszynie ma własną przedwojenną Remington i użytkową niemiecką Ericę. Prócz maszyn do pisania naprawia maszyny do liczenia, taksometry i inne małe urządzenia precyzyjne. Jak mówi syn Antoni ojciec w domu nie może usiedzieć, ciągnie go do warsztatu i do maszyn. Mimo swego wieku sam sprawnie prowadzi samochód, ma doskonałą pamięć. Niestety jego koledzy po fachu już odeszli i pozostały mu tylko wspomnienia. Na moje pytanie jak zachować sprawność, pogodę ducha, Pan Józef odpowiada... być życzliwym, uczciwym, uczynnym i tolerancyjnym no i oczywiście zawsze uśmiechniętym dodaje. Życzymy Panu Józefowi Fuczikowi samego zdrowia i wciąż zadowolenia z pracy!